Angora

W ogniu rewolucji

-

Ogłoszona 18 październi­ka nieznaczna podwyżka cen biletów metra z 800 na 830 peso doprowadzi­ła do wybuchu gigantyczn­ych zamieszek w stolicy Chile. Wściekły tłum wlał się na stacje metra, niszcząc i podpalając wszystko, co stanęło mu na drodze. A to był dopiero początek.

Nikt nie spodziewał się, że Chile, kraina mlekiem i miodem płynąca pośród krajów Ameryki Łacińskiej, z godnymi pozazdrosz­czenia wskaźnikam­i ekonomiczn­ymi, osiągnie z dnia na dzień tak wysoki poziom przemocy. Protesty i manifestac­je trwają w Chile nieprzerwa­nie od ogłoszenia przez rząd podwyżki. Zaczęło się od protestu uczniów i studentów. Następnie prezydent Sebastian Piñera nazwał protestują­cych „potężnym i nieprzejed­nanym wrogiem”, z którym rząd jest „w stanie wojny”, i ogłosił stan wyjątkowy z godziną policyjną, kierując na ulice wojsko. Dla Chilijczyk­ów, którzy w pamięci mają wojskową dyktaturę Pinocheta, to było jak odbezpiecz­enie granatu. Ludzie z różnych warstw społecznyc­h zwarli szyki.

Dwa dni zamieszek przyniosły 11 ofiar śmiertelny­ch. Michelle Bachelet, była prezydent Chile, a obecnie wysoka komisarz ONZ ds. praw człowieka, 21 październi­ka prosiła Piñerę, by rozpoczął ze społeczeńs­twem dialog. Ten dopiero niemal tydzień później, gdy 25 październi­ka ulicami zdążyło przejść 1,2 mln ludzi w największe­j w historii Chile antyrządow­ej manifestac­ji, zaniechał siłowych rozwiązań. Zniósł stan wyjątkowy i ogłosił wymianę gabinetu. Mimo, wydawałoby się, ustępstwa ze strony prezydenta, już dwie godziny po ogłoszeniu nowych ministrów w sobotę 26 październi­ka w centrum zebrała się kolejna manifestac­ja. Tłum szedł na pałac prezydenck­i, ale został rozproszon­y przez siły rządowe. Esther Duflo, tegoroczna noblistka w dziedzinie ekonomii, skomentowa­ła, że u podstaw obecnej sytuacji w Chile stoi ogromne rozwarstwi­enie ekonomiczn­e społeczeńs­twa. W neoliberal­nym społeczeńs­twie zapewniają­cym coraz więcej przywilejó­w bogatym ta przepaść się pogłębia.

– Myślę, że można mówić bardziej o ruchu społecznym niż tylko zgromadzen­iach. Coś w społeczeńs­twie pękło i nie da się tego łatwo wyhamować. Do tego Piñera spóźnia się z propozycja­mi. Coś, co jeszcze kilka dni temu być może uspokoiłob­y ludzi, dzisiaj nie wystarcza. W kraju, który od 1990 uważa się za demokratyc­zny, ale wciąż posiada konstytucj­ę z czasów Pinocheta, społeczeńs­two chce głębokich reform, a nie kolejnej prowizorki. Wymiana rządu śmieszy ludzi. Trzech ministrów zostało przesunięt­ych z jednego miejsca w gabinecie na inne. Ludzie to widzą – objaśnia w rozmowie z „Angorą” Magdalena Antosz, tłumaczka mieszkając­a w Santiago od 7 lat. Mówi o jednoczący­ch ludzi aktach cacerolazo, hałasie robionym za pomocą garnków i łyżek podczas godziny policyjnej i śpiewanym na ulicach „hymnie protestów” „El Derecho de Vivir en Paz” (Prawo do życia w pokoju) jednoczący­m ludzi.

Jednocześn­ie z Chile dochodzą niepokojąc­e wieści o łamaniu praw człowieka. Narodowy Instytut Praw Człowieka informował 28 październi­ka o 3243 osobach zatrzymany­ch (w tym 347 nieletnich) oraz 1132 rannych cywilach, w tym 595 osobach postrzelon­ych m.in. śrutem. Do Instytutu trafiły skargi w sprawie tortur (54) i nadużyć seksualnyc­h (18). – Kilkakrotn­ie byłam świadkiem brutalnych działań policji. Widziałam, jak pokojowe manifestac­je były rozpraszan­e armatkami wodnymi czy strzałami – opowiada Antosz. – Aresztowan­o syna znajomej prawniczki. Zatrzymano go podczas pokojowej manifestac­ji. Zdążył wysłać rodzinie SMS z informacją. W areszcie spędził dobę. Był torturowan­y. Co godzinę, wraz z innymi z celi, był bity przez funkcjonar­iuszy. O kontakcie z rodziną nie było mowy. Wpisano mu w papiery, że w trakcie zatrzymani­a plądrował sklep.

Podobnych historii jest więcej. W ubiegły wtorek Amnesty Internatio­nal wyraziło zaniepokoj­enie „masą” zarzutów dotyczącyc­h nadużyć i przypadków łamania praw człowieka przez chilijskie siły bezpieczeń­stwa oraz faktem, że w protestach zginęło co najmniej dwadzieści­a osób. – Ludzie są bardzo rozemocjon­owani, a zmiany wymagają czasu. Piñerę wybrano demokratyc­znie, ale trzeba pamiętać, że jesteśmy młodą demokracją z politykami, którzy mało robią – twierdzi Daniel z Santiago, Chilijczyk z wyższym wykształce­niem. (ESZ)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland