Cuda na wyborach
Wiec wyborczy w Moskwie. Na estradzie występuje piosenkarka zaproszona przez polityka walczącego o ponowny wybór do Dumy Miejskiej. Wykonuje utwór „Nie widzę innego kandydata”. Artystka jest niewidoma.
Kandydat to Andriej Metelski, sekretarz moskiewskiego oddziału rządzącej partii Jedna Rosja i członek Dumy Miejskiej.
Śledzący rosyjskich polityków Aleksiej Nawalny wypatrzył u niego sieć hoteli w Austrii, dilerski salon motocykli Yamaha i nieruchomość w Moskwie wartą 5,7 mld rubli (343 mln zł). Prawo zabrania deputowanym działalności komercyjnej. Piosenkarka nazywa się Diana Gurcka. Nie widzi od urodzenia. Według Nawalnego w zeszłym roku w jakiś niezwykły sposób weszła w posiadanie 200-metrowego mieszkania w należącym do władz miasta domu w centrum Moskwy.
Wybory do władz samorządowych odbyły się w Rosji 8 września. Mimo wielu prób manipulowania wynikami nie wszystko poszło po myśli władzy. Najwięcej emocji budziło oczywiście głosowanie do moskiewskiej Dumy.
Połowa lipca i sierpień przeszły w Moskwie i St. Petersburgu pod znakiem serii protestów. Wywołały je przypadki niedopuszczenia na listy wyborcze, pod różnymi pretekstami, prawie 60 opozycyjnych kandydatów. W stolicy wielokrotnie pikietowały pojedyncze osoby trzymające w rękach transparenty z kartonu. W taki sposób wykorzystywano prawo zezwalające na takie działania. Twarzą protestów stała się młoda prawniczka Lubow Sobol, współpracująca z Nawalnym w Fundacji Walki z Korupcją. Komisja wyborcza odmówiła rejestracji jej kandydatury, twierdząc, że na listach poparcia są liczne nieprawidłowości w podpisach. Kiedy jej zwolennicy zaczęli się publicznie spotykać na ulicach miasta, stawiano ją kilkakrotnie przed sądem, oficjalnie za zachęcanie do nieuzgodnionych zgromadzeń publicznych. Za każdym razem była karana grzywną w maksymalnej wysokości 300 tys. rubli. Przed uwięzieniem uchronił ją tylko fakt, że jest matką małoletniego dziecka. Ulicami przechodziły również „uzgodnione” legalne manifestacje w obronie wolności wyborów. W największej wzięło udział, według opozycji, ponad 50 tysięcy osób. Nie obyło się bez brutalnych represji. W aresztach policyjnych zatrzymano niemal 2,5 tysiąca protestujących.
Zbliżał się dzień wyborów. Aleksiej Nawalny ogłosił strategię opozycji, którą nazwał „rozumnym głosowaniem”. Wskazał w niej na konkretnych kandydatów mających szansę przeciwstawić się partii rządzącej. Spodziewał się skuteczności takiej strategii, tym bardziej że wielu członków Jednej Rosji – w Moskwie wszyscy – ukryło swoją partyjną przynależność, startując jako kandydaci niezależni. Mimo że ugrupowania opozycyjne wystawiły licznych obserwatorów i „mężów zaufania”, ich praca była mocno utrudniona. Przede wszystkim obserwacji stanęło na przeszkodzie przedterminowe głosowanie domowe, w czasie którego członkowie komisji udają się do osób, które z różnych powodów, głównie zdrowotnych, nie mogą udać się do lokali wyborczych. Odnotowano, że takich przypadków było znacznie więcej niż w czasie poprzednich wyborów. A w wielu przypadkach obserwatorom utrudniano nawet dotarcie na miejsce głosowania. W Republice Tuwy ostrzelany został autobus, którym do komisji jechali opozycyjni obserwatorzy i towarzyszący im dziennikarze. Kilkudziesięciu mężczyzn na koniach otoczyło pojazd, w którym przestrzelili opony.
Tradycyjnym sposobem naruszania zasad ordynacji wyborczej był jednak „wbros”, czyli wrzut. Tak się w Rosji nazywa dosypywanie całych plików kart wyborczych z odpowiednio zaznaczonymi wcześniej kandydatami, czego bez skrępowania dopuszczali się zarówno członkowie komisji, jak i niezidentyfikowane osoby. W internecie zamieszczono wiele filmów dokumentujących takie działania. Przedstawiciele opozycji zwracali też uwagę na niezwykłe „skoki” frekwencji w ciągu dnia. Cuda działy się również podczas liczenia głosów w obwodowych komisjach. Bywało, że ginęły listy wyborców, a protokoły były przepisywane. Zdarzały się inne dziwne przypadki. W St. Petersburgu kamera zainstalowana w lokalu komisji wyborczej zarejestrowała, jak jeden z jej członków uderza z całej siły drugiego w brzuch. Mimo iż poszkodowany zwraca się do obecnej na sali policjantki, ani ona, ani nikt z obecnych nie reaguje w żaden sposób na ten atak.
W rezultacie w 45-osobowym składzie Moskiewskiej Dumy Miejskiej znalazło się 13 deputowanych Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej, trzy mandaty zdobyli kandydaci wystawieni przez ugrupowanie Sprawiedliwa Rosja i zaledwie (lub aż) cztery padły łupem sprzeciwiającej się polityce Kremla partii Jabłoko, która od 10 lat nie miała swoich przedstawicieli we władzach miasta. Rządząca Jedna Rosja utrzymała jednak w stolicy większość mimo dużych strat. Niektórzy obserwatorzy widzą w tym zapowiedź początku zmian na rosyjskiej scenie politycznej.
Piosenka w wykonaniu niewidomej nie pomogła. Andriej Metelski nie dostał się do moskiewskiej Dumy, w której zasiadał od 2001 roku. Pokonał go kandydat wystawiony przez komunistów.