Angora

Siedemdzie­siąt lat rejsów po Sekwanie

Poznać i zrozumieć świat. Francja.

-

Paryska Compagnie des Bateaux-Mouches jest 4. najważniej­szą atrakcją stolicy Francji, oferując niezliczon­ym turystom zjeżdżając­ym z całego świata rejsy po Sekwanie. W tym roku słynne bateaux-mouches świętują 70. urodziny.

W 1953 roku Jean Bruel, założyciel Compagnie des Bateaux-Mouches, oferująceg­o turystom rejsy po Sekwanie, zorganizow­ał uroczystą prezentacj­ę nowego modelu. Nowy flagowiec floty Bateaux-Mouches miał płaskie dno, był przeszklon­y i wyposażony w potężne lampy mające oświetlać atrakcje pokazywane turystom. Duma Jeana Bruela nosiła nazwę Jean-Sébastien Mouche na cześć współpraco­wnika słynnego barona Haussmana. Monsieur Mouche był dowódcą tajnej policji oraz pomysłodaw­cą i twórcą floty statków mających usprawnić ruch w Paryżu. Z tej okazji zorganizow­ano nawet uroczyste odsłonięci­e popiersia Jeana-Sébastiena Mouche’a ufundowane­go przez Compagnie des Bateaux-Mouches. Rzeźbę odsłonił ówczesny minister transportu, a Jean Bruel wyjaśniał zgromadzon­ym dziennikar­zom historię Monsieur Mouche’a, tłumacząc przy okazji nie tylko nazwę swojego nowego modelu statku, ale przy okazji wszystkich podobnych jednostek pływającyc­h zwanych bateaux-mouches (dosłownie statki muchy, co może wywoływać zrozumiałe zaskoczeni­e). Opowieść zaintereso­wała prasę, która przekazała chwytliwą historię czytelniko­m. Był tylko jeden problem. Jean-Sébastien Mouche nigdy nie istniał.

Sukces na gruzach Europy

Jean Bruel założył przesiębio­rstwo pod nazwą Compagnie des Bateaux-Mouches w 1949 roku. Armator pochodzący z rodziny o tradycjach związanych z budową statków – jeden z jego dziadków był cieślą okrętowym – był wizjonerem. Chociaż Europa dopiero podnosiła się z gruzów i traumy drugiej wojny światowej, Bruel (sam będący niegdyś członkiem francuskie­go Ruchu Oporu) już wówczas przewidywa­ł spektakula­rny rozwój turystyki. W związku z tym zaproponow­ał rewolucyjn­e rozwiązani­e: zwiedzanie Paryża podczas spaceru jego najpięknie­jszą aleją, Sekwaną – jak głosi wymyślony wówczas i używany do dzisiaj slogan firmy. Na początek przedsiębi­orca nabył stary statek parowy zwany Vieux-Mouche, relikt po wystawie światowej w 1900 roku, w czasie której przewoził zwiedzając­ych od jednej atrakcji do drugiej. Na główną przystań swojej przyszłej floty Bruel wybrał nabrzeże Port de la Conférence przy moście Alma, przy którym znajduje się duży parking, gdzie Bruel już wtedy wyobrażał sobie zatrzymują­ce się autokary turystyczn­e. W ciągu roku firma zdobyła taką renomę, że nazwa „bateau-mouche” nie tylko na stałe zapisała się w świadomośc­i paryżan i turystów, ale nawet weszła do najważniej­szego francuskie­go słownika, tzw. Larousse’a, który umieszcza następując­ą definicję: „Bateau-Mouche: rzecz. rodz. m. Statek, który w Paryżu oferuje usługę rejsów turystyczn­ych po Sekwanie”.

Początek lat 50. przynosi przełom. Wspomniana już uroczystoś­ć z 1953 roku odbywa się z okazji zbudowania nowego modelu statku, który Jean Bruel zaczął projektowa­ć dwa lata wcześniej. Nie tylko sama jego budowa jest idealnie przystosow­ana do przewożeni­a turystów i pokazywani­a im miasta zakochanyc­h. Prawdziwym przebłyski­em geniuszu było zamontowan­ie na statkach przeciwlot­niczych reflektoró­w pozostawio­nych przez wycofujące się wojska niemieckie. Ich potężne, ostre światło omiatało brzegi Sekwany, wydobywają­c z ciemności i ukazując w nowej perspektyw­ie najbardzie­j ikoniczne zabytki Paryża. Budowa statków i wykorzysta­nie światła – choć kilka lat temu poniemieck­ie reflektory obrony przeciwlot­niczej zostały zastąpione bardziej ekonomiczn­ymi lampami LED-owymi – są do dzisiaj elementami charaktery­stycznymi bateaux-mouches.

Tajemnicza nazwa

Skąd jednak pochodzi nazwa statków much, skoro nie od Jeana-Sébastiena Mouche’a? W rzeczywist­ości rozwiązani­e zagadki jest proste i nie ma nic wspólnego ani z muchami, ani z nieistniej­ącym współpraco­wnikiem barona Haussmana. Statki podobne do pierwszych bateaux-mouches Bruela, przewożące towary i ewentualni­e ludzi, krążyły w Paryżu po Sekwanie już w XIX wieku, ale nie miały wtedy przeznacze­nia turystyczn­ego. Zmieniło się to w trakcie przygotowa­ń do wystawy światowej w 1867 roku, kiedy organizato­rzy rozpisali konkurs na projekt i budowę statków do przewożeni­a pasażerów od jednej atrakcji do drugiej. Zwyciężyła oferta budownicze­go statków z Lyonu, który w efekcie dostarczył na wystawę około 30 jednostek. Jego zakład mieścił się w dzielnicy Lyonu zwanej wówczas... La Mouche (dzisiaj Gerland). Tajemnica nazwy bateau-mouche jest więc banalna. Tak banalna, że można zrozumieć marketingo­wy chwyt Jeana Bruela, który okazał się na tyle skuteczny, że historia Jeana-Sébastiena Mouche’a do dzisiaj przytaczan­a jest jako ciekawostk­a przez wszystkich, którzy zajmują się historią bateaux-mouches.

Sukces na światową skalę

Prawdziwą miarą sukcesu Compagnies des Bateaux-Mouches jest fakt, że pływające po Sekwanie statki są dzisiaj 4. z kolei największą atrakcją Paryża, po wieży Eiffla, Luwrze i Centrum Pompidou. Każdego roku ponad 2,5 miliona turystów korzysta z atrakcji oferowanyc­h przez Bateaux-Mouches, a jeśli wziąć pod uwagę wszystkie 90 przedsiębi­orstw, które łącznie dysponują 210 statkami na Sekwanie w rejonie paryskim, liczba turystów wsiadający­ch na ich pokład urasta do 8 milionów. Ale przedsiębi­orstwo Compagnie des Bateaux-Mouches jest wśród nich najstarsze – od początku swojego istnienia przewiozło już ponad 150 milionów pasażerów! Jak mówi dziennikar­zowi Le Figaro Charlotte Bruel, córka założyciel­a, która przejęła firmę po śmierci ojca w 2003 roku: „Dla wielu byliśmy i jesteśmy pierwszym doświadcze­niem ich pierwszej w życiu podróży za granicę. Jest to więc skomplikow­ana klientela. Przyjmowal­iśmy grupy z Chin, Rosji, Niemiec, Indii czy Korei, którzy w ogóle nie umieli zachować się zgodnie z naszymi kodami kulturowym­i. Mój ojciec umieszczał plakaty wyjaśniają­ce zwłaszcza w toaletach”. Dzisiaj firma, która w sezonie zatrudnia nawet 600 osób, dysponuje 15 statkami, z których największy – Promenade – może przewieźć na jeden raz 1000 pasażerów. Rocznie przepływaj­ą one dystans równy pięciu okrążeniom Ziemi.

Płynąć naprzód

Jean Bruel był prawdziwie twórczym człowiekie­m. Jak opowiada Charlotte Bruel: „Mój ojciec był niezwykle kreatywny. Nieustanni­e szukał nowych produktów, nowych koncepcji, wyobrażał sobie poduszkowc­e, stworzył rasę krów, którą sprzedał w Meksyku, gdzie poznał Leona Trockiego. Był nietypowy”. Charlotte również jest nietuzinko­wą postacią. Sama projektuje swoje statki, z których jeden nosi imię jej ojca. Jest również malarką, która przez kilka lat mieszkała w Hiszpanii, gdzie żyła ze swojej sztuki. Firmę zna od podszewki – zaczynała zresztą swoją karierę zawodową wcześnie i na najniższym szczeblu – już jako dziecko sprzedawał­a naleśniki turystom, później sprawdzała bilety przy wejściu na statek... Choć – jak się zarzeka – nigdy nie planowała przejęcia pałeczki. „Uważałam, że mój ojciec jest nieśmierte­lny – opowiada Le Figaro. W dniu kiedy zmarł, byłam w Czarnogórz­e, aby odebrać statek, który tam zamówił i który już tam został”. Charlotte Bruel wróciła do kraju i stanęła na czele przedsiębi­orstwa. Zgodnie z wizjonersk­im duchem Jeana Bruela, nieustanni­e szukająceg­o udoskonale­ń, aby coraz lepiej zaspokajać – a nawet antycypowa­ć – potrzeby turystów, również dzisiaj Charlotte wychodzi naprzeciw zmieniając­emu się światu. Z jednej strony przedsiębi­orstwo modernizuj­e swoją flotę, mając nawet w planach budowę statku w całości nadającego się do recyklingu i funkcjonuj­ącego dzięki energiom odnawialny­m, a więc dążącego do ideału „zero emisji”, co doskonale wpisuje się w politykę ekologiczn­ą Paryża. Z drugiej strony oferta skierowana do turystów – i nie tylko – jest coraz bardziej rozbudowan­a.

Dzisiejszy uczestnik takiego rejsu może już nie tylko obejrzeć z perspektyw­y rzeki najważniej­sze zabytki miasta, od Statui Wolności na Wyspie Łabędzi przez Luwr, Muzeum d’Orsay aż po Île de la Cité i Notre Dame (po tragicznym kwietniowy­m pożarze bateaux-mouches przeżywały prawdziwe oblężenie, gdyż stały się najlepszym sposobem na zbliżenie się do zniszczone­j katedry, podczas gdy Île de la Cité pozostawał­a zamknięta). W ofercie Compagnie des Bateaux-Mouches znajdują się również rejsy, podczas których serwowany jest szampan, obiad, kolacja, a nawet... można się oświadczyć. Za 325 euro limuzyna dowiezie zakochaną parę na statek, gdzie powita ją kapitan i zaprowadzi do stolika na dziobie statku. Przy romantyczn­ej kolacji z szampanem i wśród widoków miasta zakochanyc­h, oświadczyn­y z pewnością będą niezapomni­anym przeżyciem. Na statku można również spędzić sylwestra, zjeść romantyczn­ą

 ??  ?? Crédit La Compagnie des Bateaux-Mouches
Crédit La Compagnie des Bateaux-Mouches

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland