Polska nadal kusi inwestorów Belgia
Bardziej niż kiedykolwiek!
Pomimo złej prasy, jaką Polska ma na Zachodzie, belgijscy inwestorzy uważają, że to złota era dla ich polskich interesów. I dopóki gospodarka jest stabilna, nie ma dla nich znaczenia, kto rządzi.
Jeroen van der Toolen, dyrektor belgijskiego przedsiębiorstwa deweloperskiego na Europę Środkową i Wschodnią, ma ze swojego biura na 41. piętrze biurowca Warsaw Spire widok na całą stolicę. Oddany w 2016 roku 49-piętrowy biurowiec to sztandarowe dzieło jego firmy. Sprawnie idzie nie tylko sprzedaż i wynajem powierzchni biurowych, ale także budowa i planowanie kolejnych wieżowców również w Łodzi, Krakowie, Gdyni i we Wrocławiu.
Flamandzki biznesmen Paul Gheysens działa na polskim rynku prawie od 30 lat. W tym czasie wybudował, wynajął i sprzedał 1,1 mln metrów kwadratowych powierzchni biurowej. W ciągu nadchodzących pięciu lat planuje dodać do tego dalsze 700 tys. Van der Toolen tłumaczy, że polski rynek ma się bardzo dobrze, i przypomina, że w czasie kryzysu 2008 Polska była jedynym krajem w Europie, który odnotował wzrost gospodarczy.
W ostatnich latach Polska kilkakrotnie znalazła się w konflikcie z UE, ale dla zagranicznych inwestorów nie stanowi to problemu. Dla Belgów nasz kraj to obecnie eldorado z gospodarką w szczytowej formie i coraz liczniejszą klasą średnią, nie mieli więc powodów obawiać się wyników wyborów. Van der Toolen przyznaje, że w pierwszym roku rządów PiS zagraniczni biznesmeni byli podejrzliwi, ale ostatecznie nie zrezygnowali z Polski. Hojna polityka społeczna przyczynia się do wzrostu siły nabywczej gospodarstw domowych i zwiększa konsumpcję.
Polska filia belgijskiego przedsiębiorstwa budowlanego CFE także ma się świetnie. Bruno Lambrecht, dyrektor generalny CFE Polska, mówi, że tylko w 2019 roku firma wybudowała 200 tys. metrów kwadratowych centrów logistycznych. Uważa ponadto, że rynek budownictwa mieszkaniowego to istna bonanza, a zarabia się nie tylko w Warszawie. Jego firma zajmuje się także budową fabryk, bo popyt, a za nim produkcja cały czas rosną.
Flamandzka firma POC Partners buduje w Darłowie. Dyrektor Peter Taffeiren opowiada, że grunty pod inwestycje kupiono w 2008 roku. Bloki mieszkalne okazały się wielkim sukcesem. Sprzedano wszystkie lokale (68) po świetnej cenie 25 tys. zł za metr kwadratowy. Mieszkania wykończono w standardzie belgijskim i zaoferowano 10-letnią gwarancję. Firma zakładała, że kupią je głównie Niemcy, ale okazało się, że nabyli tylko kilka, a resztę – sami Polacy.
Czy więc inwestorzy w Polsce nie natrafiają na żadne przeszkody? Lambrecht przyznaje, że istnieje bariera językowa. Poza tym w nowym unijnym budżecie przewidziano niższe subsydia dla Polski. Hojna polityka społeczna może także w przyszłości mieć negatywny wpływ na budżet państwa. Van der Toolen wskazuje na problemy ze znalezieniem pracowników. Bezrobocie jest niskie i trzeba ludziom oferować dobre warunki finansowe, żeby chcieli podjąć pracę. Przypomina jednak, że w Belgii czy Dolinie Krzemowej wygląda to podobnie. Firma POC Partners odczuwa momentami skutki polaryzacji polskiego społeczeństwa. Taffeiren przyznaje, że PiS stwarza problemy w przypadku projektów związanych z PO – na przykład oczekiwanie na potrzebne zezwolenia czasem bardzo się wydłuża.
Belgijscy biznesmeni widzą jednak na polskim rynku miejsce dla kolejnych przedsiębiorców. Ich zdaniem brexit okaże się dla Polski korzystny, bo wiele instytucji finansowych przeniesie się do Warszawy lub poszerzy swoją działalność.
Lambrecht uważa, że nowi inwestorzy nie powinni ograniczać się do branży budowlanej. Polska klasa średnia jest coraz liczniejsza, dysponuje kapitałem i jest ciekawa świata. Mogą się tu przyjąć belgijskie piwa, czekoladki czy ekskluzywne sery.
Czy wynik wyborów parlamentarnych ma wpływ na inwestycje? Van der Toolen uważa, że Polska będzie odnotowywać wzrost gospodarczy tak długo, jak długo gospodarka jest stabilna, a kapitał bezpieczny. (AS)