Przeczytane
WYKSZTAŁCENI I BIERNI – Jedna trzecia studentów wyższych uczelni, którzy wychowali się na wsi, wraca tam, i są to powroty z wyboru. W ich ocenie wieś oferuje im więcej niż miasto. Tam jest dom, za domem ciągnie się kawał ziemi, którego można użyć w razie czego, jest spokój, jakiś prestiż, na który zapracowała rodzina. A w alternatywie jest wynajem mieszkania albo zabójczy kredyt i praca na swoją pozycję społeczną od zera. Praca non stop, żeby spłacić ten kredyt – opowiada socjolożka dr Ilona Matysiak. Wielu nie opuszcza wsi nawet na czas nauki, bo studiują na lokalnych uniwersytetach. Nie tylko ze względów finansowych. Miasto ich nigdy nie pociągało. Tęsknota za wsią to u nas powszechne zjawisko. Według badania CBOS z 2015 roku, 40 proc. Polaków, gdyby miało wybór, zamieszkałoby na wsi. Zaledwie 17 proc. preferuje miejskie życie. Po wejściu Polski do Unii wieś się zmieniła. I nie chodzi tylko o infrastrukturę. – Mniej niż co dziesiąty mieszkaniec utrzymuje się przede wszystkim z własnego gospodarstwa (...). Wśród moich badanych – młodych mieszkańców wsi po studiach – rolników jest także niewielu. Co ciekawe jednak, dla niektórych młodych mężczyzn rolnictwo to hobby. Zarabiają gdzie indziej, ale praca w małym, odziedziczonym po rodzicach gospodarstwie pozwala im się zrelaksować i daje poczucie kontynuacji rodzinnej tradycji. Dr Matysiak sądziła, że większość młodzieży wraca na wieś, by prowadzić biznes. Nic bardziej mylnego. Większość z nich za bardzo ceni równowagę duchową, by zmagać się z ciągłymi przeciwnościami. Dojeżdżają więc do pracy w mieście lub zatrudniają się w lokalnych urzędach i szkołach. Przedsiębiorczość nie jest mile widziana. – Jedna z moich badanych wraz z mamą założyła w swojej miejscowości sklep z używaną odzieżą. Mogłoby się wydawać, że to strzał w dziesiątkę (...). A jednak biznes splajtował. Kobiety, tłumacząc, co się stało, cytowały mieszkańców, którzy czuli się urażeni, że bliski sąsiad chce na nich zarabiać. Może więc młodzi wykształceni działają w samorządach, udzielają się społecznie? Niestety, odpowiedzialność za losy innych wydaje im się za dużym ciężarem. – Nierzadko o braku aktywności decyduje (...) wcześniejsze zaangażowanie rodziców. Ci, którzy napatrzyli się, ile wysiłków kosztowała ojca czy matkę praca na rzecz społeczności i że często ta praca nie była doceniana, nie chcą w to wchodzić.