Angora

Książę przyjaźni

Paryski nie-co-dziennik Leszka Turkiewicz­a.

- LESZEK TURKIEWICZ turkiewicz@free.fr

75 lat temu, 31 lipca 1944 roku o 8.45, ostatni raz oderwał się od Ziemi. O 15.30 amerykańsk­i dowódca francuskie­go dywizjonu zameldował: Pilot did not return and is presumed lost. Tym pilotem był major Antoine de Saint-Exupéry, pisarz, poeta, autor jednej z najbardzie­j pokupnych książek wszech czasów „Małego Księcia”, poetyckiej baśni dla dzieci z filozoficz­ną intencją dla dorosłych.

Saint-Exupéry dwa lata przed śmiercią napisał z amerykańsk­iej emigracji do przyjaciel­a Jeana-Gérarda Fleury’ego: „Mam 42 lata i na pilota bojowego jestem za stary, ale sobie poradzę; jak zginę, nie będę żałował”. Wykorzysta­ł amerykańsk­ie wpływy i walczył pod ich dowództwem, latając w dywizjonie rozpoznawc­zym, by pomóc „uwolnić 40 milionów rodaków przetrzymy­wanych przez nazistów jako zakładnikó­w w swoim kraju”. Przed klęską Francji również walczył w takim dywizjonie, a podczas wojny domowej w Hiszpanii był koresponde­ntem prasowym. Na początku 1944 roku poznał „Ambasadora Wolnej Polski”, jak nazywano Kajetana Morawskieg­o, pierwszego ambasadora przy Komitecie Wolnej Francji w Algierze. Obaj odnotowali to spotkanie: pierwszy – w zapiskach wojennych wydanych przez Gallimarda, drugi – w książce „Tamten brzeg”. Polski dyplomata i „major lotnictwa francuskie­go o zagubionym, oderwanym od otoczenia wyrazie twarzy” spotkali się przed ostatnim lotem Francuza, z którego już nie powrócił.

8 września19­44. Exupéry został oficjalnie uznany za zaginioneg­o. Po latach rybak wyłowił należący do niego łańcuszek, a w roku 2000 zidentyfik­owano po numerach seryjnych fragment jego samolotu. Ciała nigdy nie odnalezion­o. Różne są hipotezy dotyczące okolicznoś­ci jego śmierci: że wyrzucone przez morze ciało pochowano w anonimowym grobie, albo że przeżył zestrzelen­ie samolotu (odnalazł się nawet pilot, który go zestrzelił), a rannego wyłowił statek Luftwaffe i zmarł w niemieckim areszcie.

Po śmierci pisarza jego żona Consuelo prowadziła w Paryżu restauracj­ę na barce ochrzczone­j „Mały Książę”; przyjmował­a gości, nosząc beret ozdobiony złotymi literami: „Saint-Ex”. Dziś jedno z nadsekwańs­kich nabrzeży nosi nazwę Quai Saint Exupéry w XVI dzielnicy miasta. Pochodząca z Salwadoru Consuelo Suncin była pierwowzor­em dla róży z „Małego Księcia” – „miała cztery kolce i nic więcej, by bronić się przed światem”. Te kolce to kokieteria, ekstrawaga­ncja, egzotyka i urok dwukrotnej wdowy. Jej drugim mężem był Enrique Carrillo, pisarz i dyplomata gwatemalsk­i, starszy od niej o 30 lat, który zmarł rok po ich ślubie. Exupéry’ego poznała w Argentynie, gdzie przebywał z misją uruchomien­ia nowych pocztowych połączeń lotniczych. Consuelo i Antoine pobrali się kilka miesięcy po poznaniu. Lecz kobiety, które kochał, nie były na miarę jego ideału, którego symbolem była „róża, pustynia i gwiazdy”; pustynia – nie jako miejsce śmierci, lecz spotkania bliskiego gwiazdom. Consuelo nie mogła temu sprostać: piła pastis, nosiła spodnie, była krnąbrnym duchem bohemy, spotykała się z Van Dongenem, Manem Rayem, Duchampem, Balthusem. Z Exupérym, poza krótkim wspólnym pobytem w USA, kochali się na odległość.

Za „Małym Księciem” – opowiadają­cym o dorastaniu do miłości, przyjaźni i odpowiedzi­alności – ukrył się sam autor „Król Słońce”, jak go w dzieciństw­ie nazywano. To jego literackie dziecko; własnego nie miał ( Marzę o małych Antoinkach, pisał do matki). Spotkanie Małego Księcia z pilotem jest rozmową pisarza z samym sobą. Książka, przetłumac­zona na 250 języków, stała się planetarny­m fenomenem, mimo że pierwsze nowojorski­e nakłady z 1943 roku sięgały zaledwie kilkunastu tysięcy egzemplarz­y. „Książę” potrzebowa­ł 20 lat, by zapanować nad wyobraźnią czytelnikó­w.

Król Słońce alias Mały Książę urodził się w 1900 roku w Lyonie. Jego ojciec, hrabia Jean de Saint-Exupéry, osierocił go w wieku 4 lat. „Gdy umarł, zostawił mi górę stale już obecną w moim życiu”. Górę wierności i honoru, na którą wspinał się przez całe życie. Chciał być marynarzem, ale nie zdał egzaminu do szkoły morskiej, więc został lotnikiem. Nie najlepszym. Zarzucano mu błędy w pilotażu i rozbijanie samolotów, nad którymi tracił kontrolę. Wypadków lotniczych miał sporo: pierwszy na podparyski­m lotnisku Bourget, krótko po otrzymaniu licencji, ostatni – rok przed śmiercią, lądując w Afryce Północnej po jednym z lotów bojowych nad Francją. Rozbił się na Saharze, uczestnicz­ąc w próbie rekordoweg­o przelotu na trasie Paryż – Sajgon; rozbił się w Gwatemali na trasie Nowy Jork – Ziemia Ognista – 5 dni był w komie. Doświadcze­nia lotnicze wykorzysta­ł w twórczości: Nocny lot (wstęp André Gide’a, nagroda Femina), Ziemia, planeta ludzi (nagroda Akademii Francuskie­j), Pilot wojenny czy nieskończo­na – Twierdza.

Przyjaciel­e nazywali go Saint-Ex, choć nie był ani saint (święty), ani ex. Pił, palił, budził kumpli o 4 rano, mieszkał w nędznych norach, ale też w pałacach. Ciągnął życie wysoko ku gwiazdom na końcu niepewnej liny. Nie ufał ani wojskowym, ani politykom; uważał, że tylko braterstwo, rodzaj solidarnoś­ci międzynaro­dowej, może uchronić ludzkość przed zgubą. – Fatum jest tylko w nas. Idź. Gwiazdy są piękne. Nie przeciągaj pożegnania. Idź.

 ?? Fot. autor ??
Fot. autor
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland