Czyste zło na sterydach
Polak oskarżony o pięciokrotne zabójstwo
W Chicago doszło do szokującej zbrodni. W budynku mieszkalnym przy West Irving Park Road w dzielnicy Dunning od kul zginęło pięciu ludzi.
O pięciokrotne morderstwo oskarżony został Krzysztof M. pochodzący z Polski 67-letni emerytowany pracownik budowlany. Wszystko wskazuje na to, że bez skrupułów zgładził bezbronnych sąsiadów. Sędzia John Lyke odmówił zwolnienia podejrzanego za kaucją. Powiedział: – Z tego, co właśnie usłyszałem, wynika, że ten człowiek jest czystym złem na sterydach.
Dramat nastąpił w sobotę 12 października. Około godziny 17.30 Krzysztof M. wszedł do mieszkania sąsiadów z naprzeciwka. Oba lokale znajdowały się na I piętrze. Nie wiadomo, czy drzwi były otwarte, czy sprawca zadzwonił i został wpuszczony. Rodzina właśnie siedziała przy stole. Swój ostatni posiłek jedli Cwetanka Kostadinowa i jej męż Iwajło Popow. Towarzyszyli im 61-letni David Hanik i jego żona 65-letnia Iskra Pourel-Popowa, która była matką Cwetanki Kostadinowej. Wszyscy pochodzili z Bułgarii.
David Hanik i Iskra Pourel-Popowa przyszli z wizytą, zaproszeni na kolację. Zdaniem śledczych, Krzysztof M., który miał w ręku broń, od razu otworzył ogień. Z zimną krwią zabił wszystkie cztery osoby, strzelając raz za razem, nikomu nie okazując litości.
Odgłos strzałów usłyszeli mieszkający piętro wyżej Polacy, 53-letnia Joanna T. oraz jej syn, który wyszedł, aby zobaczyć, co się dzieje. Zostawił drzwi otwarte. Wtedy do mieszkania wtargnął Krzysztof M., uniósł broń i nacisnął spust. Ranna w brzuch, brocząca krwią Joanna T. próbowała ratować się ucieczką. Szalony emeryt, jak anioł śmierci dopadł ofiarę i strzelił jej w tył głowy. Joanna T. została przewieziona do szpitala. Lekarze rozpaczliwie i daremnie walczyli o jej życie. 13 października kobieta zmarła.
Sprawca wrócił do mieszkania, zostawił broń na stoliku, wyszedł przed budynek. Gdy przyjechali policjanci, podniósł ręce do góry i powiedział: – Myślę, że to mnie szukacie. Ja to zrobiłem. Został aresztowany.
Z informacji, które podały chicagowskie dzienniki, wynika, że Krzysztof M., ojciec trojga dorosłych już dzieci, mieszkał w budynku przy West Irving Park Road około 15 lat. Pracował także jako kierowca ciężarówki. Nie sprawiał żadnych problemów, ale w ostatnich latach wpadł w długi. Różnym firmom obsługującym karty kredytowe winny był 61 tys. dolarów, do tego 24 tys. urzędowi podatkowemu. We wrześniu 2017 r. emeryt ogłosił bankructwo. Jego mieszkanie miało zostać przejęte przez bank.
Być może z tego powodu Krzysztof M. stawał się coraz bardziej posępny i gniewny. Miał problemy z kontrolowaniem emocji, popadł w konflikty z sąsiadami. – Były to różne sprawy, od skarg na zbyt głośną muzykę po wymienianie wrogich spojrzeń i popychanie się na klatce schodowej – powiedział Anthony Riccio z policji. 3 sierpnia br. do budynku zostali wezwani stróże prawa, ponieważ agresywny senior podobno uderzył w twarz młodego syna Joanny T. Wszystko wskazuje na to, że Krzysztof M. nie potrafił poskromić wewnętrznych demonów. Przed popełnieniem zbrodni napisał po polsku dwie notatki. Jedna z nich głosi: „Jutro. Bez litości i bez głupiego wahania. Pamiętaj, kim jesteś. Pamiętaj, co te (wulgaryzm) śmiecie ci wyrządziły. Dosyć już tego”.
Na drugiej kartce wstrząśnięci śledczy przeczytali: „Pamiętaj, co te (wulgaryzm) śmieci ci uczyniły. Ty masz to kontrolować, a nie oni. Ty masz im za to odpłacić”.
Chicago nie jest miejscem spokojnym. W Wietrznym Mieście prawie co tydzień słychać strzały, padają zabici i ranni. Publicyści piszą jednak, że zbrodnia w budynku przy West Irving Park Road jest najbardziej szokująca w historii Chicago od 20 lat.
Rzecznik policji Anthony Guglielmi napisał na Twitterze: – Ten człowiek oskarżony został po prostu o barbarzyństwo. (KK)