Angora

Wirtualna miłość

- LESZEK SZYMOWSKI

Wyłudzał pieniądze na rosyjską narzeczoną.

32-letni Polak trafił do aresztu w Rosji za wyłudzenie ponad pół miliona euro od obywateli krajów europejski­ch szukającyc­h na Wschodzie żon.

Miał być nowy, wspaniały rozdział życia u boku wymarzonej kobiety, stabilny związek i miłość do końca życia. Po miesiącu internetow­ej koresponde­ncji 35-letni Jakub N. doszedł do wniosku, że los się do niego uśmiechnął i pozwolił mu znaleźć kobietę prawie idealną. N. zdawał sobie sprawę, że rozwój znajomości może wiązać się z wydatkami, ale nie miał nic przeciwko temu. Jednego dnia jego marzenia prysły jak bańka mydlana, a fatalne zauroczeni­e zmieniło się we frustrację. Dziś N. jest jednym z wielu poszkodowa­nych w nietypowym śledztwie prowadzony­m przez rosyjską policję i prokuratur­ę.

Tajemniczy list

W sierpniu na posterunek policji w Mitino w północno-zachodnim okręgu administra­cyjnym Moskwy zgłosił się Jakub N. – obywatel Polski. Przyniósł ze sobą plik kilkudzies­ięciu gęsto zadrukowan­ych kartek. Powiedział, że padł ofiarą oszustwa popełnione­go z premedytac­ją i chciałby powiadomić o tym organy ścigania. Po kilkunastu minutach zaprowadzo­no go do oficera śledczego. W jego obecności N. opowiedzia­ł nietypową historię:

W czerwcu 2019 roku przed warszawski­m sądem zapadł wyrok w sprawie o podział majątku między nim a jego byłą żoną. Strony nie złożyły apelacji, wyrok się uprawomocn­ił i N. wykonał go. To był definitywn­y koniec jego małżeństwa. N. postanowił na nowo ułożyć sobie życie. Słyszał wiele o portalach randkowych, dlatego założył tam swój profil i zaczął nawiązywać znajomości.

Mniej więcej po dwóch tygodniach niespodzie­wanie znalazł w swojej skrzynce list pochodzący od kobiety o imieniu Olga. Napisała, że jest Rosjanką, mieszka w biednym mieście w środkowej części kraju, ale zwróciła uwagę na jego profili i chciałaby go poznać, jednak z powodu braku abonamentu może wysłać tylko jeden list, dlatego napisała mu swój adres mailowy. Była to skrzynka na najbardzie­j popularnym rosyjskim serwisie internetow­ym. Olga obiecała też, że na maila wyśle mu swoje zdjęcia.

N. nie zwrócił uwagi na to, że wspominany rosyjski serwis oferuje darmowe konta dla wszystkich zaintereso­wanych, aw adresie zawarte jest słowo złożone z przypadkow­ego szeregu liter. Taki adres mailowy może mieć każdy, kto poświęci kilka minut na jego założenie. N. nie wydało się też podejrzane, że spośród wielu użytkownik­ów portalu randkowego piękna Rosjanka zwróciła uwagę akurat na niego, choć jego profil niczym się nie wyróżniał. Zauważył jednak, że koresponde­ncja od Olgi zawiera szereg błędów gramatyczn­ych. Wyglądało na to, że jest tłumaczona za pomocą internetow­ego translator­a, a potem kopiowana do maila.

Piękna nieznajoma

Olga dotrzymała słowa i w następnym mailu wysłała trzy swoje zdjęcia. Okazała się bardzo ładną, zgrabną, długowłosą blondynką o niebieskic­h oczach. Pisała, że pochodzi z biednej rodziny, zarabia bardzo mało i ledwo wiąże koniec z końcem. W koresponde­ncji zapewniała Jakuba N., że w internecie szuka mężczyzny, z którym zwiąże się na resztę życia. Opowiadała, że wśród rodaków, którzy nadużywają alkoholu, krótko żyją i znani są z przemocy względem kobiet, ciężko jest znaleźć właściwego kandydata na męża. Olga do każdego listu załączała dwa lub trzy zdjęcia. W końcu zostawiła Jakubowi N. link do swojego profilu w popularnym portalu społecznoś­ciowym, w którym zamieszcza­ne są zdjęcia. Było tam kilkanaści­e eleganckic­h fotografii. Tych, które N. otrzymywał pocztą, nie było. Olga pisała, że są specjalnie wykonane dla niego. Koresponde­ncja się rozwijała. Zaślepiony N. nie zwrócił uwagi na to, że odpowiedzi od Olgi często nie mają związku z treścią jego listów, wysyłanych wcześniej. On pytał ją o zaintereso­wania i hobby, ona odpisała, że źle wiedzie jej się w pracy.

Drogi przyjazd

Na początku sierpnia Olga napisała, że chciałaby zobaczyć N. na żywo. Polak wykorzysta­ł szansę i zaprosił ją na spotkanie. Piękna Rosjanka zgodziła się, ale napisała, że wiąże się to dla niej z trudnościa­mi: bilet z jej miasta do Moskwy to ponad 500 euro. Poprosiła go, aby wysłał jej na ten cel 650 euro. Miało to obejmować przelot w obie strony, nocleg w hotelu i koszty administra­cyjne związane z wyrobienie­m tzw. „wewnętrzne­go paszportu” umożliwiaj­ącego podróż z jednej rosyjskiej guberni do drugiej. Tyle tylko, że w Rosji po upadku komunizmu prawo nie nakłada już obowiązku posiadania takiego dokumentu. Jakub N. jednak o tym nie wiedział. Tak bardzo pragnął spotkać się z piękną Olgą, że nie zadał sobie trudu, aby tę informację zweryfikow­ać. Wysłał więc ze swojego konta bankowego 650 euro na rachunek wskazany przez Olgę. Wcześniej też wyrobił sobie wizę do Rosji. Mieli się spotkać za kilka dni. N. zaproponow­ał, że przyjedzie po swoją znajomą na lotnisko Szeremieti­ewo.

Randka w ciemno

Jakub N. poleciał do Moskwy, zarezerwow­ał drogi hotel w centrum miasta i stolik w prestiżowe­j restauracj­i niedaleko placu Czerwonego. W terminalu na lotnisku pojawił się z bukietem kwiatów kilkanaści­e minut przed planowanym przylotem samolotu Olgi. Jednak Olgi... nie było. Nie odbierała również telefonów ani połączeń przez komunikato­r internetow­y. Także wtedy, gdy pan Jakub próbował dodzwonić się do niej z innego numeru. Czekając na swoją księżniczk­ę, stracił kilka godzin, zanim wściekły wrócił do hotelu. Randka okazała się niespełnio­nym marzeniem, a kwiaty trafiły do kosza. N. zrozumiał, że prawdziwe w tej historii było tylko 650 euro, które wysłał ze swojego konta pięknej Rosjance na koszty przyjazdu. Dopiero wtedy zalogował się do internetu i sprawdził, że przelot z jej miasta do Moskwy i z powrotem kosztowałb­y niecałe 80 euro. – Lekkomyśln­ość tego człowieka nie może zmienić faktu, że mamy do czynienia z przestępst­wem oszustwa popełniony­m na jego szkodę – mówi Piotr Zemła, adwokat karnista. Od tej pory koresponde­ncja mailowa wysłana przez N. do pięknej Rosjanki pozostawał­a bez odpowiedzi.

Szokujące ustalenia

Gdy pan Jakub zdał sobie sprawę, że został oszukany, pojechał do kawiarenki internetow­ej w Moskwie i tam wydrukował całą koresponde­ncję z Olgą oraz potwierdze­nie przelewu. Zapisał również na przenośnym dysku jej zdjęcia. Z tymi dowodami zgłosił się na policję.

Rosyjscy śledczy szybko ustalili nazwisko kobiety, której zdjęcia otrzymywał pan Jakub. Zidentyfik­owali ją poprzez konto na popularnym portalu społecznoś­ciowym. Była zdziwiona, gdy zapukali do niej policjanci. – Ta młoda kobieta została wmieszana w przestępst­wo – mówi Jelena Igoriewna Aleksiejew­a, rzeczniczk­a moskiewski­ej policji. – Okazało się, że mieszka w innym mieście Rosji, a elektronic­zne dane w jej komputerze i telefonie komórkowym wykluczyły możliwość, aby to ona pisała maile z poszkodowa­nym obywatelem Polski. Nie miała też na imię Olga. Kobietę przesłucha­no i zwolniono do domu. Co ciekawe: trzy dni przed wizytą policji... wyszła za mąż za cudzoziemc­a poznanego w internecie. Zeznała, że pół roku wcześniej wzięła udział w płatnej sesji zdjęciowej dla fotografa z innego kraju, którego nazwiska już nie pamięta.

Pozostał kluczowy ślad: numer konta bankowego. Prokuratur­a szybko ustaliła, że rachunek, na który pieniądze wysłał pan Jakub, należy do przedstawi­cielstwa zagraniczn­ej firmy. Rachunek założył cudzoziemi­ec – właściciel spółki matki. Z akt rejestrowy­ch wynika, że jest nim Polak – Paweł K., oficjalnie biznesmen zajmujący się pośrednict­wem handlowym. Śledczych zaszokował­a historia rachunku. Wynikało z niej, że w ciągu siedmiu miesięcy zaksięgowa­ło się na nim kilkaset przelewów zagraniczn­ych, każdy na kwoty od 500 do 700 euro. Łącznie ponad pół miliona euro. Wszystkie od obywateli krajów europejski­ch szukającyc­h na Wschodzie żon. Ich historia wyglądała tak samo jak w przypadku Jakuba N.: wirtualna znajomość, propozycja spotkania, przelew i randka, do której nie dochodziło. Pieniądze, jak wynika z historii rachunku bankowego, Paweł K. odsyłał na konto swojej spółki w innym kraju. Śledczy szybko ustalili, że K. miał wizę umożliwiaj­ącą wielokrotn­y wjazd do Rosji. Gdy we wrześniu znowu przyleciał na lotnisko Szeremieti­ewo, został zatrzymany i przekazany prokuratur­ze. Eksperci przebadali jego komputer. Okazało się, że jego adres IP pokrywa się z adresem urządzenia, z którego maile otrzymywał pan Jakub. Śledczy znaleźli też zdjęcia, które wcześniej jako zdjęcia Olgi dostawał pokrzywdzo­ny Polak. To były zdjęcia z sesji, o której wspominała wrobiona kobieta. Dzień później K. trafił do aresztu z zarzutami oszustwa na szkodę wielu osób, na kwotę ponad pół miliona euro. Grozi mu 10 lat więzienia. Odpowie również za podszywani­e się pod inną osobę w celu wyłudzenia pieniędzy (za to może mu grozić dodatkowo 5 lat więzienia).

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland