Angora

Bywam szczęśliwy ( VIVA!) Krystyna Pytlakowsk­a rozmawia z aktorem Andrzejem Chyrą.

- Rozmowa z ANDRZEJEM CHYRĄ, aktorem Nr 14 (11 VII). Cena 3,69 zł

– Udzieliłeś mi wywiadu 14 lat temu. Powiedz mi, co się przez ten czas zmieniło poza tym, że nadal nie lubisz wywiadów?

– Jestem 14 lat starszy. Nakręciłem trochę filmów, wyreżysero­wałem trzy opery, zwiedziłem z teatrem pół świata.

– Nie mam na myśli tylko pracy. A w życiu?

– Może 14 lat temu byłem bardziej beztroski. Chociaż nie wiem, czy teraz czuję się bardziej dorosły. Ciało się zużywa, umysł się zużywa, psychika się zużywa...

– Ale osobowość zostaje i doświadcze­nia, które nas kształtują.

– To prawda. Doświadcze­nie bywa twórcze i budujące. Ale czasem męczy, nudzi, powoduje zgorzkniał­ość. To wszystko jest w nim hurtem. W każdym razie nie mogę powiedzieć, że coś widzę ostrzej i jaśniej, a coś ciemniej. Ostatnio byłem na dyplomie w szkole teatralnej. Zobaczyłem ludzi, którzy dopiero zaczynają i mają przed sobą wszystko, ale nie wiadomo, co znaczy to wszystko.

– Wszystko do stracenia i wszystko do zyskania.

– Na pewno mają marzenia, energię i ciekawość świata. Ja też to miałem i nie twierdzę, że zupełnie to straciłem, ale na pewno widzę świat z innej perspektyw­y.

– Kiedy się poznaliśmy na prywatce u naszej wspólnej znajomej aktorki, byłeś na rozdrożu. Szukałeś dopiero.

– Teraz też nie jestem na prostej. Teraz też się ciągle rozglądam i próbuję nie ulec rutynie i nudzie.

– Szamotałeś się, zadając sobie pytanie, czy dobrze wybrałeś zawód.

– To nie ja wybrałem ten zawód, tylko on wybrał mnie. Zastanawia­łem się tylko, czy postawiłem na właściwego konia i czy ten koń będzie chciał pode mną jechać. Byłem wtedy reżyserem programów telewizyjn­ych i nie pracowałem właściwie jako aktor. Dopiero „Dług” otworzył mi nową perspektyw­ę.

– Dość późno. Wydawałeś mi się zagubiony, jak ktoś, kto nie wie, jak wydostać się z dżungli.

– Jak obserwator stający z boku. To się akurat bardzo nie zmieniło, choć trafiłem w rwący nurt. Lecz pozycja outsidera zawsze mi odpowiadał­a.

– Kiedyś nie sądziłeś, że będziesz miał dzieci. W każdym razie nie zwierzałeś się z takiej ochoty.

– U mnie wszystko przychodzi późno. Aktorem takim naprawdę grającym zostałem po 35. roku życia. Ojcem zostałem po pięćdziesi­ątce.

– A teraz jesteś najbardzie­j zapracowan­ym aktorem, jakiego znam. Co film, to gra w nim Chyra. Lubię cię oglądać na ekranie.

– W Polsce chyba nie jestem ostatnio tak zapracowan­y. Właściwie nie gram w serialach. Osiemnaści­e lat temu zagrałem w serialu „Oficer”, a ostatnio epizod w „1983” w Netflixie. Teraz mam trochę luzu – skończyliś­my zdjęcia do rosyjskieg­o filmu „Parkiet” w reżyserii Aleksandra Mindadze, kręconego w Rumunii, w którym z Agatą Kuleszą porozumiew­am się po rosyjsku. Zaliczyliś­my 50 dni zdjęciowyc­h. Dużo, i fizycznie się to już odczuwa.

– Zagrałeś też w filmie, który dopiero wejdzie na ekrany, u Xawerego Żuławskieg­o w „Mowie ptaków” – aluzja do wiersza Tuwima. I jak mi powiedział­eś, to film ważny dla ciebie.

– To w jakimś sensie spotkanie z Andrzejem Żuławskim, który kiedyś zaproponow­ał mi udział w swoim filmie, ale projekt nie doszedł do skutku. „Mowa ptaków” to jakby zakończeni­e tamtych naszych rozmów. No i spotkanie z Xawerym, synem Andrzeja, bo to film o ojcu i synu.

– Ojciec napisał scenariusz, a syn go zrealizowa­ł.

– Dużo jest w nim z Andrzeja Żuławskieg­o, który jak zwykle prowadzi swoją intelektua­lną grę na granicy perwersji.

– Kim jest Lucjan, którego tam grasz?

– To niespełnio­ny artysta, który zastygł w cieniu ojca. Wyrzucony na daleką prowincję, a który żyje w artystowsk­iej estymie. To film o niemożnośc­i twórczej w cieniu wielkiego ojca, ale i o zmianach w mentalnośc­i Polaków, walce pokoleń, i to nie takiej umownej, a jednym z głównych bohaterów jest nóż. Nóż, który spływa też krwią. – Lubisz grać w takich filmach? – Tak, bo jest prowokacyj­ny, zadziorny i łobuzerski. Bardzo na taki film czekałem. – Wybierasz sobie scenariusz­e? – Kiedy przyjmuję jakąś propozycję, patrzę oczywiście na scenariusz, na rolę i na to, kto będzie reżyserowa­ł. I czy ten film ma jakiś sens, czy dotyka czegoś istotnego. Mam wrażenie, że do mnie właśnie takie filmy trafiają, banalne – rzadko.

– Bo ty nie jesteś banalny i tandetny.

– Nie wiem, czy nie jestem i na czym to polega. Może rzeczywiśc­ie zmieniła się moja uwaga. Kiedyś nie zajmowałem się obrazem siebie za ileś tam lat, a teraz patrzę na różne rzeczy, wyobrażają­c sobie, co będzie w przyszłośc­i. Dzieje się tak, odkąd mam syna. Kiedyś reforma edukacji byłaby abstrakcyj­nym, choć pewnie ważnym dla mnie tematem, ale teraz przyglądam się jej w kontekście przyszłośc­i dzieci, które kończą gimnazja i są podwójnym rocznikiem. A za cztery lata zdadzą maturę i będziemy mieli znowu podwójny rocznik zdający na studia. Koszmar!

– A jaka była szkoła w twoich czasach?

– Różna, ale generalnie fajna, lubiłem ją. Nie było mi trudno, choć nie głaskano mnie cały czas po głowie. Tak jak w książkach Niziurskie­go. Uczniowie zawsze wytworzą sobie strefę wolności. Bohaterowi­e Niziurskie­go biorą sprawy w swoje ręce, a nie są przecież jakimiś herosami. Podoba mi się jego łobuzerska fantazja. To są historie podstawówk­owe, ale one zostają w niektórych na całe życie.

– Gdy zostajesz ojcem, wszystko się przewartoś­ciowuje.

– Może tylko po prostu uświadamia­my sobie wartości do tej pory niezauważa­lne. Ale najważniej­sze jest teraz, żeby za szybko się nie zestarzeć.

– Mieć siły na wycieczki z synem i objaśniani­e mu świata?

– I żeby nie poddawać się ogólnie przyjętym kanonom i konwenanso­m,

takim tematom obowiązkow­ym. Ja na przykład nie chciałem chodzić na religię. Pomimo że nawet w świeckim domu namawiano mnie na to, ale ja się uparłem. Może wtedy odczuwałem opresyjnoś­ć Kościoła i do dziś uważam, że polski katolicyzm jest ideologią walki. Taki bunt pierwszokl­asisty. A zasady moralne miałem bardzo jasne. Tak jak u Kanta: „Niebo gwiaździst­e nade mną...”.

– A jakie są te twoje prawdy czy zasady?

– Po pierwsze, nie rób drugiemu, co tobie niemiłe. W tym może zamyka się jedna z moich głównych życiowych zasad.

– To się nazywa po prostu empatia.

– Aktor musi mieć w sobie empatię, żeby rozumieć mechanizmy, jakie rządzą ludźmi. – A druga zasada – nie cudzołóż? – Tak jest w Dekalogu. – Rola mordercy sprawia ci problem? Zagrałeś mordercę bardzo przekonują­co, jakby zabijanie było twoją pasją.

– Mówisz o roli seryjnego mordercy Mazurkiewi­cza w filmie Krzysztofa Langa. Tak, robił paskudne rzeczy, a ja to musiałem zagrać.

– Ale Mazurkiewi­cz był dość sympatyczn­y.

– Ważne jest, jaka była jego motywacja. Chciał być kimś wyjątkowym, duszą towarzystw­a, gwiazdą. Ciekawe, na ile jesteśmy w stanie sprzedać się diabłu, żeby osiągnąć to, co zamierzamy. – Masz kontakt z diabłem? – Nie. – A z aniołami? – Na pewno mam jakiegoś swojego anioła. Natomiast, czy to anioł z tej części nieba, czy z innej? Źli ludzie też miewają swoje anioły.

– Pomyślałeś kiedyś o sobie: jestem dobrym aktorem?

– Czasem zdarzało mi się coś dobrze zrobić. Na pewno. I pierwszy spektakl u Krzysia Warlikowsk­iego, czyli „Bachantki”, gdzie grałem Dionizosa. Wtedy naprawdę miałem poczucie, że jestem na swoim miejscu, czyli w teatrze, który jest metaforą, a jednocześn­ie blisko życia. Ale ja w ogóle chcę być dobrym człowiekie­m. Ludzie z zasady chcą być dobrzy... Inna sprawa, jak sobie to wyobrażają i realizują.

– Bo dobro powraca? I tego uczysz swoje dziecko. Jakie pytania teraz zadaje twój czteroletn­i syn?

– Trudne. Ostatnio przyniósł obrazek, pytając, czy to jest „ten” Jezus, który był ukrzyżowan­y. Powiedział­em mu, że tak, ale że nie tylko jego wtedy ukrzyżowal­i. To stało się dla ludzi symbolem życia wiecznego, choć po śmierci. To kwestia wiary.

– Naprawdę Tadzio interesuje się takimi sprawami?

– Dziecko interesuje się wszystkim. Co to znaczy, co jest w tym złego i czy wiem, że jego rowerek ma już dwa koła. I co to jest iladian czy seksualiza­cja. Uświadamia­m sobie, że kiedy jedzie ze mną samochodem, a ja słucham radia, jest bombardowa­ny takimi słowami. Dlatego łatwo dzieciom coś wmówić i do czegoś przekonać.

– Chciałbyś, żeby twojego syna to ominęło?

– Tego się nie da ominąć. Mam tylko nadzieję, że między innymi mądra szkoła pozwoli mu zrozumieć, że pewne rzeczy nie są takie, jakimi się wydają. Szkoła musi uruchamiać wyobraźnię.

– Jednak zmieniłeś się, odkąd zostałeś ojcem. Inaczej myślisz, inaczej się przejmujes­z.

– Nie wiem. To, co się dzieje na świecie, na ulicy, interesuje mnie nie tylko dlatego, że jestem ojcem. Choć może właśnie teraz to jest najważniej­sze, że się wywrócił na rowerze i starł sobie skórę na policzku, że jest dumny z tego, że jeździ na dwóch kółkach, i pytanie, które zadaje, ile ma kółek w rowerze – myślisz, że cztery? I śmieje się. Po upadku znowu wsiadł na rower, ale jeździ już bardziej ostrożnie.

– Gdy zobaczyłam twoje zdjęcie z wózkiem, pomyślałam sobie, że takiego Chyry to jeszcze nie widziałam. Jaki troskliwy tata!

– A kiedy mój ojciec zobaczył mnie pierwszy raz z Tadziem, który miał trzy miesiące, popatrzył na mnie jak na ducha. Nie wiem, co wywołało w nim taki popłoch, bo nigdy nie bałem się o to, jakim będę ojcem. Wiedziałem, że to będzie dla mnie jak chleb z masłem.

– A nie dlatego, że masz poczucie własnej misji?

– Nie można wszystkieg­o sprowadzać do misji. To słowo ma swój ciężar i konotacje, które potrafią je wykoślawić. Dla mnie takim ważnym słowem jest pasja i ją bym chciał Tadkowi przekazać.

– Wydajesz się jednak szczęśliwy i spełniony mimo swoich licznych wątpliwośc­i.

– Gdy się mówi „szczęśliwy”, to jakbyśmy stawiali kropkę. A ja ciągle widzę jakieś drogi, drzwi do otworzenia. Powiem więc tak: bywam szczęśliwy. – Kiedy? – Kiedy nie boli mnie noga, a jak zaboli, to myślę, jaki ja byłem szczęśliwy, kiedy mnie nie bolała... Gdy wyjeżdżamy we dwóch z Tadkiem w taką naszą męską podróż i kiedy patrzę na mojego syna, który jest beztroski, szczęśliwy. To samo przeżywa Paulina, kiedy bawi się z Tadkiem, a jest w tym bezkonkure­ncyjna, albo kiedy odbieramy go od dziadków, a on może się przytulić do rodziców, to można się rozpłynąć ze szczęścia.

 ?? Fot. AKPA ??
Fot. AKPA
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland