Makrobiotyka – dieta czy styl życia?
Brzmi to jak truizm, ale to my sami decydujemy o tym, co trafia do naszych żołądków. Skąd jednak wiadomo, co mamy jeść, skoro świat wymyślił tysiące różnych diet, z których każda zachwalana jest jako najlepsza?
Problem jest niezwykle istotny, bo sposób odżywiania to jeden z najważniejszych i nielicznych zarazem czynników wpływających na nasze zdrowie, nad którym mamy kontrolę. Na każdym kroku słyszymy, że podstawą diety powinny być produkty jak najmniej przetworzone. I tę koncepcję propagują zwolennicy makrobiotyki. Słowo to pochodzi z greki i tłumaczy się jako „długie życie”.
Wszystko zaczęło się od Japończyka George’a Ohsawy, który sto lat temu opracował dietę makrobiotyczną. Jego przepis na zdrowe i długie życie zaczął zyskiwać na popularności w latach 70. ubiegłego wieku. – To dieta naszych przodków, oparta przede wszystkim na produktach naturalnych, nie przetworzonych, ale stanowiących tzw. całości pokarmowe – twierdzi Jolanta Łępicka, dietetyczka i propagatorka wspomnianej diety. – Chodzi o to, by znaleźć równowagę, jedząc pokarmy, których potrzebuje nasze ciało. Wielu zwolenników diety makrobiotycznej stosuje zindywidualizowane plany żywieniowe, uwzględniające takie czynniki jak klimat, pora roku, wiek, płeć, aktywność i potrzeby zdrowotne.
Podstawą diety makrobiotycznej są pełne ziarna zbóż, czyli nierafinowane. Obejmuje to kasze, płatki, makarony razowe, pieczywo na naturalnym zakwasie. Tego typu produkty powinny stanowić ok. 50 – 60 proc. dziennego pożywienia. 30 – 40 proc. przypada na lokalnie rosnące, nienawożone chemicznie warzywa, 5 – 10 proc. przypada na fasole i produkty strączkowe. Świetnym uzupełnieniem są: zupy, warzywa morskie, ryby, jaja z gospodarstw biodynamicznych, nasiona, pestki i orzechy, owoce, oleje tłoczone na zimno, woda źródlana, zioła i przyprawy.
– Wbrew pozorom to dieta dla wszystkich, nawet dla osób z celiakią czy nietolerancją glutenu, bo zamiennie mogą one jeść np. kaszę jaglaną, gryczaną czy komosę ryżową – zapewnia Jolanta Łępicka. – W ciężkich przypadkach chorobowych wskazane jest czasowe ograniczenie spożycia zbóż, ale generalnie w przypadku osób zdrowych dietę makrobiotyczną może stosować każdy, nawet dzieci. Zapewnia ona bowiem wszystkie niezbędne do życia składniki: witaminy, minerały, makro- i mikroelementy. Warunkiem jest jednak poznanie tajników diety i ich przestrzeganie.
Nie jest prawdą, że dieta makrobiotyczna ma charakter wegetariański. Jest odłam wegański i taki, który dopuszcza spożywanie – od czasu do czasu – dobrej jakości mięsa i ryb. Przecież nasi przodkowie także jadali mięso, choć nie tak często, jak robimy to dzisiaj. Podchodząc rozsądnie do problemu, należy uznać, że przestrzeganie w 80 proc. zasad diety makrobiotycznej będzie naszym sukcesem. Przecież nie pójdziemy do cioci na imieniny z własnym jedzeniem.
W diecie makrobiotycznej ważny jest także sposób przygotowywania potraw. – Nie należy używać aluminiowych garnków i najlepiej jest korzystać z „żywego” ognia, ale mam świadomość, że to dzisiaj nie jest łatwe – mówi Jolanta Łępicka. – Dlatego najlepsze efekty daje korzystanie z kuchenek gazowych. Odradzam natomiast używania kuchenek mikrofalowych czy indukcyjnych, które w dużej mierze niszczą część istotnych substancji odżywczych. Warto też pamiętać, że niektóre warzywa powinniśmy jadać w całości, np. marchewkę z natką, cebulę ze szczypiorkiem czy pietruszkę z natką. Nie da się tego zastosować w przypadku pomidorów, papryki czy ziemniaków, które zresztą nie powinny być spożywane przez osoby chore. Powinniśmy też ograniczać spożycie owoców z innych stref klimatycznych. Np. banan jedzony zimą robi więcej złego niż dobrego, bo wychładza organizm. Konieczna jest też cierpliwość w przygotowywaniu potraw, dlatego też twierdzę, że czas zaoszczędzony w kuchni to czas darowany lekarzowi. Makrobiotyka to duża wiedza i dla mnie są to studia na całe życie.
Prowadzone w USA badania, np. przez Instytut Kushi, sugerują, że dieta makrobiotyczna może zmniejszyć ryzyko raka piersi i korzystnie działa w wielu chorobach, np. cukrzycy. Nie należy tego jednak rozumieć w ten sposób, że może ona zastąpić tradycyjną terapię. Tak nie jest. Może ją natomiast uzupełniać, choć nie brak przykładów ludzi, którzy dzięki takiej diecie wyzdrowieli, i to z bardzo poważnych chorób. Generalnie jednak makrobiotyka to styl życia, w którym nacisk kładzie się na równowagę i harmonię, a spożywane pokarmy z pewnością wzmacniają organizm i dostarczają dobrej energii. – Szkoda tylko, że po dietę makrobiotyczną sięgają często ludzie już schorowani – przyznaje Jolanta Łępicka. – Może nie zachorowaliby, gdyby wcześniej zaczęli odżywiać się i żyć w zgodzie z naturą...