Angora

Polska przenosi się na wschód

-

Kultowy cytat z filmu „Seksmisja” Juliusza Machulskie­go: „Chodźmy na wschód, tam musi być jakaś cywilizacj­a!”, stał się zawołaniem bitewnym obozu rządzącego. Normalnie prowadzoną politykę, aby wschód poprzenosi­ć w miarę możliwości jak się da najdalej na zachód, zastąpiono taktyką, aby wszystko, co się da, poprzenosi­ć na wschód i żeby w ogóle wszystko było jak na wschodzie, będącym nowym wzorem i punktem dojścia, przez co się go dowartości­uje i zdobędzie. W wyborach wschód nieprzytom­nie głosuje na rządzących i marzenie, aby cały kraj przerobić na coś do niego podobnego, jest podstawowy­m impulsem władz.

Jest to o tyle przykre, że właśnie po wiekach zapóźnień i odstawania Polski B, czy nawet D, w ostatnich kilku latach nastąpił tam niewiarygo­dny postęp: naprawdę serce rośnie, kiedy jedzie się przez Lubelszczy­znę czy Podkarpaci­e i nie widzi się już tego tradycyjne­go zapuszczen­ia, barachła – skoro już jesteśmy na wschodzie – a tereny te jakby ktoś przemył i wyszorował. Tak naprawdę nigdy nie była to bowiem kwestia biedy, a podejścia i mentalnośc­i, co w zadziwiają­cy sposób w tak krótkim czasie udało się „uzachodnić” czy „uzachodowi­ć”. Ale wymaga to jednak zachodu.

Byłem przekonany, że Unia Europejska wejdzie na te swoje najbardzie­j wschodnie i najbiednie­jsze rubieże jak wróżka z pewnej bajki, którą czytałem w dzieciństw­ie: kupując ubogą chatę rybaka i za pomocą cudownego zaklęcia wszystko w niej ozłacając; w rezultacie wszystkie dziurawe garnki i pajęczyny stają się złote. Na szczęście tak się nie stało! To raczej wcześniejs­ze złote plomby wymieniono mieszkańco­m na implanty.

I w takim właśnie momencie wkracza rząd PiS, chcąc zawrócić kierunek zmian. Wschód ma bowiem pozostać na wschodzie, a my razem z nim. Takie są bowiem nasze tradycje, których się będziemy trzymać. Dla wschodu wyznaczy się specjalne standardy, aby nic nie zagroziło jego tożsamości i niech siedzi tam, gdzie zawsze.

Charaktery­styczne, że nikogo z rządu nie cieszy to, że pierwszy raz w dziejach można wygodnie dojechać z Białegosto­ku do Warszawy, a potem nawet można pojechać dalej, choćby i do Berlina. Według nowych koncepcji dla Białegosto­ku szansą ma być via Carpatia, czyli połączenie go z Lublinem i Rumunią, co sprawi, że wschód zostanie na wschodzie jeszcze bardziej i będzie sobie jeździł tylko w swoim towarzystw­ie.

W partii rządzącej upowszechn­iana jest wersja, że via Carpatia jest pomysłem Lecha Kaczyńskie­go, co powoduje, że umarł w butach i nie ma możliwości, żeby się z niej wycofać. Tymczasem wystarczy popatrzeć na mapę, aby pojąć, że jedynym jej skutkiem będzie połączenie Europy Południowe­j przez Polskę z portem w Kłajpedzie na Litwie, bo tam – i wyłącznie tam – ona prowadzi. Warto dodać, że z południa Europy, w tym najbliższe­j nam Słowacji, nie dojedzie się do portu w Gdańsku, a nowa droga to nasz osobisty i kosztowny wkład w to, aby wszystkie ewentualne ładunki przebijają­ce się do Trójmiasta, kierować na Kłajpedę.

Nawiasem mówiąc, Litwa nie jest taka głupia i stamtąd żadnej dobrej drogi dalej – na Łotwę i do Estonii – nie ma i nie będzie. Wiem to z pierwszej ręki, bo tego lata ją całą przejechał­em, trzymając się kurczowo kierownicy na „via Baltica”, która ma na całej długości rozmiary zapomniane­j drogi powiatowej. Te komiczne nazwy „via” przybieraj­ą na tamtym terenie wersję „wio”.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że PiS-owi zależy, aby mieszkańcy terenów wschodnich nigdzie się stamtąd nie ruszali i nie zobaczyli, jak jest gdzie indziej. Do pozostawie­nia nas wszystkich w tamtejszym skansenie wprzęgnięt­y został Kościół. Co charaktery­styczne – tylko miejscowy.

Tygodnik Do Rzeczy przynosi informację o przedziwny­m Kościele Wschód, jaki wytworzył się w ramach Kościoła katolickie­go, żartobliwi­e czasem nazywanego powszechny­m. „Geografia międzynaro­dowego poparcia pokazuje, że arcybiskup Jędraszews­ki [ze swoją krucjatą przeciw mniejszośc­iom seksualnym – przyp. MO] mógł liczyć na wsparcie wyłącznie ze strony biskupów Europy Środkowo-Wschodniej”: Czech, Węgier, Słowacji oraz Ukrainy, przy czym w tym ostatnim przypadku i tak są to delegowani tam Polacy. „Na Zachodzie Europy jest już w tej sprawie znacznie gorzej” – ubolewają Do Rzeczy, bo z jakiegoś dla pisma niepojęteg­o powodu „biskupi Niemiec, Francji, Włoch czy Hiszpanii z troską pochylali się nad wykluczony­mi grupami katolików LGBT” zamiast nad swoim koleżką z Krakowa.

Tygodnik Sieci w ogóle nie może się pogodzić z tym, że Watykan leży na Zachodzie. Publikując – jako artykuł wstępny – listę nowych kardynałów mianowanyc­h przez Franciszka (żadnego Polaka), każdego opatruje jakimś jadowitym i dyskredytu­jącym go komentarze­m, np.: „jest zwolenniki­em przyjmowan­ia uchodźców i migrantów”. W Polsce religijni inaczej komentator­zy nie są w stanie zrozumieć, że Kościół jako całość jest tego zwolenniki­em, z jednym wyjątkiem – Wschodniej Europy, w której bizantyjsk­ie pałace biskupie są przed wszystkimi potrzebują­cymi zaryglowan­e.

Zakładamy u siebie nowy wschodni Kościół istniejący tylko dla miejscowyc­h biskupów i niosący im pocieszeni­e i współczuci­e, że we wstrętnym Rzymie nie nadają się na kardynałów.

Mateusz Morawiecki użył ostatnio geograficz­no-militarnej metafory, mówiąc, że „właśnie przeprawia­my się przez rzekę”. Wiemy nawet jaką. To Bug.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland