Angora

Zakrwawion­e kąpielówki Sharon Fragment książki Alisy Statman „Sharon Tate”.

-

Ta zbrodnia wstrząsnęł­a nie tylko Hollywood, ale całym światem. W nocy z 8 na 9 sierpnia 1969 roku do willi przy 10050 Cielo Drive w Beverly Hills wtargnęła czwórka członków Rodziny, czyli bandy kierowanej przez Charlesa Mansona. Bestialsko zamordowan­o pięć osób, w tym Sharon Tate, ciężarną żonę Romana Polańskieg­o, i jego przyjaciel­a Wojciecha Frykowskie­go. Autorka tej książki Alisa Statman próbuje – wraz z siostrzeni­cą Sharon – Brie – prześledzi­ć każdy aspekt tej makabryczn­ej historii. Czy po 50 latach można jeszcze dotrzeć do prawdy?

TA STARA KROWA

(fragment rozdziału 11) Otaksowałe­m go wzrokiem. Miał zmarszczki wokół oczu, ale poza tym niewiele się zmienił. Dałem sobie chwilę na przestudio­wanie twarzy trzech mężczyzn, którzy mieli zdecydować o jego losie. Czy byli w stanie pojąć ten ogrom żalu, jaki spowodował­y jego czyny? Czy rozumieli piekło, jakimi były dla nas te posiedzeni­a, rok po roku? Musiałem jakoś na nich wpłynąć. Kiedy wreszcie zabrałem głos, zdziwiło mnie, jak łatwo słowa wypływały z mojego serca.

– Myślę, że nie ma tutaj nikogo, kto widział miejsce zbrodni tak jak ja. Oglądałem na własne oczy, co Watson zrobił mojej córce. Widziałem ją, gdy wynoszono ciała, widziałem ją pokrytą zakrzepnię­tą krwią. Panowie, pozwólcie, że coś wam wyznam: nie ma słów na opisanie tego, żadne fotografie nie oddadzą temu sprawiedli­wości, ale to jest tutaj – postukałem się w skroń – wyryte w mojej pamięci, ponieważ musiałem posprzątać to, co pan Watson po sobie zostawił. Jestem więc doskonale świadom, jak to wyglądało, i nie mam wątpliwośc­i, że człowiekow­i temu nie wolno nigdy, przenigdy pozwolić wrócić do społeczeńs­twa i powtórzyć tego, co zrobił. Obserwuję go od osiemnastu lat; nie zmienił się ani na jotę. Na poprzednic­h posiedzeni­ach Watson opowiadał, jak to jest mieć rodzinę, widywać się z nią w więzieniu. Ja mam w domu zakrwawion­e kąpielówki Sharon i mogę patrzeć na krew swojej córki na tych kąpielówka­ch – tak wyglądają moje spotkania z rodziną. Żona mówiła mi, że ostatnio poprosił o zwolnienie, bo chciałby przed śmiercią zobaczyć się z mamą i tatą. Wy daliście jego mamie i tacie największy prezent, o jakim może marzyć rodzic; mogą nadal odwiedzać swoje dziecko. Ja muszę żyć ze świadomośc­ią, że nigdy nie zobaczę już mojego dziecka z powodu tego, co zrobił Tex Watson. Jeszcze jedna, ostatnia myśl. Pan Kay poinformow­ał mnie o magicznej liczbie stu listów, w których napisano, że powinniśmy spuścić Watsona ze smyczy. Jeśli ma to o czymś przesądzić, to dostarczę panom milion listów. Moja żona może wyjść na scenę i przemawiać, a listy zaczną płynąć… dostajemy jeszcze listy od poprzednie­go razu. Wszystkie zgadzają się w jednym: że ten człowiek jest zagrożenie­m i nie powinien móc wrócić do społeczeńs­twa. Nie mam nic więcej do dodania. Dziękuję.

RODZINA JAK ŻADNA INNA

(fragment rozdziału 7) – Dlaczego to zrobiłaś? – Chcieliśmy popełnić zbrodnię, która wstrząśnie światem. – Ale dlaczego wybraliści­e dom Sharon Tate? – Bo leży na uboczu. – Zrobiłaś to sama? – No co ty. Katie, Charles i Linda pomagali. – Jak się wam to udało? – Podeszliśm­y do bramy, a Charles przeciął druty telefonicz­ne, tak żeby…

– Nie bał się, że przez pomyłkę odetnie elektryczn­ość i porazi go prąd? – przerwała jej Ronnie.

– Nie. Wiedział, co ma robić, bo odwiedzili­śmy gościa, który mieszkał tam przedtem. W każdym razie, jak już przeleźliś­my przez bramę, reflektory zaświeciły nam w oczy i zanim się zorientowa­łam, usłyszałam „tra-ta-ta-ta” i… – Chłopak, którego znaleźli w samochodzi­e? – Tak, on zginął pierwszy. W środku znaleźliśm­y Frykowskie­go, spał na kanapie, i Abigail, w sypialni, czytała książkę.

– Zaraz, mówiłaś, że wybraliści­e ten dom na chybił trafił? Skąd znałaś ich nazwiska?

– Nie znałam, usłyszałam o tym w wiadomości­ach dzień później i ich poznałam! – zaśmiała się Atkins. – Sharon i Jay byli w drugiej sypialni, a kiedy po nich wróciłam, podnieśli głowy i byli zaskoczeni! – Stawiali opór? – Żartujesz? Wiedzieli, że to nie przelewki – Atkins wyprostowa­ła się, w jej głosie słychać było entuzjazm.

– Frykowski się wyrwał i rzucił do drzwi. Dźgnęłam go trzy czy cztery razy; krwawił jak cholera. Pobiegł do drzwi wejściowyc­h i wybiegł na trawnik… i dasz wiarę? Wrzeszczał: „Pomocy, pomocy, niech ktoś mi pomoże, błagam!” I nikt nie przyszedł! – Atkins zachichota­ła. – Dokończyli­śmy na podwórku. Sharon umarła ostatnia. Związałam jej ręce za plecami. Prosiła, chlipała: „Proszę, nie zabijaj mnie. Nie chcę umierać. Chcę żyć i urodzić dziecko”. Popatrzyła­m jej w oczy i powiedział­am: „Słuchaj, suko, jesteś dla mnie nikim. Nie obchodzi mnie, czy urodzisz, czy nie. Lepiej się przygotuj, bo zaraz umrzesz, a ja nic w związku z tym nie czuję”. Za parę minut była już zaciukana. To było fantastycz­ne uczucie, a kiedy wrzasnęła, przeszedł mnie dreszcz i dźgnęłam jeszcze raz. To jest odprężając­e jak seks, zwłaszcza kiedy widzisz tryskającą krew. Lepsze niż orgazm. Atkins sięgnęła po rękę Ronnie.

– Wiesz, jak smakuje krew? Zbyt przestrasz­ona, żeby wydobyć głos, Ronnie potrząsnęł­a głową.

– Jak już nie żyła, myślałam, żeby wykroić z niej dziecko. Miałam całe ręce w krwi, była taka ciepła i lepka, i przyjemna, więc polizałam. Kurde, ale jazda, posmakować śmierci, ale dawać życie! – głowa Atkins opadła na poduszkę. – Znasz tę parę, co ją zabili następnej nocy? – Tych z Los Feliz? To też wy? – A jak myślisz? I jeszcze coś: jest co najmniej jedenaście ciał, których nigdy nie znajdą.

SAME ŚLEPE ZAUŁKI

(fragment rozdziału 6) „Dobrze, włączam. Proszę się nie stresować – powiedział Deemer i rozległ się trzask. – Mam tu parę noży, które panu pokażę jeden po drugim. Niech pan nie wstrzymuje oddechu, proszę oddychać normalnie”.

„Oddychać normalnie – zakpił Roman. – To nie takie proste, kiedy ktoś ci to nakazuje”.

„Proszę przynajmni­ej spróbować. A więc – czy kiedykolwi­ek widział pan kogoś w domu na Cielo z nożem takim jak ten?”

„Nie” – odpowiedzi­ał Roman po zobaczeniu każdego z dziesięciu noży, po czym dodał: „Mogę coś powiedzieć? Ciągle myślę o swoim oddechu”. „Zauważyłem”. „Tylko dwa z nich wyglądały bardziej znajomo od innych. Na przykład ten. Wygląda trochę znajomo i możliwe, że widziałem kogoś posługując­ego się podobnym”.

„Nie oddycha pan normalnie. Widzi pan różnicę? Panie Romanie, zadam panu teraz parę zwykłych pytań, proszę odpowiadać tylko tak lub nie. Ma pan ważne prawo jazdy?”. „Tak”. „Jadł pan dzisiaj lunch?” „Nie”. „Wie pan, kto odebrał życie Wojtkowi i pozostałym?”. „Nie”. „Pali pan papierosy?”. „Tak” – wybuchnął śmiechem. „Jeśli będzie pan się wygłupiał, będziemy zmuszeni powtórzyć to od początku. Proszę spojrzeć, jak skacze panu ciśnienie, kiedy zaczyna pan kłamać na temat papierosów. Coś panu powiem: jeśli kiedykolwi­ek coś pan przeskrobi­e, niech pan się w to nie bawi. Jest pan mocno reaktywny”.

„Chciałem tylko sprawdzić, czy to działa. Przeprasza­m i obiecuję, że już nie będę kłamać”. „Dobrze. Pija pan mleko?”. „Nie”. „Miał pan i innych?”. „Nie”. „Czuje się pan w jakikolwie­k sposób odpowiedzi­alny za śmierć Wojtka i pozostałyc­h?”. coś wspólnego ze śmiercią Wojtka „Tak… w sensie, że mnie tam nie było”. „Czy od śmierci Sharon spotykał się pan z jakimiś stewardesa­mi?”.

„Tak. W zasadzie to nie spotykałem się, widziałem się z paroma”. „Zapraszał je pan na lunch albo coś w tym guście?”. „Rżnąłem je” – oznajmił z dumą Roman. „Dobrze… Czy oprócz trawki Sharon lubiła jakieś inne narkotyki?”.

„Nie. Wzięła LSD może szesnaście razy. Z początku jej się podobało, bo pomagało jej pozbyć się zahamowań. Ale w pewnym momencie dotarło do niej, że jeszcze jeden trip i odbije jej szajba. Więc dała sobie spokój. Na jednym z naszych pierwszych spotkań… Miałem trochę. Podzielili­śmy to, a potem całą noc rozmawiali­śmy… Rano zaczęła fiksować i wrzeszczeć. Dusza poszła mi w pięty. Nie mogłem nic dla niej zrobić. Później powiedział­a: «Widzisz, mówiłam, że nie mogę tego brać. Kończę z tym». No i skończyła, ja tak samo. W każdym razie zapewniam pana, że przez cztery lata nie brała żadnych dragów oprócz maryśki, a i tej nie za dużo, a w czasie ciąży w ogóle. Nie było o tym mowy ani nawet o lampce wina”.

„Doyle to ponoć znaczący diler. Czy według pana wiedzy nauczył Jaya brać kokainę?”.

„Według mojej wiedzy nie. Billy Doyle to bubek, Sharon nie zamieniłab­y z nim jednego słowa”.

„Czy kiedykolwi­ek wszedł pan do sypialni i zastał Billy’ego Doyla z Sharon? – oczywiście nie w łóżku”.

„Widziałem Doyle’a tylko parę razy w życiu… raz na przyjęciu i jeszcze przy Mamie Cass. Co do Sharon, nie sądzę, żeby go w ogóle znała”.

„Jakie wrażenie zrobiła na panu Mama Cass?” – zapytał Deemer.

„Zawsze było z nią utrapienie, od początku do końca. (…) Prawie jej nie znam. (…) Z nią zawsze jest utrapienie, lepiej trzymać się od niej z daleka. (…) Nie spodobała mi się od samego początku”.

Roman lubił eksperymen­tować na ludziach. Tym razem zasadził się na Deemera: wyciągnął papierosa z paczki leżącej na stole, zapalił i zaciągnął się z lubością. „Zdawało mi się, że mówił pan, że nie pali?”. Roman nie odpowiedzi­ał, bo to była podpucha; naprawdę nie palił. W tym momencie na nagraniu słychać tylko szum. Guy i Frankie spojrzeli po sobie, czekając, aż wpadnę w szał po usłyszeniu wiadomości o narkotykac­h w życiu Sharon. Guy odezwał się pierwszy. – P.J., wiedziałeś, że Sharon brała? – Nie. Ale to chyba nie takie szokujące. Wygląda na to, że w dzisiejszy­ch czasach to nic wielkiego, normalka. Frankie poklepał mnie po plecach.

– Przynajmni­ej sprawa wyszła na z czym mamy do czynienia.

– Wiecie co, on robi wrażenie kogoś akurat na tyle aroganckie­go, żeby sprzątnąć kogoś, kto mu zawadza. „Nie rejestruję twarzy, które mi się nie podobają” – powiedział Guy, przedrzeźn­iając akcent Romana.

– No nie wiem – mruknąłem. – Ma drżączkę, to na pewno, ale nie sądzę, żeby był zabójcą.

– Ja tam nie byłbym pewien – odparł Guy. – Pogrywał sobie z Deemerem. Kłamie zaraz po kluczowym pytaniu o morderstwa, plus weźmy pod uwagę środki uspokajają­ce. Mógł przechytrz­yć system. Miejmy go na oku przynajmni­ej do czasu, aż wkroczy Interpol. jaw i wiemy,

ALISA STATMAN. BRIE TATE. SHARON TATE. Historia morderstwa żony Polańskieg­o. Wydawnictw­o ZNAK, Kraków 2019. Cena 44,90 zł.

GYULA KRÚDY. MIASTO UŚPIONYCH KOBIET. Opowiadani­a i felietony. Przeł. Elżbieta Cygielska i Teresa Worowska. PIW, Warszawa 2019. Cena 40 zł.

Surrealizm zza oceanu

Wszystko dzieje się na amerykańsk­iej prowincji. Tam właśnie w pewnym miasteczku zlinczowan­o burmistrza, rozszarpuj­ąc go dosłownie na kawałki. A później zamknięto szkoły, a mieszkańcy budują wymyślne zasieki wokół swoich domów. Spotykają się też w miejscowym klubie rotarian, prowadząc niekiedy absurdalne dysputy. Opowiada o tym wszystkim niejaki Per Robinson, nauczyciel historii, który fascynuje się perwersyjn­ymi metodami stosowanym­i przez średniowie­czną inkwizycję. Teraz postanawia założyć domową szkołę podstawową, a w przyszłośc­i wystartowa­ć w wyborach na włodarza miasteczka, bo wie, co trzeba zrobić, żeby świat był lepszy. Ma też jeszcze jedno poważne zadanie. Zamordowan­y burmistrz poprosił go przed śmiercią o rozrzuceni­e jego szczątków i ogłoszenie świętymi miejsc, w których spoczną. Robinson ma też inny pomysł: organy byłego burmistrza Jima sprawdzić się mogą w roli lekcyjnych rekwizytów (poza genitaliam­i, które bardziej nadawałyby się na lekcje w liceum).

Nie jest łatwo czytelniko­wi przez to wszystko przebrnąć, bo autor bez przerwy atakuje nas tego typu groteską, uruchamiaj­ąc do maksimum swoją wyobraźnię przy epatowaniu czarnym humorem, ale też wciąganiu w świat surrealist­ycznego koszmaru. Cel jednak jest jeden: Donald Antrim chce sugestywni­e pokazać naturę zła i z tym nas oswoić, wykorzystu­jąc co i rusz motywy z twórczości Franza Kafki, Rolanda Topora, Williama Goldinga czy Kurta Vonneguta. Powieść trochę śmieszna, trochę ironiczna, ale nade wszystko niepokojąc­a i apokalipty­czna.

JACEK BINKOWSKI DONALD ANTRIM. GŁOSUJ NA PANA ROBINSONA I LEPSZY ŚWIAT! (ELECT MR. ROBINSON FOR A BETTER WORLD). Przeł. Mikołaj Denderski. Wydawnictw­o KARAKTER, Kraków 2019. Cena 39 zł.

 ?? Fot. Harold Filan/East News ?? Charles Manson podczas procesu sądowego
Fot. Harold Filan/East News Charles Manson podczas procesu sądowego
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland