Kobiece radio
Dookoła świata
Życie codzienne w afgańskim Kunduz liczącym 270 tysięcy mieszkańców z pozoru toczy się normalnie. Jest tu duży ruch uliczny i są gwarne bazary, ale miasto wydaje się spokojne. Niestety, jak mówi Sahal, jedna z redaktorek tutejszej stacji radiowej, rzeczywistość wygląda całkiem inaczej. – Pod względem bezpieczeństwa sytuacja bardzo się pogorszyła. Jest wiele zabójstw, porwań i innych zbrodni. A bezrobocie bardzo wysokie z powodu tych wszystkich walk i przestępstw. Radio Roshani, w którym pracuje Sahal, wie o tym najlepiej, bo samo jest narażone na ataki. Prowadzą je kobiety domagające się swoich praw w męskim świecie. Historia radia liczy już jedenaście lat. W 2008 roku założyła je Sediqa Sherzai, aby rzucić wyzwanie talibom i reprezentowanym przez nich obskuranckim wartościom. Początkowo talibowie tylko ostrzegali Sediqę, lecz rok później ostrzelali stację pociskami rakietowymi. Przerwała nadawanie i zwróciła się o pomoc do rządu. Pomoc nie nadeszła, więc po kilku dniach wróciła na antenę. Pod koniec września 2015 miasto zostało opanowane przez talibów. Postanowili uciszyć radio raz na zawsze. Na szczęście pracownice zdążyły uciec. Zniszczyli więc archiwa, ukradli wyposażenie, a biura zaminowali. Gdy zostali wypędzeni z Kunduz, akcja czyszczenia budynku z materiałów wybuchowych i ponownego wyposażenia w sprzęt trwała dwa miesiące. Gdy radio wznowiło nadawanie, znów pojawiły się groźby. – Zarzucali mi, że oszukuję kobiety, wywołuję podziały i wojny w rodzinach – opowiada Sediqa Sherzai. – Mówili, że te działania są tak złe, że zasługuję na śmierć. Nawet bardziej niż Amerykanie. Dziś, choć talibowie formalnie nie rządzą, wciąż pozostają siłą, z którą wszyscy się liczą. Ubiegłotygodniowa decyzja Donalda Trumpa o odwołaniu rozmów z nimi to dramat dla stacji i kobiecej społeczności Kunduz. Nadzieja, że negocjacje pokojowe z USA spowodują postęp w dziedzinie praw kobiet, staje się coraz bardziej mglista. Radio Roshani walczy więc samo i odnosi sukcesy. Niektórzy Afgańczycy zezwalają już na badanie żon i córek w szpitalach, godzą się, by kobiety pracowały, a dziewczynki chodziły do szkoły razem z chłopcami. Lecz to wciąż mniejszość. Zbyt wielu mężczyzn nadal zamyka w domach żony domagające się emancypacji, prowadza je na nauki do duchownych i każe czytać Koran. – Niektóre z nich popadają w depresję, a niektóre odbierają sobie życie – mówią redaktorki Radia Roshani. (EW)