Bunt podchorążych wojskowej uczelni. W ruch poszły petardy i słoiki z moczem ( Onet) Wojskowy skandal we Wrocławiu.
Tegoroczna promocja oficerska w Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu wisiała na włosku – dowiedział się Onet. Patenty oficerskie, które musi podpisać prezydent Andrzej Duda, na wiele tygodni utknęły w Kancelarii Premiera, wysłane tam do kontrasygnaty. Do Wrocławia dowieziono je w ostatniej chwili. Ten bałagan wywołał ostrą reakcję podchorążych. Nocą w przeddzień promocji w kampusie zapłonęły ogniska, wybuchały petardy, z okien leciały słoiki z moczem.
Akademia Wojsk Lądowych (AWL) im. Tadeusza Kościuszki jest największą i najważniejszą uczelnią wojskową w Polsce. Kształci przyszłych dowódców polskiej armii. Do 30 czerwca 2017 r. funkcjonowała jako Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Lądowych, słynny „Zmech”.
Kiedy ministrem obrony został Antoni Macierewicz, zmieniły się władze uczelni. Rektorem komendantem został wówczas pułkownik, dziś generał Dariusz Skorupka.
Jego kandydatura od razu wzbudziła kontrowersje. Zarzucano mu przede wszystkim brak doświadczenia w służbie liniowej.
– AWL powinna być przede wszystkim szkołą rzemiosła wojskowego. Tymczasem w ostatnich latach przez uczelnię przeszła miotła kadrowa. Pozbyto się wykładowców, którzy mieli doświadczenie dowódcze, a młodzież kształcą dziś teoretycy pokroju rektora – mówi oficer, były dowódca dużych zgrupowań wojskowych.
Fałszowanie wyników naukowych
W 2017 r. AWL uzyskała prawo przyznawania stopni naukowych, a nowe władze zapowiedziały, że akademia stanie się największą „szkołą liderów” w Europie. Życie szybko jednak zweryfikowało te plany.
Pierwszym doktoratem bronionym na AWL miała być praca Agnieszki Taurogińskiej-Stich na temat przywództwa. Wynikało z niej m.in., że zaufanie do przełożonego wśród podchorążych Akademii w ciągu studiów spadło o 41 proc., szacunek do symboli narodowych o 35 proc., a lojalność wobec przełożonego o 25 proc.
Władzom uczelni nie spodobały się te wyniki i nakazały swojej pracowniczce je zmienić. Gdy Agnieszka Taurogińska-Stich odmówiła, straszyły ją „konsekwencjami prawnymi” i kontrwywiadem wojskowym. – Jak pani to ujawni, to będzie katastrofa dla uczelni – powiedział jej prorektor dr hab. Adam Januszko. Onet pisał o tej sprawie w materiale „»Jeśli pani to ujawni to będzie katastrofa«. Jak wojskowa uczelnia próbowała fałszować badania”.
– Na AWL nastąpiło skumulowanie tego, co dokonuje się obecnie w całym wojsku. Mamy tu do czynienia z przerostem formy nad treścią. Czemu służyło podniesienie rangi uczelni do poziomu akademii, kiedy standardy nauczania są tam żenująco niskie? Uczelnia nie potrafi budować przeświadczenia o swoje misji i roli wobec studentów, co uwypukliły badania pani Agnieszki Taurogińskiej-Stich. Przecież wyraźnie pokazały one, że motywacja studentów z każdym kolejnym rokiem maleje, a nie wzrasta – uważa gen. Mirosław Różański, były dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych.
Agnieszka Taurogińska-Stich jest jedną z najwyżej cenionych przez studentów wykładowczyń na AWL. „Miałem przyjemność odbywania zajęć, które prowadziła pani Agnieszka i muszę przyznać, że to jedna z nielicznych kompetentnych osób pracujących na tej uczelni” – napisał do Onetu jeden z podchorążych. Podobnych opinii dostaliśmy więcej.
Ponadto Agnieszka Taurogińska-Stich zwyciężyła w tegorocznym głosowaniu na najlepszego nauczyciela akademickiego roku. Jego wyniki jednak nie zostały ogłoszone oficjalnie, ponieważ władze AWL przedłużyły głosowanie do października. Zwyczajowo ogłaszane są z końcem każdego roku akademickiego. Skąd tegoroczne odstępstwo?
– Rektor i jego świta uznali, że to głosowanie byłoby dla nich niekorzystne. Ale reakcja podchorążych jest jednoznaczna. Nie tyle zagłosowali za panią Agnieszką, co przeciwko sytuacji, jaka panuje na uczelni – mówi oficer z Wrocławia, który zna kulisy sprawy.
Brak zajęć praktycznych, wszy w akademiku
Władze uczelni zablokowały nie tylko obronę pracy Agnieszki Taurogińskiej-Stich. Kilka innych doktoratów też nie może doczekać się obrony. – Frustracja wśród młodej kadry naukowej osiągnęła już poziom krytyczny – mówi jeden z pracowników AWL i dodaje, że spora grupa wykładowców albo już zdecydowała się na odejście z uczelni, albo nosi się z takim zamiarem.
Nie lepsze nastroje panują wśród podchorążych. Wielu z nich już po pierwszym roku rezygnuje ze studiów na wojskowej uczelni. W 2018 roku, wobec fali odejść, rektor Skorupka zlecił zbadanie przyczyn tego zjawiska.
W oficjalnym meldunku szef pionu ogólnego uczelni poinformował go, że studenci rezygnują m.in. z powodu rozczarowania wynikającego z dysonansu pomiędzy kreowanym przez materiały promocyjne wizerunkiem żołnierza i służby a rzeczywistością. Odchodzą też z powodu zbyt małej liczby zajęć praktycznych, dramatycznych warunków bytowych, niedostosowania programu szkolenia do realiów stanowiska dowódcy plutonu czy frustracji wynikającej z niedostępności i marnej jakości mundurów i sprzętu wojskowego.
Meldunek wpłynął do kancelarii jawnej uczelni w lutym 2018 roku. Nie wyciągnięto jednak z niego wniosków. Z naszych informacji wynika, że od dnia, w którym sporządzono meldunek, sytuacja podchorążych AWL zmieniła się, lecz na gorsze. Studenci narzekają na poziom kształcenia, brak zaplecza i przygotowanej, doświadczonej kadry.
„Ta uczelnia to jeden wielki cyrk. Panuje kolesiostwo, a ludzie z wiedzą oraz chęcią jej przekazania szybko z uczelni wylatują lub są odstawiani na bok. Schedę przejmują ludzie bez pomysłu i kompetencji. Większość ćwiczeń polega na bezsensownych zadaniach, byle tylko »odbębnić« swoje. Jak tak beznadziejni wykładowcy mogą kształcić najlepszych liderów w Europie” – pyta w mailu do redakcji Onetu jeden ze studentów i dodaje: „Duża część wojskowych wykładowców to osoby, które obrywały na studiach, a teraz wyżywają się na podopiecznych. Sam trafiłem na prowadzącego, który na starcie zwrócił nam uwagę, że jesteśmy przy nim »niczym«, a jak nam się nie podoba, to mamy wyp...”.
Kolejny problem to infrastruktura. „Od kilku lat w AWL remont przeszły jedynie budynki sztabowe, gdzie znajdują się kancelarie oficerów. Obiekty sportowe niszczeją. Powstały dwa obiekty (kaplica i laboratorium), które są niezdatne do użytku, bo są zagrożeniem dla zdrowia lub życia (miliony wyrzucone w błoto). Najważniejsze inwestycje to inwestycje pokazowe, takie jak wielkie, świecące emblematy AWL czy pomnik, a podchorążowie w dalszym ciągu mieszkają w słabych warunkach” – pisze podchorąży.
Pokrywa się to z informacjami, które uzyskaliśmy od wysokich rangą oficerów, którzy do niedawna współpracowali z uczelnią. Dodają jednak, że jeśli chodzi o nietrafione inwestycje, to odpowiedzialność za nie spada na poprzedniego rektora uczelni gen. Mariusza Wiatra.
– Kaplica i laboratorium jeszcze nie zostały oddane do użytku – przyznaje oficer z biura prasowego AWL.
Studenci narzekają też na brak zajęć praktycznych, które powinny odbywać się w jednostkach wojskowych z użyciem nowoczesnego sprzętu lub na poligonach. Kolejna ich bolączka to zaplecze socjalne. „W tym roku na tak zwanej unitarce tak karmili podopiecznych, że trzy czwarte studentów dostało jelitówki. Z jedzeniem jest dramat: niedobre i na dodatek jest go mało” – pisze podchorąży.
W podobnym tonie napisała do nas matka jednego ze studentów: „Syn jest bardzo rozczarowany sposobem kształcenia, stosunkiem do studentów, zerowymi wymaganiami, prowizorką działań, warunkami bytowymi, sprzętem z lat 70. ubiegłego wieku, wyżywieniem, postawą przełożonych”.
Dostępność do sanitariatów i pralni również pozostawia dużo do życzenia. Z kilku niezależnych źródeł dowiedzieliśmy się, że w akademikach, w których mieszkają studenci, zalęgły się wszy.
Podchorążowie mówią: „Dość!”
Na to wszystko nałożył się bałagan związany z organizacją tegorocznej uroczystości zakończenia roku akademickiego i wręczenia patentów oficerskich podchorążym.
Uroczystość została zaplanowana na 12 lipca. Dzień wcześniej od wysokiego rangą oficera dostaliśmy wiadomość o takiej treści: „We Wrocławiu na Zmechu jakieś zamieszanie. Jutro miała być promocja. Prezydent chyba nie podpisał patentów oficerskich. Ponoć duże emocje”.
Jeszcze tego samego dnia zadzwoniliśmy do rzecznika prasowego AWL mjr. Marcina Jasnowskiego. Ten zapewnił nas, że przygotowania do promocji odbywają się planowo i nic złego na uczelni się nie dzieje. Uroczystość promowania nowych oficerów na rynku we Wrocławiu rzeczywiście odbyła się 12 lipca. Ale wkrótce okazało się, że kulisy organizacji tej imprezy to jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic władz wrocławskiej uczelni wojskowej.
Patent to najważniejszy dokument oficera. Podpisywany przez prezydenta, zwierzchnika Sił Zbrojnych, z kontrasygnatą premiera, daje przepustkę do wstąpienia do korpusu oficerów Wojska Polskiego. Patenty wręczane są uroczyście podczas promocji oficerskiej. Dzień wcześniej absolwenci dostają dyplomy ukończenia uczelni. Na obie te uroczystości zapraszane są rodziny i przyjaciele przyszłych dowódców.
W tym roku też tłumnie zjawili się we Wrocławiu. Jednak czekała ich tam przykra niespodzianka. Bliscy podchorążych usłyszeli, że nie mogą przekroczyć bram uczelni, a sama promocja oficerska może się nie odbyć. Po kampusie zaczęła krążyć plotka, że prezydent Andrzej Duda w tym roku po raz pierwszy w historii nie podpisał patentów oficerskich. Na uczelni panowało ogromne napięcie i nerwowość. Nikt młodym absolwentom AWL-u nie potrafił powiedzieć nic wiążącego.
W końcu nie wytrzymali. Na jednym z wrocławskich wiaduktów wywiesili transparent, który w niewybrednych słowach oceniał dwóch ich wykładowców. Do eskalacji napięcia doszło wieczorem.