Hejtem po oczach
Medioznawca o TVP
„Wiadomości” TVP w oczach medioznawcy.
Książka Briana Anse Patricka „10 przykazań propagandy” definiuje to pojęcie jako coś w rodzaju „śmieciowego jedzenia dla umysłu”. Podobno lubimy łatwe rozwiązania i jesteśmy leniwi. Zatem propagandyści, niczym sprzedawcy hamburgerów, wyręczają nas w obowiązku myślenia. I wypada zgodzić się, że jest to jeden z efektów działania Telewizji Polskiej. Fani „Wiadomości” powinni zastanowić się, czy przyjmując obraz świata narzucany im przez TVP, na pewno wyznają własne poglądy i opinie...
Przykłady zaczadzenia umysłu przytrafiają się nader często. Kreatorzy ram, poprzez które widzowie oglądają świat, prześcigają samych siebie. 21 października na pasku „Wiadomości” pojawił się napis „«Cygara i wino» w sztabie Platformy”. Jednak dalsza część „informacji” wcale nie dowodziła, żeby w tym sztabie palono cygara czy pito wino. Mimo to slogan z pewnością odegrał swoją rolę, bo po co analizować fakty, wszak nie chodzi o to, by zmusić widza do myślenia, lecz by przyjął naszą narrację. Przez cały ubiegły tydzień TVP rozliczała PO za przegrane wybory i stawiała pytania typu: czy dni Schetyny są policzone? albo kto zastąpi Schetynę jako szefa PO? Nie dość, że do wyborów w Platformie jeszcze daleko, to jakość tych pytań budzi dziennikarskie wątpliwości. Są to tzw. pytania naprowadzające, sugerujące, sterujące, z założoną, choć wcale nie ukrytą tezą, a takich pytań – według S. Adams i W. Hicksa, autorów podręcznika „Wywiad dziennikarski” – należy unikać. Ich celem było skłócenie Platformy i przeciwstawienie Schetyny Donaldowi Tuskowi czy Małgorzacie Kidawie-Błońskiej. Dlatego były powtarzane w różnych konfiguracjach.
Opozycji dostało się również za to, że podważała prawo PiS do ponownego przeliczenia głosów w kilku okręgach w wyborach do Senatu. Niezawodny Adrian Stankowski z „Gazety Polskiej Codziennie” grzmiał, że już to „taka cecha dzisiejszej opozycji, żeby każdą rzecz sprowadzić do jatki”. Głosów oburzenia nie było jednak słychać wobec szefa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia, mimo że „Rzeczpospolita” ujawniła, że kumpel Banasia miał kierować VAT-owską mafią, a wcześniej, że sam Banaś wszedł w posiadanie kamienicy w Krakowie oraz gruntu z domkiem na wsi, które pozyskał od AK-owskiego kombatanta za śmiesznie niską kwotę umowy dożywocia w wysokości 30 tys. złotych(!). Zamiast tych prawdziwych rewelacji TVP podała informację o „sukcesie służb w walce z mafią finansową”, przy czym nie wspomniano o związkach zatrzymanych osób z Prawem i Sprawiedliwością.
24 października „Wiadomości” rozpoczęły kampanię wyborczą prezydenta Andrzeja Dudy, chwaląc go m.in. za „przygotowanie ustawy o pomocy frankowiczom” (wszak przecież nie takiej, jakiej oczekiwali poszkodowani – M.P.). Tego samego dnia jako gości zaprosiły do studia – chyba w ramach „pluralizmu” – prawicowych komentatorów Pawła Lisickiego i Michała Karnowskiego, by razem z prowadzącą program Edytą Lewandowską mogli nacieszyć się z personalnych rekomendacji PiS odnośnie do stanowisk premiera i marszałka Sejmu.
Czasem zadaję sobie pytanie, dlaczego osoby przygotowujące „Wiadomości” rozmieniają dziennikarstwo na drobne. Dlaczego nie spojrzą w lustro i nie powiedzą: „dość!” Odpowiedź znalazłem w wywiadzie, jaki w „Dzienniku Gazecie Prawnej” przeprowadziła z senator Koalicji Obywatelskiej Barbarą Borys-Damięcką Magdalena Rigamonti. Pani senator powiedziała: „Prezes Kurski twarzom «dobrej zmiany» płaci dużo szmalu, płaci tym, którzy wypełniają polecenia jego i jedynie słusznej partii. Płaci przeciętniakom. Ci, którzy się wybijali, odeszli albo kazano im odejść”. Nic dodać, nic ująć.