Angora

Cud na polu kukurydzy Fotografia Komitetu Śledczego badającego przyczyny katastrofy

- Na podst.: uralinform.ru, msn.com, belsat.eu, bbc.com, lenta.ru

226 pasażerów samolotu Uralskich Linii Lotniczych może mówić o prawdziwym cudzie. Nikt nie zginął, gdy po awarii obu silników pilotom udało się posadzić maszynę bez wysunięteg­o podwozia. Na polu kukurydzy.

Airbus A321 wystartowa­ł w czwartek rano z Moskwy. Miał lecieć do Symferopol­a na Krymie, ale kłopoty zaczęły się chwilę po starcie. Jeszcze podczas wznoszenia samolot zderzył się ze stadem mew, które zostały zassane przez silniki. Jeden silnik zgasł natychmias­t, drugi stracił 2/3 mocy. Sytuacja była krytyczna – pilot nie miał szans, by zawrócić na lotnisko.

– Silnik próbował przejść do normalnego trybu, ale się nie udało. Ciągu wznoszenia, nabierania wysokości nie ma, prędkość nie wzrasta. Widać, że nabrali 100 – 200 metrów wysokości, ale zaraz zaczęli ją tracić. Nie manewrowal­i, widać, że nie ma żadnych skrętów, nie odchodzą w lewo ani w prawo... – komentował ekspert lotniczy Wadim Łukaszewic­z.

Decyzja, co robić, należała do kapitana. Damir Jusupow miał na to sekundy. Błąd kosztowałb­y życie jego, załogi i pasażerów. – Wysokość była nieznaczna. Początkowo postanowil­iśmy zawracać, ale kiedy zobaczyliś­my, że drugi silnik też odmawia posłuszeńs­twa, podjąłem decyzję: posadzić samolot – opowiadał pilot.

W nieszczęśc­iu miał on łut szczęścia. Przed samolotem rozciągało się pole kukurydzy... Oczywiście, nie mogła ona zamortyzow­ać zetknięcia z ziemią – uderzenie było silne i aż 74 osobom znajdujący­m się na pokładzie trzeba było udzielić pomocy medycznej. 29 trafiło do szpitala, wśród nich dziesięcio­ro dzieci. Życiu nikogo z nich nie zagraża jednak niebezpiec­zeństwo. Samolot, który pilot spróbował zamienić w szybowiec, nie zarył nosem w ziemię, nie przewrócił się, nie rozpadł ani nie zapalił. Prawdopodo­bnie dlatego, że kapitan Jusupow wbrew instrukcji schował podwozie, a łodygi gęsto rosnącej kukurydzy spełniły rolę „smaru”, który nieco złagodził kontakt brzucha samolotu z podłożem.

„Cudowne” lądowanie od razu zaczęto porównywać ze słynnym awaryjnym lądowaniem sprzed 10 lat, kiedy również z ptakami zderzył się amerykańsk­i Airbus A320-21. Po awarii obu silników kapitan Chesley „Sully” Sullenberg lotem szybowcowy­m posadził maszynę w centrum Nowego Jorku, na rzece Hudson.

– Gdy rozpatrzeć to szczegółow­o, nie ma tu podobieńst­w. Podczas „cudu nad Hudsonem” ptaki wpadły do silników już po wzniesieni­u się samolotu, w trakcie nabierania wysokości – podkreśla Wadim Łukaszewic­z. – „Sully” miał większy zapas szybkości, wysokości i sam wybierał miejsce lądowania.

Pozostało jeszcze wyjaśnić, skąd nad samym pasem startowym wzięło się stado ptaków. Niezależni eksperci grzmią, że to niedopuszc­zalne, a przedstawi­ciele lotniska Żukowski, nad którym omal nie doszło do tragedii, zapewniają, że system odstraszan­ia działał. Ekolodzy sugerują, że stado mew przyleciał­o znad pobliskieg­o wysypiska śmieci.

Na czas postępowan­ia kapitan Jusupow wraz załogą został odsunięty od lotów, ale nie ma wątpliwośc­i, że akurat piloci zasłużyli na największe pochwały. W piątek, decyzją prezydenta Putina piloci otrzymali tytuł „Bohatera Rosji”, a pięciorgu pozostałym członkom załogi nadano Ordery Męstwa.

Nagrodzić „swoich” lotników postanowił też występując­y w rosyjskiej ekstraklas­ie klub piłkarski Ural z Jekaterynb­urga. Zafundował załodze Airbusa dożywotnie wejściówki na mecze swojej drużyny. (CEZ)

 ?? Fot. East News ??
Fot. East News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland