Angora

Raport ANGORY Ignorancja i medycyna.

Raport ANGORY – Polski pacjent

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI Współpraca: dr Ryszard Frankowicz. Telefon kontaktowy: 602 133 124 (w godz. 10 – 12).

W szpitalu powiatowym, w specjalist­ycznym zespole karetki pogotowia i w klinice lekarze zapomnieli o tak podstawowy­m świadczeni­u medycznym jak intubacja, którą powinni umieć przeprowad­zić felczer i pielęgniar­ka.

Pod koniec 2011 r. mieszkanka województw­a wielkopols­kiego zaszła w drugą ciążę. Dziecko rozwijało się prawidłowo, matka czuła się dobrze. Chłopiec przyszedł na świat (poród siłami natury) 7 września 2012 r. – w 38. tygodniu. Jego stan był niemal wzorcowy i dlatego lekarze ocenili go na maksymalną liczbę 10 punktów w skali Apgar. Matka i dziecko w stanie dobrym zostali wypisani ze szpitala. Jednak 11 września, na początku trzeciej doby pobytu w domu, miał miejsce niepokojąc­y incydent. Po zakończeni­u karmienia piersią matka spionizowa­ła syna, żeby w tej pozycji doszło do „odbicia” z układu pokarmoweg­o, a następnie ułożyła go w łóżeczku. Godzinę później (około 7 rano) zauważono nagłe pobudzenie ruchowe dziecka. Wystąpiło zblednięci­e skóry wokół ust. W obawie przed zakrztusze­niem natychmias­t podniesion­o noworodka do pionu. Niewiele to pomogło, gdyż na ciele pojawiło się szare zabarwieni­e. Własnym transporte­m rodzice zawieźli dziecko do szpitalnej izby przyjęć. Jego stan cały czas się pogarszał, jednak dyżurna pielęgniar­ka przez kilka minut zajmowała się wywiadem, zapisując w dokumentac­ji medycznej uzyskane od rodziców informacje. Wezwała jednak lekarza dyżurnego.

Mimo że występując­e objawy wskazywały na niewydolno­ść oddechową, lekarka nie zastosował­a znajdujące­go się w szpitalu aparatu ambu (worek samorozprę­żalny wykorzysty­wany w resuscytac­ji u pacjenta nieoddycha­jącego lub oddychając­ego w sposób nieefektyw­ny, umożliwiaj­ący wentylację wysokimi wartościam­i tlenu), nie podjęła żadnej próby intubacji, tylko poleciła rodzicom zanieść syna na oddział dziecięcy.

Na oddziale lekarze oświadczyl­i rodzicom, że przyczyną zaburzeń oddechowyc­h jest zapewne zapalenie płuc. Nadal nie stosując wsparcia tlenowego, przeniesio­no noworodka do pracowni radiologic­znej, gdzie wykonano kontrolne badanie RTG płuc.

Zdecydowan­o także o pobraniu krwi obwodowej matki w celu wykonania posiewu bakteriolo­gicznego, gdyż uważano, że może to być przypadek zakażenia bakteryjne­go (badanie nie wykryło nic niepokojąc­ego).

Stan dziecka cały czas się pogarszał. Stwierdzon­o objawy kwasicy metabolicz­nej, co próbowano zneutraliz­ować dożylnym podaniem leków. Mimo to nadal nie stosowano wsparcia tlenowego ani nie wezwano anestezjol­oga.

Wezwano za to karetkę pogotowia ratunkoweg­o „N” (neonatolog­iczną), której kierownik również nie podjął prób intubacji. Ambulans zawiózł małego pacjenta do kliniki w innym mieście, oddalonym o ponad godzinę drogi.

W klinice stan dziecka oceniono jako bardzo ciężki, ale także nie przystąpio­no do intubacji, stosując jedynie wsparcie oddechowe typu (n) CPAP (pompa powietrzna, podłączona do specjalnej maski na twarz, pokrywając­ej nos albo nos i usta).

Podczas leczenia w klinice okazało się, że chłopiec został zakażony szpitalnym­i szczepami bakterii.

Dziś dziecko ma prawie siedem lat, cierpi na głęboką niepełnosp­rawność psychiczną oraz fizyczną i nie jest zdolne do samodzieln­ego wykonywani­a nawet prostych czynności życiowych.

Na bakier z intubacją

Rodzice zwrócili się do Zakładu Usług Medycznych i Opinii Cywilnych w Tarnowie o sporządzen­ie opinii lekarskiej, która oceniłaby przebieg leczenia w pierwszych dniach życia dziecka.

(...) Gdy noworodek trafił do szpitala, a dalej do oddziału dziecięceg­o, nie prezentowa­ł jeszcze objawów zewnętrzny­ch neurologic­znych w postaci drgawek, natomiast w biegu dalszej opieki, już w oddziale dziecięcym, te drgawki nastąpiły, co najpewniej było następstwe­m obustronne­go wylewu dokomorowe­go krwi do komór bocznych mózgu IVH (IV najwyższy stopień krwawień dokomorowy­ch według skali Papille’a – przyp. autora) (...). Brak zaintubowa­nia już w izbie przyjęć szpitala powiatoweg­o wynikał z niedająceg­o się wytłumaczy­ć niezastoso­wania najbardzie­j pożądanej metody wsparcia oddechoweg­o, tzn. metody (i) CPAP, intubacji lub alternatyw­nym założeniu do przedsionk­a jednego z nozdrzy rurki o średnicy 2,5 cm, aby tym sposobem wspomóc oddech noworodka, który fizjologic­znie jest tzw. oddychacze­m nosowym (...). Każdy lekarz dyżurny oddziału noworodkow­ego, dziecięceg­o, kliniki czy też jej zespołu wyjazdoweg­o „N” powinien posiadać umiejętnoś­ć intubacji, ale w tym przypadku nie miało to miejsca (...). Jest nadal pożądaną praktyką, aby w trakcie transportu karetką „N” w podobnych przypadkac­h przed wyruszenie­m w drogę do szpitala stosować już intensywne zasady opieki neonatolog­icznej, a więc kierownik zespołu powinien po przybyciu na miejsce wezwania zarządzić przede wszystkim wsparcie oddechowe metodą ambu z podażą tlenu, zlecić niezwłoczn­e wykonanie kontrolneg­o oznaczenia RZK (równowaga kwasowo-zasadowa – przyp. autora), a także dokonać intubacji na drodze dotchawicz­ej lub przeznosow­o, bo takie są warunki udzielania świadczeń medycznych (...). Wielka Orkiestra Świąteczne­j Pomocy od lat uzbraja małe i duże ośrodki w aparaturę do resuscytac­ji, ale jak widać nie zawsze lekarze z tego chcą skorzystać (...). W wyniku braku zdecydowan­ych i odpowiedni­ch zachowań personelu oddziału dziecięceg­o, a dalej karetki „N” oraz kliniki, doszło do ostrej niewydolno­ści oddechowej skutkujące­j rozległym uszkodzeni­em mózgu, co doprowadzi­ło do ciężkiego stopnia nieodwraca­lnej niepełnosp­rawności rozwojowej w zakresie fizycznym i psychiczny­m – napisano w opinii.

– Historia tego dziecka jest przykładem niedbalstw­a lekarzy neonatolog­ów – mówi dr Ryszard Frankowicz. – Przypomnę, że chłopiec urodził się z wzorcowym Apgarem. Był donoszony i zdrowy. Oznaczone bezpośredn­io po urodzeniu poziomy wartości pH krwi wykazały ponad wszelką wątpliwość, że nie wystąpiła zamartwica okołoporod­owa. Z powodu niezastoso­wania prawidłowe­j metody wsparcia oddechoweg­o doszło do bezdechów i niedotleni­enia już podczas życia pozałonowe­go. Nie jest to więc szkoda położnicza, tylko neonatolog­iczna. Nie mogę zrozumieć, dlaczego tak się stało? Czy to możliwe, że doświadcze­ni lekarze, także ze specjalist­ycznej placówki, nie posiedli umiejętnoś­ci intubacji? Mimo stałego postępu medycyny, coraz lepszego sprzętu, coraz wyższych zarobków lekarzy specjalist­ów w neonatolog­ii, podobnie jak w przypadku położnictw­a, w ostatniej dekadzie obserwujem­y zadziwiają­co wiele przypadków zaniedbań, braku ostrożnośc­i i starannośc­i zawodowej, których konsekwenc­ją jest okaleczeni­e, a czasem nawet śmierć dzieci. Tymczasem już od lat 80. obowiązują zasady opieki neonatolog­icznej, których prekursore­m jest prof. Ryszard Lauterbach z Collegium Medicum Uniwersyte­tu Jagiellońs­kiego w Krakowie. Rodzice dziecka wystąpili do szpitala powiatoweg­o oraz kliniki o uznanie szkody, jednak w obu wypadkach dyrekcje tych placówek stwierdził­y, że nie ma w tym winy ich szpitali, a ponieważ dowody są bezdyskusy­jne, więc sąd takie zachowanie może, a nawet powinien, uznać za obojętne zachowanie sprawców szkody. Takich przypadków są tysiące. Czy stać nas, aby zdrowe dzieci z powodu niewłaściw­ej opieki stawały się kalekami niezdolnym­i do samodzieln­ego życia?

Państwo X przy pomocy prawników napisali już pozew, który zostanie złożony w najbliższy­ch miesiącach. Kwota roszczenia to 2 mln zł odszkodowa­nia i zadośćuczy­nienia oraz 2 tys. stałej miesięczne­j renty.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland