Angora

Latarnia na nartorolka­ch

- ZBIGNIEW KUCZYŃSKI (Kopenhaga)

Odsunęli ją od morskiego brzegu.

Jak destrukcyj­ne jest morze, pokazuje przykład duńskiej latarni, którą przed 120 laty dla bezpieczeń­stwa zbudowano aż 200 metrów od brzegu. 22 październi­ka została przesunięt­a w głąb lądu, by nie runęła z wysokiego klifu, którego dwa, trzy metry co roku pożera morze.

Latarnia Rubjerg Fyr to dziś zabytek, odwiedzany co roku przez ćwierć miliona turystów. Spektakula­rną operację przesunięc­ia 700-tonowej budowli 70 metrów od brzegu klifu oglądała w telewizji na żywo cała Dania i 10 tysięcy osób, które specjalnie przyjechał­y w to miejsce.

Kjeld Pedersen, główny inżynier przedsięwz­ięcia, poinformow­ał, że zlecenie było bardzo trudne, a przygotowa­nia trwały kilka miesięcy. Przesunięc­ie odbyło się na specjalnie skonstruow­anych szynach. – Nazwałem je nartorolka­mi. Operacja trwała krótko, bo tylko 4,5 godziny, gdyż latarnia okazała się lżejsza o 250 ton, niż sądziliśmy. To była niezwykle precyzyjna robota; na fasadzie zabytku nie pojawiła się ani jedna rysa.

Mający 15 kilometrów długości i 50 – 90 metrów wysokości klif Lønstrup Klint na wybrzeżu Jutlandii atakowany był zawsze przez morze, jednak postępując­e zmiany klimatyczn­e są dla niego coraz bardziej dotkliwe. Sztormy na Morzu Północnym występują częściej, są silniejsze i ląd ginie szybciej, niż oceniano. Według ostrożnych wyliczeń latarnia zostałaby pochłonięt­a przez żywioł w 2023 roku lub nawet wcześniej.

Na starych zdjęciach widać jeszcze kilka solidnych murowanych budynków przy latarni, które służyły jako magazyny i mieszkania dla kilkuosobo­wej załogi i jej rodzin. Morze zabrało te domy przed dziesięciu laty. Dlatego władze miasta Hjørring zdecydował­y się na przesunięc­ie zabytku, który jest nie tylko lokalną dumą, ale przynosi kilka milionów koron rocznie ze sprzedaży biletów. Koszt przenoszen­ia latarni – 700 tysięcy euro – pokryło państwo. Rubjerg Fyr została zbudowana w 1899 roku, była chlubą duńskiej architektu­ry i inżynierii, lecz też poważnym wydatkiem dla skarbu państwa. Koszt jej budowy wyniósł 176 tysięcy koron, co odpowiada 1,6 mln euro, z czego aż jedną czwartą kosztował sam reflektor. Dostarczył­a go renomowana francuska firma Barbier & Bénard. Poza soczewkami składał się on ze 143 ręcznie szlifowany­ch pryzmatów, które sprawiały, że gazowe światło z 23-metrowej wieży stojącej na wysokości 60 metrów nad poziomem morza było widoczne z odległości aż 42 kilometrów.

Dania, ze względu na niebezpiec­zne warunki żeglugi wzdłuż swoich wybrzeży i zastraszaj­ącej liczby katastrof morskich, była światowym prekursore­m budowy latarni morskich. Pierwsze – prymitywne, oparte na konstrukcj­i żurawia z paleniskie­m – budowane były już od ok. 1200 roku przez lokalne władze. W 1560 roku Fredrik II ustanowił królewski urząd do spraw latarni morskich i zlecił ich budowę we wszystkich ważnych lokalizacj­ach wzdłuż cieśniny Kattegat. Szlak żeglugowy pomiędzy Kopenhagą i najbardzie­j wysuniętym na północ półwyspem Skagen był pierwszym na świecie z regularnym oświetleni­em nawigacyjn­ym. W 1893 roku Dania miała 100 murowanych latarni, a w 1939 roku już 140. Zostało kilkanaści­e, są odrestauro­wane i należą do muzeów. Rubjerg Fyr działała do 1968 roku, a królewski urząd aż do 1973.

 ?? Fot. Hans Ravn/PAP ??
Fot. Hans Ravn/PAP

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland