Morderstwo w siłowni
Mężczyzna siedzący naprzeciw inspektora Neraka z powodzeniem mógł startować w konkursie kulturystów. Wspaniale wyrzeźbiona sylwetka robiła wrażenie. Kiedy sanitariusze Zakładu Medycyny Sądowej wynosili zwłoki, ` mężczyzna zaczął zeznawać. – Nazywam się Artur Wójcik i jestem współwłaścicielem tej siłowni. Dziś, pomimo że była nieczynna, przyszedłem około godziny dwudziestej pierwszej, aby chwilę poćwiczyć. W lokalu był tylko Piotr, mój wspólnik, i konserwator, który coś majstrował w piwnicy. Po skończonym treningu poszedłem do łazienki, aby wziąć prysznic. Kiedy skończyłem się kąpać, nagle zgasło światło. Ruszyłem do szafki stojącej pod lustrem, aby wyjąć latarkę. W tym momencie usłyszałem, jak otwierają się drzwi łazienki. Spojrzałem w lustro i zobaczyłem wchodzącego Piotra. W ręku trzymał hantlę. Podbiegł do mnie i się nią zamachnął, chcąc mnie uderzyć. Zrobiłem unik i walnąłem go w szczękę. Piotr upadł i nieszczęśliwie uderzył głową o kaloryfer. Gdy się nad nim pochyliłem, już nie żył. Zanim zjawiła się policja, od konserwatora dowiedziałem się, że światło zgasło nie tylko w łazience, ale również w całym lokalu. Z tego wynika, że to Piotr wyłączył światło, ponieważ chciał mnie zaskoczyć i zabić.
Inspektor podziękował Wójcikowi, poprosił, aby nie opuszczał pokoju, a sam poszedł porozmawiać z konserwatorem. Ten zeznał, że kiedy w piwnicy naprawiał zamek w drzwiach, zgasło światło.
– Na szczęście mam zawsze przy pasku od spodni przypiętą latarkę. Poszedłem do skrzynki rozdzielczej znajdującej się na korytarzu i kiedy ją otworzyłem, zobaczyłem, że ktoś wyłączył bezpieczniki. Gdy je włączyłem, podbiegł do mnie pan Artur i poinformował, że w łazience doszło do tragedii. Poszliśmy tam razem i zobaczyłem pana Piotra leżącego na posadzce. Już nie żył. Wtedy pan Artur zadzwonił na policję.
– Może mi pan powiedzieć, jak układały się stosunki między obu panami?
– Ostatnio niespecjalnie. Pan Piotr był winien panu Arturowi sporo pieniędzy i tajemnicą poliszynela jest to, że miał romans z jego żoną.
Policjant podziękował konserwatorowi i wrócił do Artura Wójcika. Kiedy wszedł, ten zaczął mówić: – Gdy zgasło światło, stałem akurat przed lustrem. Sekundę potem do łazienki wszedł Piotr, przyświecając sobie latarką, podbiegł do mnie i zamachnął się trzymaną w ręce hantlą. Na szczęście w porę dostrzegłem go w lustrze. Uchyliłem się przed ciosem i, jak już wcześniej panu mówiłem, uderzyłem go w twarz. To była samoobrona. Gdybym tak nie zareagował, tobym już najprawdopodobniej nie żył.
Kiedy Wójcik skończył, Nerak oznajmił: – Szanowny panie, wszystko wskazuje na to, że opowiadając o tym, co tu się rozegrało, kłamał pan. Dlatego też jestem w stu procentach przekonany, że z premedytacją zabił pan wspólnika. Wcześniej zabrał pan z sali hantlę, zawołał Piotra do łazienki i kiedy ten przyszedł, uderzył go pan hantlą w głowę. Z pewnością potwierdzą to nasi eksperci. I to pan po zabiciu kolegi wyłączył bezpieczniki na tablicy rozdzielczej.
Na jakiej podstawie inspektor Nerak domyślił się, że Wójcik zamordował swojego wspólnika?
Rozwiązanie zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelników detektywów czekamy do 29 sierpnia. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujemy nagrodę książkową.
Odpowiedzi prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora. com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-007 Łódź, pl. Komuny Paryskiej 5a.
Rozwiązanie zagadki sprzed dwóch tygodni „Kradzież w sklepie komputerowym”: Odłamki szyby leżące na podwórku i ich brak na parapecie od strony pokoju na zapleczu sklepu świadczą, że szybę wybił ktoś, kto znajdował się wewnątrz.
Wpłynęło 12 prawidłowych odpowiedzi na kartkach pocztowych i 44 e-mailem.
Książkę Wojciecha Wójcika „Garść popiołu” (wydawnictwo Zysk i S-ka) wylosował pan Piotr Dynarski z Janowic. Gratulujemy! Nagrodę wyślemy pocztą.