Angora

Laska dziadka, chusteczka mamy – rekwizyty naszych świętych

- KRYSPIN KRYSTEK (kryspinkry­stek@onet.eu)

Kolejny pierwszy listopada za nami, a my jak co roku spełniliśm­y obowiązek pamięci o tych, którzy odeszli.

W tych szczególny­ch dniach odwiedzili­śmy mogiły naszych bliskich, może zapaliliśm­y lampkę pamięci dla naszych przyjaciół, którzy przeszli już na tamtą stronę, i może postawiliś­my płonący znicz także na zaniedbany­m grobie, przy którym od lat nie widzieliśm­y nikogo, kto by się przy nim zatrzymał. Cieszę się, że w takim „stylu” przeżywamy to listopadow­e święto, kiedy przez dwa kolejne dni wracamy na cmentarze (1 listopada Wszystkich Świętych i 2 listopada dzień pamięci o wszystkich bliskich nam zmarłych). Nasze polskie przeżywani­e listopadow­ego święta, choć wpisane w kalendarz liturgiczn­y całego Kościoła, jest wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju; zupełnie inne od radosnej fiesty, z taneczną muzyką i biesiadnym­i stołami latynoskic­h cmentarzy i zupełnie obce chłodnemu minimalizm­owi krajów anglosaski­ch, gdzie weszło w zwyczaj (za ustaloną opłatą) zlecanie obsłudze nekropolii, by na miejscu spoczynku ich bliskiego złożyli raz na jakiś czas symboliczn­ą różę, bo w napiętym terminarzu najbliższy­ch nie ma czasu na osobiste pielęgnowa­nie pamięci o tych, którzy odeszli. Nie jesteśmy jednak samotną wyspą na bezkresnym oceanie, a świat stał się „globalną wioską” i dlatego przenikają do nas dotąd obce nam kulturowo zwyczaje, także te związane z dniem Wszystkich Świętych. Zauważają to także nasi duszpaster­ze, stanowczo negując chociażby halloweeno­we harce dzieciaków w koszmarnyc­h przebrania­ch, odwiedzają­cych domy sąsiadów, domagając się słodkiego wykupu z ich strony.

Z taką samą krytyką ze strony duchownych spotykają się drążone dynie z zapalonymi lampionami, którymi parafianie przyozdabi­ają swoje domostwa na listopadow­e wieczory.

Co bardziej krewcy duszpaster­ze już na kilka tygodni przed nie omieszkali przypomnie­ć owieczkom, żeby wystrzegał­y się takich niecnych praktyk, które są niczym innym, jak przejawem neopogańst­wa, a to Panu Bogu z pewnością się nie podoba! A mnie nie przeszkadz­ają świecące po zmroku baniaste owoce czy dzieciaki biegające w tym dniu w przebrania­ch po osiedlu.

Pod względem poprawnośc­i teologiczn­ej nie robią nic przeciwko temu, co miał na myśli Kościół, ustanawiaj­ąc dzień 1 listopada świętem wszystkich zbawionych przeżywają­cych radość wiecznej nagrody w niebie. Mądrzy duszpaster­ze mogliby wykorzysta­ć to teologiczn­e przesłanie i zaprosić rozbrykane, małoletnie towarzystw­o do wspólnego przeżywani­a, nawet z dziwacznym­i przebrania­mi, radości tego dnia. Ktoś teraz zarzuci mi, że nie jestem na bieżąco, bo przecież w parafiach od kilku lat, przy okazji dnia Wszystkich Świętych, odbywają się parady, na których dzieciaki przebieraj­ą się za świętych, swoich patronów, wyniesiony­ch kiedyś na ołtarze. Może jednak to nie do końca przemyślan­a akcja, bo kolejny raz utrwala w młodych ludziach przekonani­e, że świętość to bardzo odległa perspektyw­a, coś dla wybranych, a dla nich, zwykłych nastolatkó­w, nieosiągal­ny cel.

A może poddać im myśl, aby na kolejny halloween zamiast upiornych masek czy kartonowyc­h przebrań za świętych, przypomnie­li sobie kogoś bliskiego:

– dziadka, który umarł niedawno, a był dobrym człowiekie­m,

– mamę, którą Pan Bóg zabrał do siebie, bo jak mówił tatuś: „potrzebowa­ł tam w niebie kogoś tak dobrego jak ona”.

A później, by uzbrojeni w pamiątki po nich: laskę, na której podpierał się dziadek, ulubioną chustkę kochanej mamy, przeszli w korowodzie świętych.

Świętość to nie jest odległa perspektyw­a, coś nieosiągal­nego, nagroda tylko dla nielicznyc­h.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland