Halo! Tu Ziemia! Obudźcie się!
Moja pisanina jest odpowiedzią na list Pani Haliny (ANGORA nr 29) „Nie strzelać do opozycji”.
Ma Pani rację – nie wolno strzelać do opozycji! Całym sercem popieram z trudem skleconą koalicję, ale nie wierzę w jej dobry wynik. To, co napiszę, to tylko moje zdanie (...).
Nasz polski wyborca – z całym szacunkiem – słyszy i wierzy w to, co chce usłyszeć, a PiS jest mistrzem manipulacji! Służę przykładem. Mam chałupę na popegeerowskiej wsi. Ludzie są tam bardzo biedni. Kiedyś pracowali w PGR-ze, żyli w miarę dobrze, było za co wypić i zapalić. Potem zostali z niczym. Żyli chyba tylko z przyzwyczajenia. W sklepie GS-u brali „na zeszyt”. 500 plus było dla nich jak manna z nieba. Nie lubią PiS-u, ale głosują ze strachu, że to 500 plus stracą, a to podstawa bytu całej rodziny. I przechodzimy do sedna sprawy! Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego do wsi przyjeżdżają agitatorzy – ogólny spęd mieszkańców wsi. Przyszli prawie wszyscy. Pierwsi są z KO. Kolesie z KO w garniturkach od Armaniego, ubrankach od H. Bossa czy Lacosty, pachną dobrymi perfumami, a po drugiej stronie „ciemny lud” w gumofilcach. Ci pierwsi mówią pięknie, okrągłymi zdaniami. Ci drudzy są w strachu, że stracą te 500 plus. Następny kadr. Do wsi przyjeżdżają agitatorzy PiS-u. Wymięte garniturki z lat 80., przybrudzone koszule, piwne brzuchy – swojacy! Świecące, spocone, czerwone oblicza i w dodatku mówią językiem tych w gumofilcach: „Nic wam nie zabierzemy, a jeszcze wam damy! Na krowę wam damy, na świniaka damy. Co z tego, że jeden z drugim nie ma krowy ani świniaka, ale może mieć! Ma przecież te 25 arów. Co z tego, że ziemia leży odłogiem, ale przecież może ją uprawiać”. Jest przyszły elektorat? Jest!
To samo dotyczy PSL-u, partii z założenia chłopskiej. Na czele tej chłopskiej partii stoi wykształcony, wyglądający jak milion dolarów człowiek. Owszem, to nobilitacja dla partii, ale wyborcy dalej noszą gumofilce. Pan Władysław Kosiniak-Kamysz (z całym szacunkiem) na wsi jest niewiarygodny! Dlatego PSL traci wyborców. Proszę zauważyć, że ludowcy zaczęli tracić wyborców wraz z wyborem p. Piechocińskiego, człowieka wykształconego. Obronił się, bo miał „swojską gębę”. Pan Kosiniak-Kamysz to już „miastowy”, a miastowych na wsi nie bardzo lubią. A zupełnie nie lubią wykształconych, eleganckich rozwodników mówiących, jak żyć „po bożemu”. Pan Kosiniak-Kamysz rękami i nogami broni się przed zalegalizowaniem związków partnerskich. Tak jakby Pan Przewodniczący nie wiedział, że na wsi co drugi związek młodych to związek partnerski właśnie. Młodzi mają dzieci i żyją na kocią łapę. Żyją bez ślubu dlatego, że młoda, jako samotna matka, dostanie z GOPS-u te parę złotych więcej. Halo! Panie Przewodniczący! Tu Ziemia! PSL, zamiast tworzyć sensowny program dla młodych na wsi, zajmuje się ględzeniem o wartościach chrześcijańskich. Wartości, niekoniecznie chrześcijańskie, są bardzo ważne, ale do garnka się ich nie włoży. I na koniec fenomen Beaty Szydło, który powinien być wzorem dla wszystkich startujących w wyborach. Otóż owa pani wyglądała tak, jakby wyszła z zebrania kółka różańcowego albo Koła Gospodyń Wiejskich i mówiła dokładnie to, co „ciemny lud” chciał usłyszeć. Zapytacie, skąd „Becia” wiedziała, co i do jakiej grupy wyborców powiedzieć? A po co PiS utrzymuje armię socjologów? Proste? Proste! A pół miliona głosów robi wrażenie.
A teraz zupełnie z innej beczki. Spróbuję kontynuować wypowiedź Autorki listu. W PRL-u można było się całkiem fajnie umalować i ubrać. Potrzeba było tylko trochę wyobraźni. Kosmetyki kombinowało się na różne sposoby, a ubrania szyło samemu. W moim rodzinnym Szczecinie istniały „skupy towarów zagranicznych”. To była mekka elegantek! W latach 70. były już zupełnie niezłe kosmetyki Polleny-Miraculum. Zupełnie dobre kremy, fluidy, pudry i cienie do powiek. To wtedy polowało się na pierwszy polski, dobry dezodorant – Zielone Jabłuszko. To była rewelacja! A perfumy i woda toaletowa Gazela (...)?
Pozdrawiam serdecznie ULA KOZŁOWSKA, Świnoujście (adres internetowy do wiadomości redakcji)