Bogu się nie odmawia! Plácido Domingo oskarżany o stalking i molestowanie seksualne.
Plácido Domingo oskarżany o stalking i molestowanie seksualne
Obszerny artykuł opublikowany cztery dni temu przez renomowaną agencję Associated Press nie pozostawia złudzeń. Na wizerunku uwielbianego artysty, Plácida Dominga, pojawiły się rysy, które mogą zniweczyć wszystkie dotychczasowe zasługi.
Po publikacji artykułu odwołano inaugurację Philadelphia Orchestra, którą Domingo miał dyrygować 18 września oraz benefis artysty w operze w San Francisco 6 października z okazji półwiecza współpracy.
Plácido Domingo uważany jest za jednego z największych śpiewaków operowych wszech czasów, jest znakomitym dyrygentem i reżyserem. Wielokrotny zdobywca nagrody Grammy jest niezwykle szanowaną postacią w świecie muzyki, zwykle opisywaną jako człowiek niesamowitego uroku i energii, który niestrudzenie pracuje nad promocją swej sztuki. Mając 78 lat, Domingo wciąż przyciąga tłumy na całym świecie i dodaje kolejne do 150 ról, które już zaśpiewał w czasie ponad 4 tys. występów. To więcej niż jakikolwiek śpiewak operowy w historii.
Znaleźli się jednak pokrzywdzeni, którzy przez kilka dziesięcioleci byli przez Dominga molestowani. Osiem śpiewaczek i tancerka baletu twierdzą, że były nękane seksualnie lub poddawane stalkingowi już od końca lat 80. Tylko jedna z nich wystąpiła pod nazwiskiem. To 61-letnia dziś mezzosopranistka Patricia Wulf. Plácido Domingo odpiera zarzuty. Deklaruje, że wszystko, co robił, było zgodne z prawem i obyczajami. „Ludzie, którzy mnie znają lub pracowali ze mną, wiedzą, że nie jestem kimś, kto celowo skrzywdziłby, uraził lub zawstydził kogokolwiek”, napisał artysta w oświadczeniu. „Zarzuty tych nienazwanych osób sprzed 30 lat są głęboko niepokojące, a przedstawione w sposób niedokładny. Mimo to bolesne jest, że mogłem kogoś zdenerwować lub sprawić, że poczuje się nieswojo – bez względu na to, jak dawno temu i pomimo moich najlepszych intencji. Wierzyłem, że wszystkie moje interakcje i relacje były zawsze mile widziane”, cytuje tekst dziennik „US Today”.
Nie wiemy, jak sprawy potoczą się po publikacji artykułu, ale nadwrażliwa amerykańska opinia publiczna nie jest skora do przyjmowania gładko brzmiących usprawiedliwień. Sześć z pokrzywdzonych artystek skarży się na to, że Domingo pozbawiał je komfortu psychicznego, poddając je „uwerturom seksualnym” naruszającym ich osobistą przestrzeń. Bywało, że po spektaklu Domingo molestował śpiewaczkę, zbliżając swą twarz do jej twarzy i szepcząc, czy musi wracać do domu. Inna żaliła się, że kładł jej dłoń na udzie, wkładał rękę pod spódnicę; inne zaś mocno całował. Odbywało się to w garderobie, pokoju hotelowym, w gabinecie dyrekcyjnym albo podczas lunchu. – To było dziwne – mówi jedna ze śpiewaczek. – Próby uchwycenia dłoni podczas lunchu, położenie ręki na kolanie, obowiązkowe pocałunki... Kolejna śpiewaczka twierdzi, że Domingo wielokrotnie zapraszał ją na randki, gdy podpisał z nią kontrakt na serię wspólnych koncertów w latach 90. Dwie kobiety przyznały, że podporządkowały się awansom Dominga, obawiając się, że odrzucenie ich zagrozi ich karierom. Jedna wprost przyznała się, że uprawiała z nim seks dwa razy i opisała, że Domingo, gdy wychodził z pokoju, wskazał jej leżące na szafce 10 dolarów i powiedział: – Nie chcę, żebyś czuła się jak prostytutka, ale nie chcę też, żebyś musiała płacić za parking.
Historie tych kobiet są uderzająco do siebie podobne. Domingo miał nękać je, często dzwoniąc do nich nocą do domu, wyrażając zainteresowanie karierą, ale i zachęcając je, by spotkały się z nim prywatnie na drinku lub posiłku lub wręcz u niego w apartamencie, gdzie oferował gotowość do udzielenia prywatnych lekcji śpiewu. Niestety, żadna z nich nie dysponuje dokumentacją (SMS-y, bilingi, nagrania etc.), ale