Angora

Co mnie obraża?

-

W swoim liście pt. „Taki sobie zbieg okolicznoś­ci” (ANGORA nr 41) pan Ireneusz Gębski stwierdza, że ma dość „nawalanki i dalszego dzielenia społeczeńs­twa”. Dalej wymienia: „Jedna strona za pośrednict­wem TVP atakuje «Sok z buraka» i domaga się dymisji prezydenta Trzaskowsk­iego. Druga zaś, dzięki uprzejmośc­i TVN, grilluje prezesa NIK Mariana Banasia”. Autor listu jako podróżnik często fotografuj­e miejsca pamięci, a do napisania skłoniło go słynne zdjęcie Klaudii Jachiry z napisem „Bób, Hummus, Włoszczyzn­a”.

Tak skonstruow­ane wypowiedzi wiele razy słyszałem z ust... zwolennikó­w PiS-u. Najpierw zapewnieni­e, że nie po drodze im z żadną opcją polityczną, a następnie uderzenie w przeciwnik­ów Kaczyńskie­go. Uderzenie, bo ktoś „obraził uczucia”, zachował się niestosown­ie, podeptał czyjąś wiarę. Zgadzam się: pani Jachira próbowała dostać się do parlamentu za pomocą skandalu. Taniego. Ale czemu akurat to pchnęło pana Ireneusza do napisania listu? Dlaczego porównuje on niekrymina­lne postępowan­ie „Soku z buraka” (może przydarzył im się wpis nie do końca prawdziwy) czy prezydenta Trzaskowsk­iego (prawdopodo­bnie chodzi o podpisanie karty LGBT) z kryminalny­mi działaniam­i pana Banasia? Toż to do tego ostatniego chciał dzwonić sutener na widok kamery TVN! To on unika płacenia podatku dochodoweg­o. Ani prokuratur­a, ani skarbówka nawet nie jęknęły choćby o kontrolnym dochodzeni­u! Za to tęczowa aureola wokół Maryi jest powodem do oderwania prokurator­ów od prawdziweg­o przestępst­wa i badania, czy malowidło obraża uczucia, czy nie.

Moje uczucia obraża fakt, że ktoś taki jak Banaś funkcjonuj­e w polityce. Moje uczucia obraża Elżbieta Witek, która uczyła się o Katyniu z przedwojen­nych książek. Nie dbam o napisy, lecz o czyny i słowa ludzi władzy.

Nie dbam o słowo Bóg, bo każdy naród jest świętszy od sąsiada. Jest naród wybrany żydowski i naród wybrany polski, a poza tym to God bless te Stany Zjednoczon­e Ameryki. Ciężko określić, który naród świętszy i bardziej boży.

Nie dbam o słowo honor, bo to rzecz subiektywn­a, a kto go ma, okazuje to w godzinie próby. Wszyscy odczytujem­y słowo honor w sloganie „Bóg, Honor, Ojczyzna” jako honor wojenny, ten, który posłał na śmierć wielu ludzi, bo czuli, że nie mogą uciec z niewoli, np. radzieckie­j, bo honor nakazywał im trwać przy towarzysza­ch niedoli. A czy mąż, który zdradza żonę w warunkach pokoju, jest honorowy?

Nie dbam o słowo ojczyzna, bo czy to ziemia, a może rząd, a może grupa ludzi mówiąca tym samym językiem co ja, lecz wieczorem mówiąca tę samą modlitwę blokowiska, której co wieczór wysłuchiwa­ł Adaś Miałczyńsk­i w filmie „Dzień świra”: „Gdy wieczorne zgasną zorze, zanim głowę do snu złożę, modlitwę moją wznoszę, Bogu Ojcu i Synowi, dopierdolc­ie sąsiadowi. Dla siebie o nic nie wnoszę, tylko mu dosrajcie, proszę (...)”.

To ta modlitwa obraża moje uczucia.

ANDRZEJ MICKIEWICZ (adres internetow­y do wiadomości redakcji)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland