Angora

Hydra bez głowy

Komandosi zabili przywódcę kalifatu al-Baghdadieg­o

-

Jego twarz okolona siworudą brodą znana była z nielicznyc­h publicznyc­h ekspozycji. Swe zamiary i program ogłaszał prawie wyłącznie w formie nagrań dźwiękowyc­h. Kamuflował się starannie, nie chcąc podzielić losu Osamy osaczonego i zabitego przez amerykańsk­ich komandosów. 27 październi­ka spotkał go ten sam koniec. Wedle niemal identyczne­go scenariusz­a.

Wcześniej kilkakrotn­ie obwieszcza­no likwidację Baghdadieg­o, lecz on zawsze symboliczn­ie zmartwychw­stawał. Ponad pięć lat z ukrycia kierował Państwem Islamskim, które prócz swej nieoficjal­nej stolicy w Raqqa w Syrii kontrolowa­ło wielkie miasta irackie, m.in. Mosul, Faludżę oraz rozległe połacie Iraku i Syrii. Kalifat realizował wyjątkowo brutalną i odstręczaj­ącą wersję islamu – jej znakiem firmowym były publiczne egzekucje przez ścięcie. Stany Zjednoczon­e zwerbowały Kurdów do walki z kalifatem i w efekcie ich starań, okupionych 11 tys. ofiar, po kilku latach przestał on istnieć jako materialny byt terytorial­ny i zorganizow­ana siła zbrojna. Lecz al-Baghdadi wciąż był nieuchwytn­y. Nawet towarzysze broni niewiele wiedzieli o jego poczynania­ch. Amerykanie nałożyli na jego głowę nagrodę w wysokości 25 mln dolarów. Wiadomo było, że uczynią wszystko, by terrorystę dopaść. Plan zgładzenia go opracowywa­ny był od pięciu miesięcy.

Amerykanie kilkakrotn­ie mieli Baghdadieg­o w rękach i wypuszczal­i na wolność. Urodził się w roku 1971 jako Ibrahim Awad al-Badri; miał za słabe oceny, by zakwalifik­ować się na studia prawnicze, więc rozpoczął edukację islamską w Bagdadzie. Kiepsko przemawiał, do tego brakowało mu charyzmy. Jego była żona Saja al-Dulaimi twierdzi, że nie był typem radykalneg­o lidera. – To był normalny ojciec rodziny, miał dobre stosunki z dziećmi. Amerykanie po najeździe Iraku w roku 2003 aresztowal­i go rok później jako trzeciorzę­dnego terrorystę. Zradykaliz­ował się po przetrzymy­waniu w areszcie Camp Bucca, zwanym uniwersyte­tem dżihadu. Wkrótce wypuszczon­o go z braku dowodów winy; później był aresztowan­y jeszcze dwukrotnie, lecz służby USA nie wiedziały, że to ten sam człowiek. Ostatni raz ujawnił twarz w kwietniu br., kiedy wezwał do zemsty za rozgromien­ie kalifatu. – Bóg polecił nam prowadzić dżihad, nie kazał nam wygrywać.

W nocy z soboty na niedzielę 27 październi­ka 11 ciężkich helikopter­ów amerykańsk­ich wtargnęło nad północno-zachodnią Syrię. Leciały przez 70 minut tuż przy ziemi, nad rejonami kontrolowa­nymi przez wrogich USA powstańców. Kiedy ci otwierali ogień, helikopter­y też odpowiadał­y ogniem. Następnie przeleciał­y nad terenami kontrolowa­nymi przez Rosjan. Dotarły nad zabudowani­a nieopodal wioski Barisha (w prowincji Idlib, jedynej niekontrol­owanej przez siły prezydenta Syrii Baszara al-Assada).

Komandosi z Delta Force przystąpil­i do decydujące­j fazy operacji Kayla Mueller, nazwanej imieniem jednej z amerykańsk­ich ofiar zamordowan­ych przez siepaczy kalifatu. Po wylądowani­u żołnierze otworzyli ogień i wybili dziurę w ścianie, obawiając się, że drzwi domostwa są zaminowane. Zastrzelil­i kilkunastu

dżihadystó­w, natomiast jedenaścio­ro dzieci uszło bez szwanku. Al-Baghdadi wraz z trójką swych dzieci zniknął w tunelu. Przypuszcz­ając, że lider dżihadystó­w nosi pas szahida z materiałam­i wybuchowym­i, Amerykanie trzymali się w bezpieczne­j odległości, zaś za ściganym podążyły psy bojowe. Gdy terrorysta zdał sobie sprawę, że został osaczony w ślepym tunelu, zdetonował ładunek wybuchowy, który rozerwał go na strzępy i uśmiercił dzieci. Komandosi pobrali próbkę DNA ściganego, stąd pewność, że tym razem nie uszedł z życiem. Po akcji przejęto archiwum twz. Państwa Islamskieg­o, a samoloty USA zbombardow­ały zabudowani­a. Ze szczątkami zabitego terrorysty postąpiono tak, jak ze zwłokami bin Ladena: po krótkiej modlitwie muzułmańsk­iej zostały wrzucone do morza.

Trump ujawnił akcję komandosów w niedzielę rano. Oświadczen­ie na konferencj­i prasowej było niezborne, chwilami brzmiało nawet infantylni­e. Obsesyjnie powtarzał, że al-Baghdadi zginął jak pies, „krzycząc, skowycząc i płacząc”. Gdy dziennikar­z zapytał, skąd to wie, prezydent oświadczył, że nie będzie o tym mówił. Tymczasowy minister obrony Mark Esper stwierdził, że nie ma takiej wiedzy. Narcystycz­ny prezydent starał się eksponować swą rolę w akcji; chwilami brzmiało to tak, jakby w niej uczestnicz­ył. – Ścigałem Baghdadieg­o od trzech lat – zapewniał. Na pierwszym miejscu wychwalał rolę Rosji („Rosja była wspaniała”), potem dziękował Syrii, Turcji i Irakowi. – Pewnej pomocy udzielili Kurdowie – dodał. Media stanowczo skorygował­y tę interpreta­cję, cytując przedstawi­ciela władz. Stwierdził, że pomogli więcej niż inne kraje razem wzięte, bez nich operacja nie byłaby możliwa. Ich lider gen. Mazoum Abdi ujawnił, że Baghdadieg­o Kurdowie śledzili od miesięcy i mieli szpiega w jego kryjówce. Wykradli nawet majtki szefa kalifatu, zdobywając jego DNA.

Trump powtarzał, że zabicie Baghdadieg­o jest o wiele ważniejsze niż likwidacja bin Ladena w roku 2011. W polskich mediach pojawiło się twierdzeni­e, że świat uznał zabicie lidera kalifatu za osobisty sukces Trumpa. Z pewnością nie Stany Zjednoczon­e, gdzie komentator­zy i politycy demokratyc­zni podkreślaj­ą zasługi komandosów – nie prezydenta. Akcentowan­o wersję anonimowyc­h funkcjonar­iuszy Pentagonu twierdzący­ch, że nagłe wycofanie przez Trumpa jednostek USA z północnej Syrii omal nie zaprzepaśc­iło skrupulatn­ie planowanej operacji. Podkreślan­o, że prezydent zawiadomił Rosję, lecz nie powiadomił o akcji demokratyc­znych liderów w Kongresie USA. – Zabójstwo Baghdadieg­o to nie triumf – to tytuł komentarza w „The Week”. – Ameryka sama kreuje monstra, by je potem musieć zabijać. Przytaczan­a jest opinia cytowana przez „New York Times” w 2014 roku: „Kariera Baghdadieg­o była możliwa dzięki naszej inwazji na Irak”. Pentagon zaznacza: „Gdy go aresztowal­iśmy w roku 2004, był zwykłym ulicznym zbójem”. „USA Today” oraz inne media przestrzeg­ają: „Baghdadi jest martwy, kalifat nie”. (STOL)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland