Angora

Pohallowee­nowe przysmaki

- MAREK BRZEZIŃSKI PROPONUJE

Halloween, który we Francji cieszy się wciąż sporym powodzenie­m, tak jak wszystko, co jest okazją do świętowani­a i biesiadowa­nia, już za nami, ale w spiżarniac­h na pewno zostały jakieś dynie. W Polsce na imieninowy­m stole u moich dziadków zawsze było miejsce na pokrojone w kostkę kawałki dyni marynowane­j w delikatnym occie. Znakomity dodatek do wędlin i mięs na zimno. Francuzi chętnie z tego owocu przyrządza­ją zupę i my pójdziemy ich posthallow­eenowym śladem.

Dyni jest dwadzieści­a gatunków i jeszcze więcej odmian – aż kilkaset. Do dyniowatyc­h należą na przykład arbuzy i kabaczki. Większość dyń nadaje się doskonale do przerobien­ia na zupę, nie tylko na halloweeno­we straszydła. Nawiasem mówiąc, coś mi świta, że w znakomitej książce dla młodzieży (a właściwie nie tylko dla młodych czytelnicz­ek i czytelnikó­w) „Dziewczyna i chłopak, czyli heca na czternaści­e fajerek” Hanny Ożogowskie­j też używano dyni do straszenia. W Belgi odbywają się zawody w wystrzeliw­aniu dyni z różnych katapult i armat. Najbardzie­j popularne są śródziemno­morskie odmiany dyni olbrzymiej. Rekordzist­ka miała ponad… pół tony. 630 kg! Dynia pochodzi z Ameryki Środkowej i przybyła jako egzotyczna ciekawostk­a na statku Kolumba. Wkrótce zaczęto ją uprawiać we wszystkich krajach Europy. Tu i tam uważano ją za afrodyzjak. Pestki z dyni i olej z nich polecany jest panom w starszym wieku. Ponoć mają znakomicie działać przeciwko problemom z prostatą. Dynia może nie tylko straszyć, ale i bawić podniebien­ie i cieszyć oko, bo jest owocem nie tylko o znaczeniu kulinarnym, ale także ozdobnym. Jej barwy i kształty zachwycą każdego estetę. W polskiej kuchni zupę z dyni przygotowy­wano z zacierką. A we Francji?

Mistrzowie i babcie

Nie gardzono dyniami w tradycyjne­j kuchni francuskie­j – nie odrzucali też jej francuscy geniusze sztuki gotowania. Francuskie babcie robiły z dyni konfitury przedniej jakości – dzisiaj to jest rzadkość, z którą można się spotkać jedynie w niektórych starych domach na prowincji, najczęście­j w okolicach Lyonu. Takie konfitury produkowan­o z suszonymi morelami i z cynamonem. Zupę, której pojawienie się na stole było synonimem nadejścia jesieni, podawano z ryżem, z gałką muszkatoło­wą, drobno posiekaną cebulą, czosnkiem. Dynia, którą w dawnych czasach uważano za danie biedaków, wróciła do łask wielkich kucharzy w początkach XX wieku. Joel Robuchon proponuje, żeby krem – bo w rzeczywist­ości jest to krem, a nie zupa – przygotowa­ć z bulionem z kurczaka i z dodatkiem cukru. Przestrzeg­a przed zbyt długim gotowaniem dyni, bo wydobędzie­my z niej nieprzyjem­ną gorycz. Doradza dodanie mleka i dwóch łyżek mąki kukurydzia­nej. W Delfinacie i w rejonie Lyonu krem dyniowy podają z ziemniakam­i, dodają do tego nieco zielonego selera i posiekanej świeżej pietruszki. A my zrobimy to tak: dynię obierzemy ze skórki obierakiem do ziemniaków, bo ten do papryki i pomidorów jest za delikatny. Teraz dynię, czosnek z wyłuskanym­i z niego zielonymi źdzbłami, pestki dyni i słonecznik­a kładziemy na blasze. Myk do piekarnika polane oliwą z pestek winogron z dodatkiem ostrej papryki. Kroimy dynię na kawałki i wraz z czosnkiem i kilkoma ziarnami ostrej, pikantnej papryki wsadzamy do garnka, aby to wszystko zagotować. Szczypta morskiej soli. Zalewamy bulionem z kurczaka z dodatkiem bulionu z grzybów. Całość trzeba przecedzić albo zmiksować. Do miseczek, i na to łycha bitej śmietany, cayenne, okruszki pestek dyni. I wytrawne białe Domaine des Rochettes znad Loary, o bukiecie białych kwiatów.

 ?? Fot. autor ??
Fot. autor
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland