Przeczytane
KONIEC ŚWIATA DLA BOGACZY Douglasa Rushkoffa, amerykańskiego analityka nowoczesnych technologii, poproszono o udział w konferencji w pewnym luksusowym ośrodku wypoczynkowym. Rushkoff takich imprez nie lubi, ale zaproszenie przyjął, bo zaoferowano mu połowę jego rocznej profesorskiej pensji. W spotkaniu uczestniczyło zaledwie kilku milionerów z Doliny Krzemowej. Białych, w średnim wieku. Wszyscy chcieli mówić o apokalipsie, zwanej przez nich Wydarzeniem, czyli końcu świata, jaki znamy. Czym będzie to Wydarzenie, dokładnie nie wiadomo, ale pewne jest, że później nastąpi chaos. Po Wydarzeniu nie będą już działać telefony, przynajmniej takie zwyczajne. Gdy źli ludzie przyjdą cię obrabować, nie będziesz mógł wezwać policji. Policji też już wtedy nie będzie. Zresztą policjanci zapewne dołączą do bandytów, to dla nich najrozsądniejszy wybór. Milionerzy pytali Rushkoffa, jak przygotować się do takiej sytuacji. Na przykład na co wymienić dolary? I w ogóle jak ocalić bogactwo? Główne pytanie wieczoru zadał właściciel firmy brokerskiej: Jak po Wydarzeniu zapewnić sobie lojalność ochroniarzy? Wiadomo przecież, że to nie film, gdzie strażnicy z poświęceniem bronią swego chlebodawcy. Milionerzy nie mają złudzeń – w prawdziwym świecie zabiliby go i okradli. Broker pochwalił się, że ma już bunkier, ale bez wiernej armii. Potrzebuje też wiernej służby, bo nie będzie sam sprzątał i gotował. Reszta jego kolegów ze zrozumieniem pokiwała głowami. Rushkoff zasugerował, że mogliby zapewnić sobie lojalność, traktując personel jak rodzinę, a oni się odwdzięczą. Ta rada jednak nikomu nie przypadła do gustu. Optowano za obrożami rażącymi prądem lub zatrudnieniem robotów najemników. Z dziwacznego, z pozoru zabawnego spotkania wynikła ciekawa nauka. – Dla oligarchów z Doliny Krzemowej technologia nie oznacza już „zmieniania świata na lepsze”, o którym często mówiono na konferencjach jeszcze kilka lat temu (...). Rushkoffa uderzyło, że jego rozmówcy w ogóle nie brali pod uwagę możliwości, że mogliby jakoś próbować zapobiec zjawiskom, których nadejścia się bali. Skoro dysponowali miliardami dolarów, mogliby choć ułamek tej fortuny przeznaczyć na badania dające nadzieję na zatrzymanie katastrofy klimatycznej, pandemii czy wielkiego buntu spauperyzowanych mas (...). Jednak ich interesowało przygotowanie się do Wydarzenia, a nie próba zapobieżenia mu.
Na podst.: Wojciech Orliński. Tak czy owak, dwadzieścia dwa.
Pismo nr 7/2019 Wybrała i oprac. E.W.