W dyskusji publicznej
obywateli traktuje się jako filar demokracji. Fragment demosu, który demosem naprawdę się stał. Wyszedł z gnuśności życia prywatnego, z egoizmu osobistych kalkulacji, zainteresował się sprawami ogółu. To prawda, ale nic pożytecznego z tego nie wynika. Nie tylko dlatego, że obywatele jedynie gadają. Ale ponieważ niemądrze gadają.
Władzy racjonalnie ocenić nie potrafią. Postawić jej sensownych żądań również. Zarazić innych polityczną kompetencją, również nie. Owszem, obywatele mocniej niż inni szanują reguły publicznego świata – demokrację, państwo, prawo, sprawiedliwość. Są gotowi ich bronić. Ale ta gotowość jest równie abstrakcyjna jak ich troska o kraj. Chcą bronić, ale nie wiedzą przed kim, nie wiedzą kiedy, nie wiedzą jak. Obywatele reprezentują podobny gatunek, co liderzy opinii. Lubią się martwić. Pokazywać sobie i światu, że troska o Polskę spać im nie daje.