Kto zamordował manikiurzystkę?
Salon fryzjersko-kosmetyczny „Uroda” zajmował sporą część parteru czteropiętrowej kamienicy. Gdy inspektor Nerak wszedł do środka, podeszła do niego atrakcyjna blondynka i oświadczyła: – Nazywam się Olga Kowal i jestem właścicielką tego salonu. Ktoś zamordował Paulinę, która pracowała u nas jako manikiurzystka. Kilka minut przed dziewiątą znalazła ją Ania, jedna z naszych fryzjerek, która dziś najwcześniej z nas przyszła do pracy. Kiedy weszła do gabinetu Pauliny, zobaczyła jej zwłoki leżące w kałuży krwi. Natychmiast zadzwoniła na policję i do mnie.
Inspektor podziękował kobiecie i wszedł do gabinetu, gdzie na podłodze leżały zwłoki młodej kobiety. Widząc inspektora, lekarz medycyny sądowej poinformował go: – Kobieta zginęła na skutek uderzenia w głowę jakimś ciężkim przedmiotem. Więcej na ten temat będę mógł powiedzieć po dokładnych badaniach, jakie jeszcze dziś przeprowadzę.
Po wysłuchaniu lekarza Nerak wrócił do Olgi Kowal.
– Jak długo pani Paulina pracowała u pani? – Niecałe pół roku. – Ile osób pani zatrudnia? – Z Pauliną jeszcze tę czwórkę, którą pan tu widzi.
– Czy mogę porozmawiać z panią, która znalazła zamordowaną?
Słysząc to, do Neraka podeszła kobieta w średnim wieku. Ocierając spływające po policzkach łzy, zaczęła opowiadać: – Do pracy przyszłam kilka minut przed dziewiątą. Zaskoczona stwierdziłam, że drzwi salonu są otwarte, a w gabinecie kosmetycznym znalazłam Paulinę leżącą w kałuży krwi. Gdy się nad nią nachyliłam, otworzyła na chwilę oczy i wyszeptała: „Zaatakował mnie od tyłu i czymś uderzył”. Po wypowiedzeniu tych słów skonała. Natychmiast, niczego nie ruszając, zadzwoniłam na policję i do szefowej.
Gdy kobieta skończyła, stojący obok Neraka sierżant Wrzosek oświadczył: – Podejrzewam, że zbrodni mogła dokonać jedna z pracujących tu osób.
– Na jakiej podstawie wysnuwa pan tego typu podejrzenia?
– Z tego, co się dowiedziałem, pani Paulina do pracy dojeżdżała pociągiem, który przyjeżdża do miasta przed ósmą. Dlatego w pracy była zawsze pierwsza. Pozostałe osoby – Nowak, Sikora, Kowalczyk i Kruk – przychodzą na dziewiątą. Wszyscy zapewniali mnie, że pani Paulina zawsze zamykała za sobą drzwi i nie wpuściłaby do środka kogoś obcego. Dlatego podejrzewam, że mordercą jest któraś z obecnych tu osób, która weszła kilka minut po przyjściu pani Pauliny, zamordowała ją, wyszła i wróciła tuż przed dziewiątą.
Nerak chwilę pomyślał i kazał aresztować jedną z osób będących w salonie. Ta podczas przesłuchania na komendzie przyznała się do zabójstwa.
Na jakiej podstawie inspektor Nerak domyślił się, kto jest mordercą?
Rozwiązanie zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelników detektywów czekamy do 14 listopada. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujemy nagrodę książkową.
Odpowiedzi prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora.com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-007 Łódź, pl. Komuny Paryskiej 5a.
Rozwiązanie zagadki sprzed dwóch tygodni „Dwaj bratankowie”: Ireneusz zdradził się, opisując wygląd etui. Przecież Nerak nie powiedział, co zostało skradzione z kredensu.
Wpłynęło 11 prawidłowych odpowiedzi na kartkach pocztowych i 30 e-mailem.
Książkę Marty Guzowskiej „Rok szczura” (wydawnictwo Skarpa Warszawska) wylosował pan Stanisław Łęgowski z Działoszyna. Gratulujemy! Nagrodę wyślemy pocztą.
Jak się przyznasz, to przepadło...
W listopadzie 2018 roku zaparkowałem samochód na chodniku w Bytomiu. Mam 87 lat, dwa by-passy i wiele innych schorzeń. Jakiś czas później zarzucono mi, iż podczas parkowania uszkodziłem zderzak w samochodzie marki Toyota (na moim samochodzie nie ma najmniejszego śladu), a następnie uciekłem z miejsca zdarzenia, co jest nieprawdą, bo samochód parkował pewien czas i był dostępny. Podczas składania zeznań na policji (w towarzystwie nieznanego mi osobnika), będąc zastraszony podpisałem coś, czego nie pozwolono mi przeczytać. Odbyła się sprawa i zasądzono ode mnie 200 zł + koszty sądowe 100 zł. Dla świętego spokoju zapłaciłem te 300 złotych, ale później dostałem z PZU pismo wzywające mnie do pokrycia w terminie 7 dni kosztów naprawy Toyoty w wysokości około 700 złotych pod rygorem skierowania sprawy do komornika i windykatora. Mam OC i AC, ale według PZU to nieważne. Czy grozi mi eksmisja z mieszkania lub coś podobnego? Mam konto w banku z niewielkimi oszczędnościami, na które mogą „wejść”, więc po co straszyć mnie sankcjami?
– Henryk Durański z Bytomia Na początku trzeba wyjaśnić rzecz najważniejszą, a mianowicie związek między poniesieniem odpowiedzialności karnej a cywilnej. Otóż osoba skazana prawomocnym wyrokiem karnym (choćby symbolicznym) ponosi pełną odpowiedzialność cywilną (najczęściej odszkodowawczą) wynikającą z popełnionego przestępstwa.
Zgodnie z treścią art. 11 Kodeksu postępowania cywilnego, „ustalenia wydanego w postępowaniu karnym prawomocnego wyroku skazującego co do popełnienia przestępstwa wiążą sąd w postępowaniu cywilnym. Jednakże osoba, która nie była oskarżona, może powoływać się w postępowaniu cywilnym na wszelkie okoliczności wyłączające lub ograniczające jej odpowiedzialność cywilną”.
Z powyższego wynika, że jeśli został Pan prawomocnie skazany wyrokiem sądu karnego (choćby i tylko na grzywnę), to „z automatu” co do zasady ponosi Pan odpowiedzialność cywilną (kwestią do ustalenia jest ewentualnie wysokość szkody). W tym miejscu trzeba jednak zaznaczyć, że powyższy automatyzm nie dotyczy sytuacji, gdy został Pan skazany karnym wyrokiem nakazowym („ Nie istnieje związanie sądu cywilnego ustaleniami co do faktu popełnienia przestępstwa, zamieszczonymi w nakazie karnym” – tak np. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 11 stycznia 1999 r., sygn. II CKN 130/98), a niewykluczone, że mogło to mieć miejsce w zaistniałej sytuacji.
W każdym z powyższych przypadków, aby wszcząć przeciwko Panu postępowanie egzekucyjne co do żądanej kwoty, zakład ubezpieczeniowy wcześniej musi uzyskać przeciwko Panu prawomocny wyrok sądowy – nie ma więc możliwości przeprowadzenia jakiejkolwiek egzekucji (czy to z mieszkania, czy też z pozostałego) Pana majątku z dnia na dzień, bez wcześniejszego zbadania wartości szkody i określenia wysokości należnego poszkodowanemu lub ubezpieczycielowi odszkodowania. Ponadto, na podstawie art. 799 § 1 zdanie pierwsze k.p.c. – komornik jest zobowiązany stosować sposób egzekucji najmniej uciążliwy dla dłużnika, co oznacza, że jeśli na Pana koncie bankowym znajdzie środki na zaspokojenie roszczeń zakładu, to nie powinien wszczynać egzekucji z mieszkania.
Kierowca na zleceniu
Od 6 miesięcy jestem zatrudniony w firmie przewożącej ludzi na umowę-zlecenie. Mam prawo jazdy kategorii „D”. Inni kierowcy pracują dłużej ode mnie i też mają zlecenia. Jakie w związku z tą formą zatrudnienia mam uprawnienia (urlop, składka emerytalna i inne)? Czy pracodawca jest zobowiązany zmienić mi umowę-zlecenie po pewnym okresie zatrudnienia na umowę stałą?
– Grzegorz Szczepański
Zarówno pracownik, jak i zleceniobiorca podlega obowiązkowemu ubezpieczeniu emerytalnemu i rentowemu. W przypadku ubezpieczenia chorobowego (i świadczeń z niego wynikających) w pierwszym przypadku jest ono obowiązkowe, zaś w drugim – dobrowolne.
Urlop i inne świadczenia należne pracownikom przysługują przede wszystkim z mocy Kodeksu pracy – zleceniobiorca nie ma prawa do urlopu, chyba że je sobie zagwarantuje w zawartej umowie-zleceniu.
W tym miejscu dochodzimy do sedna sprawy – czy rzeczywiście jest Pan zleceniobiorcą (tak jak formalnie wynika z zawartej umowy), czy też tak naprawdę wykonuje Pan swoje obowiązki jak pracownik i taki też status powinien Panu przysługiwać? Różnice między oboma rodzajami umów bywają w poszczególnych stanach faktycznych czasami subtelne, ale zasadnicze są takie, że w przypadku umowy o pracę pracodawca decyduje w szczególności o miejscu i czasie wykonywania obowiązków oraz generalnie o sposobie ich wykonywania.
Zgodnie z treścią art. 22 § 1 Kodeksu pracy, „przez nawiązanie stosunku pracy pracownik zobowiązuje się do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, a pracodawca – do zatrudniania pracownika za wynagrodzeniem”. Wedle treści § 1 ww. przepisu, „zatrudnienie w warunkach określonych w § 1 jest zatrudnieniem na podstawie stosunku pracy, bez względu na nazwę zawartej przez strony umowy”, zaś na podstawie jego § 1 „nie jest dopuszczalne zastąpienie umowy o pracę umową cywilnoprawną przy zachowaniu warunków wykonywania pracy, określonych w § 1”.
Jeśli zatem wykonywane czynności wyczerpują znamiona pracy, może Pan żądać od pracodawcy zmiany umowy ze zlecenia na umowę o pracę. Gdy ten odmówi, może Pan dochodzić takiego ustalenia przed sądem pracy.
Forma zbycia udziałów w spółce z o.o.
Znajomy chce pozbyć się posiadanych udziałów w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością i zaproponował mi, że się spotkamy i na piśmie zawrzemy umowę zbycia tych udziałów, a ja mu zapłacę cenę w gotówce. Czy to będzie zgodne z prawem?
– Beata Janicka (e-mail) Taka umowa będzie nieważna. Zgodnie z treścią art. 180 § 1 Kodeksu spółek handlowych, „zbycie udziału (...) powinno być dokonane w formie pisemnej z podpisami notarialnie poświadczonymi”. Wedle treści § 2 ww. przepisu, „w przypadku spółki, której umowa została zawarta przy wykorzystaniu wzorca umowy, zbycie przez wspólnika udziałów jest możliwe również przy wykorzystaniu wzorca udostępnionego w systemie teleinformatycznym. Oświadczenia zbywcy i nabywcy opatruje się kwalifikowanym podpisem elektronicznym, podpisem zaufanym albo podpisem osobistym”.
Zadośćuczynienie dla rodziny za cierpienie bliskiego
Mam bratanka, którego ojciec zginął w wypadku drogowym. Wina sprawcy jest bezsporna (zakończyło się postępowanie karne), a żona zmarłego chce wystąpić o zadośćuczynienie do sprawcy i jego ubezpieczyciela z OC dla siebie i dzieci za cierpienia wynikłe z tragicznej śmierci męża i ojca. Niedawno przeczytałam, że powołana za obecnych rządów nowa Izba Sądu Najwyższego uznała, iż rodzinie zmarłej ofiary wypadku nie należy się zadośćuczynienie (chociaż wcześniej było to możliwe). Czy to prawda? Czy rodzina ofiary nie ma prawa do zadośćuczynienia za cierpienie?
– Agnieszka Górska (e-mail) Rzeczywiście, po powołaniu w wyniku ostatnich zmian w sądownictwie nowej izby Sądu Najwyższego, w jego orzecznictwie dotyczącym zadośćuczynienia dla najbliższej rodziny za śmierć osoby wywołanej czynem niedozwolonym nastąpiła zmiana. Czy dobra? Dla zakładów ubezpieczeń – z pewnością tak. Dla rodzin ofiar – raczej nie. Zgodnie z treścią uchwały siedmiu sędziów niedawno powołanej Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego z dnia 22 października 2019 roku (sygn. I NSNZP 2/19), „osobie bliskiej poszkodowanego, który na skutek czynu niedozwolonego doznał ciężkiego i trwałego rozstroju zdrowia, nie przysługuje zadośćuczynienie pieniężne na podstawie art. 448 k.c.”. To orzeczenie bez wątpienia faworyzuje zakłady ubezpieczeń, które zaoszczędzą na wypłatach dla rodzin ofiar wypadków.
Jak Pani zauważyła, wcześniej Sąd Najwyższy niejednokrotnie orzekał, iż rodzinie przysługuje zadośćuczynienie w przypadku tragicznej śmierci osoby najbliższej, i to nie w jakimś tam wyroku, ale w uchwale podjętej w poszerzonym składzie siedmiu sędziów (tak np. uchwała z dnia 27 marca 2018 r., sygn. III CZP 60/17, w której SN podkreślił, iż „sąd może przyznać zadośćuczynienie za krzywdę osobom najbliższym poszkodowanego, który na skutek czynu niedozwolonego doznał ciężkiego i trwałego uszczerbku na zdrowiu”.
Biorąc pod uwagę powyższą rozbieżność, prawdopodobnie za jakiś czas doczekamy się orzeczenia podjętego w pełnym składzie izb, wyznaczającego linię orzeczniczą, która (jak widać) jest niejednolita, zatem nie warto pochopnie rezygnować z opisanych roszczeń.
Pytania, z dopiskiem „Prawnik radzi”, prosimy wysyłać pod adresem redakcji lub elektronicznym: redakcja@angora.com.pl. Z uwagi na ogromną liczbę pytań prosimy o cierpliwość. Odpowiedzi na pytania udzielamy wyłącznie na stronie „Prawnik radzi”.