Czarny piątek w Paryżu
Strajk transportu publicznego sparaliżował stolicę Francji. Pracownicy przedsiębiorstwa transportu paryskiego (RATP) i ekspresowej sieci regionalnej (RER) protestują przeciwko zniesieniu przywilejów emerytalnych.
Piątek 13 września okazał się pechowy dla mieszkańców Paryża i przedmieść. Strajk RATP i RER skutecznie sparaliżował całe Île-de-France. Największy od 12 lat protest unieruchomił 10 z 16 linii metra, a kolejne cztery kursowały wyłącznie w godzinach szczytu i w sposób bardzo ograniczony. Jedynie w pełni zautomatyzowane linie 1 i 14 działały normalnie, ale były ogromnie zatłoczone. Tak samo nieregularnie i w mocno ograniczony sposób kursowały tramwaje, autobusy i ekspresowa kolej podmiejska. Mieszkańcy regionu paryskiego od kilku dni zachęcani byli do pozostania w domach lub korzystania z transportu alternatywnego (RATP finansowało m.in. 30 minut użytkowania miejskich skuterów), co nie zapobiegło ogromnym problemom. W regionie paryskim mieszkańcy i turyści codziennie wykonują 12 milionów przejazdów siecią RATP i RER (dane Grupy RATP), w tym 7,5 mln metrem.
Kiedy zabrakło transportu publicznego, w całym Île-de-France tworzyły się gigantyczne korki. Według danych cytowanych przez Le Figaro ok. godz. 18, ich łączna długość wyniosła niemal 400 km. Alternatywne środki transportu: taksówki, usługi typu Uber, skutery, rowery czy hulajnogi były oblegane, mimo że ich cena często wzrastała współmiernie do popytu. Część paryżan nie była przychylnie nastawiona do postulatów strajkujących, którzy sprzeciwiają się zniesieniu przywilejów emerytalnych, w tym wcześniejszych emerytur (52 lata dla maszynistów i osób pracujących pod ziemią, 57 lat dla pozostałych pracowników) i wyższych niż w innych sektorach świadczeń emerytalnych. Przedstawiciele rządu wskazują na ogromne obciążenie, jakim są te przywileje dla budżetu państwa, i fakt, że nie mają one realnego uzasadnienia. Jak zauważył cytowany przez Le Figaro Jean-Paul Delevoye, wysoki komisarz ds. reformy emerytalnej w Ministerstwie Solidarności i Zdrowia, różne prawa nie mogą być stosowane dla tych samych zawodów w zależności od statusu firmy i pracownika. Z drugiej strony, niektórzy politycy niezwiązani z rządem poparli strajkujących. David Cormand, europoseł i przewodniczący ugrupowania Europa Ekologia – Zieloni, stwierdził w rozmowie z FranceInfo, że rozumie potrzebę uproszczenia statusów pracowników, ale „dlaczego zawsze równamy w dół?”. Z kolei Manon Aubry z partii Francja Niepokorna napisała na Twitterze: „Całkowite poparcie dla strajku RATP, który rozpoczyna ogólną mobilizację w obronie naszych emerytur. Rząd będzie próbował nas podzielić, obnażając tzw. przywileje niektórych. Prawda jest inna: stracą wszyscy Francuzi!”.
Kolejna odsłona strajku planowana jest na poniedziałek, kiedy protestować będą pracownicy Narodowych Kolei Francuskich z regionu Île-de-France (SNCF Transilien).