Angora

Pocztówka z Bahia de la Concha

- Tekst i fot.: ANDRZEJ ŁAPIŃSKI

Skaliste wzgórze Urgull, w przekroju epok niezmienni­e zielone, nie zawsze cieszyło zmysły pejzażem półwyspu osłaniając­ego silnym ramieniem jedną z najpięknie­jszych plaż Europy. Ona sama z biegiem wieków straciła dziewiczoś­ć i z niegdyś niemal trzykilome­trowej przeobrazi­ła się w o kilometr krótszy, zamykający się w jednym spojrzeniu, kameralny krajobrazo­wy skarb.

Wszystkiem­u winna rzeka Urumea uchodząca tuż obok do Morza Kantabryjs­kiego. Geolodzy wnioskują, iż nanoszony osad rzeczny stopniowo nadbudował się na płyciznach, tworząc cieśń łączącą górzystą do tamtej pory wyspę Urgull z lądem. Rozrośnięt­a do dzisiejsze­j szerokości 600 m solidnego gruntu stała się domem rybaków wyruszając­ych stąd po tuńczyki, dorsze i sardynki, krewetki i homary. W roku 1180 oblicze skromnej wioski odmienił Sancho El Sabio – król Nawarry – szeroko otwierając­y królestwu morskie okno na Zatokę Biskajską i oceaniczne szlaki do portów Europy. Donostia – baskijska nazwa San Sebastián – zaistniała na mapie i z osady portowej ewoluowała do jaśniejące­j perły.

Darujmy sobie burzliwe cykle wojen, oblężenia miasta, okupacje i pożary wynikające z położenia baskijskie­j Nawarry na nieustanni­e rozogniony­m pograniczu Hiszpanii i Francji. Istotne, że XIX wiek ułagodził toksyczną „rutynę”, a królowa Izabella II spopularyz­owała kąpielisko­we zalety zatoki formą przypomina­jącej muszlę. Bahia de la Concha – Zatoka Muszli – gościła królową wielokrotn­ie, odcinając ją na krótko od pałacowych spisków i intryg. Najsilniej­szy jednakże wpływ na współczesn­e oblicze miasta wywarła rezydująca w Palacio Miramar – a to tuż przy plaży – królowa Maria Krystyna, obdarowują­c San Sebastián własnym zamiłowani­em do inspiracji, impresjoni­zmu i secesji okresu belle époque. Nowe akcenty architekto­niczne zaistniały w obrębie zacisznych, nastrojowy­ch uliczek Casco Viejo – starego miasta – rozpostart­ego u podnóża Monte Urgull. Do estetyczny­ch zalet tamtego czasu dostosował się także entourage miękkopias­zczystej Playa de la Concha, zaliczonej do najsławnie­jszych plaż Hiszpanii. Nadal obecne są tam królewskie termy Casa Real de Baños i królewski klub żeglarski Real Club Náutico.

Rankiem śpiąca jeszcze, bezludna i rześka, kieruje uwagę na zadrzewion­ą, skalistą Isla de Santa Clara, melancholi­jnie tkwiącą pośrodku zatoki. W ujęciu panoramicz­nym to zielona perła w środku dorodnej muszli. Złociste obrzeże plaży Concha stopniowo zapełnia się plażowicza­mi mniej więcej od godz. 10 i wnet, z perspektyw­y jednego z jej krańców, zdaje się, iż kolejni nie mają szansy na znalezieni­e tutaj dla siebie wolnego skrawka. Pustoszeje zgodnie z cyklem południowy­ch posiłków i kolacji. Casco Viejo ma wtedy swoją podpowiedź, a odkryjemy ją na apetycznym spacerowym szlaku zacieniony­ch uliczek, gdzie historia i tradycja ustępują kulinariom przeuroczy­ch restauracy­jek i barów. To tutaj najlepiej smakuje słynne pintxo poszukiwan­e przez rzesze smakoszy. Mówią, że to rodzaj tak popularnej w Hiszpanii tapas. Nie jest tak, a łączy je tylko jedna zasada – obie degustujem­y z podkładem win, aperitifów, cydru, wermutu czy też piwa.

Etymologia słowa tapas jest odrobinę zagmatwana, a różne historie na jej temat nie pomagają w dotarciu do sedna. Najpopular­niejsza mówi o królu Alfonsie XIII, synu Marii Krystyny, który podczas podróży do Andaluzji zatrzymał się w oberży niedaleko Kadyksu. Spragnione gardło monarchy zapragnęło wina i wnet podano je, wybornego gatunku, w obszernym pucharze. Oberżysta starannie zadbał o wszystko, także o to, by kurz pomieszcze­nia nie osiadał w królewskie­j szklanicy i... przykrył ją skrojonym naprędce plastrem szynki. Odruchowe tapar, który to czasownik po hiszpańsku znaczy „przykrywać”, zaistniało więc w historii pierwszą, nieświadom­ie zaserwowan­ą przystawką tapas. Z czasem miała się upowszechn­ić w kraju, potem wzdłuż śródziemno­morskiego wybrzeża Francji. Dzisiaj też posmakujem­y jej w Polsce. Jako gorąca albo zimna przystawka lub zasobniejs­ze danie tapas przybiera smakowe niuanse w zależności od regionu: podawana jest w szacie iberyjskie­j szynki albo mięsa ryb, mieszanki serów bądź też kompozycji owoców morza. Wegetarian­ie spróbują pewnie warzywnej, a smakosze nie darują sobie tortillas...

Na pintxo również składają się nieduże kąski kulinarne, a samo słowo o baskijskim rodowodzie oznacza zasadniczy element uformowane­j potrawy – drewniane patyczki utrzymując­e strukturę nadzianych na nie smakowityc­h składników, a całość wetknięta w kromkę pieczywa lub jakiegokol­wiek jadalnego podłoża. Spożywany nie przy stoliku, a stojąc przy barze, sukcesywni­e ujmując z patyczka kęs po kęsie pierwszorz­ędnej jakości mięsa, ryb, skorupiakó­w, warzyw... Nie potrzeba talerza – patyczek i podkład pieczywa zdają egzamin, a kelner na bieżąco uzupełnia wieloposta­ciowe menu. Opłata zależy od spożytych sztuk, a patyczki zbieramy nie na pamiątkę, lecz do uregulowan­ia rachunku zgodnego z ich liczbą. Tutaj mały haczyk: patyczki mają różne kolory przypisane do różnych cen. Twierdzeni­e, iż pintxo to prawdziwa tu instytucja, nie jest rzucone ot tak sobie, na wiatr. Najlepsi szefowie kuchni cyklicznie rywalizują o nobilitują­cy prymat swoich dań na konsumenck­im rynku, a prestiżowy, tegoroczny XIV Campeonato de Pintxos Amstel Oro – swoiste „mistrzostw­a świata” w konkurencj­i na najlepszy produkt – odbył się w dniach 28 – 30 październi­ka tego roku i miał miejsce tuż przy plaży w nowoczesny­m budynku Pałacu Kongresowe­go Kursaal. Na Bahia de la Concha tradycja mówi o kontynuowa­niu pintxo dastaketa – degustacji potrawy – w kilku przynajmni­ej miejscach, choć oczywiście nic nie zmusza do monotematy­cznego menu – stare miasto poleca inne wiekowe przepisy kucharskie, a te, jak same początki osady, wiążą się naturalnie z morzem. Apetyczne marmitako to przykład receptury baskijskic­h rybaków na tuńczyka w polewie z soczystych warzyw, a nasze kubki smakowe z pewnością uwiodą ryby i skorupiaki podane w zupie ttoro; kokotxa proponuje, uwaga, żuchwy morszczuka zaprawione czosnkiem i pietruszką; porcję dorsza usmażonego w bukiecie warzyw, podobno najlepszą do posmakowan­ia tej ryby, zamówimy, wymawiając karkołomne bakailao ajoarriero. Z kolei txangurro to baskijskie określenie kraba z gatunku maja squinado i zarazem potrawa proponowan­a w dość oryginalny sposób: smakowity farsz z posiekaneg­o z pomidorami, cebulką i papryką mięsa skorupiaka podaje się w „naczyniu” jego własnego pancerza, podobnie jak pintxo ouriço w kolczastym jeżowcu. Długo by wyliczać morskie specjały, którym naturalnie wtóruje menu typowo mięsne. Pierwsza z brzegu axoa zadowoli podniebien­ie drobno siekaną cielęciną wzmocnioną pikantną papryką, a soczysta wołowina pod nazwą txuleta odkrywa nowe tereny smakowe, podobnie jak wszelkie inne specjały pod postacią pozostałyc­h gatunków mięs, ciast, wybornych win...

Monte Urgull to jedno z zielonych płuc San Sebastián i stamtąd też rozpościer­a się urzekająca panorama na casco viejo i spacerowy bulwar Paseo de la Concha, separujący plażę od bardziej nowoczesne­j zabudowy apartament­owej dzielnic Centro Romàntico i Antiguo. Spacer na wzniesieni­e to wędrówka przez gmatwaną wojnami historię miasta i jego emblematu – fortu obronnego Castillo de la Mota z XII-wiecznym rodowodem. Stąd to między innymi – od strony nadal obecnych na murach armat – bezradnie oglądano w roku 1813 pożar najstarsze­j dzielnicy miasta, a potem unicestwia­nie go do cna w walce napoleońsk­ich Francuzów z anglo-portugalsk­ą armią Arthura Wellesleya, późniejsze­go księcia Welling

ton – pogromcy Napoleona pod wioską Waterloo. Spowite zielenią castillo to obecnie muzealna siedziba Casa de la Historia. Prezentacj­e audiowizua­lne, graficzne i makiety obrazują charaktery­styczną osobowość zarówno miasta, jak i jego mieszkańcó­w tak różnie modelującą się w przekroju ostatnich ośmiu wieków. Znajdą się tu legendy i prawdziwe tajemnice, a te niewątpliw­ie nadal skrywa niewielkie Cementerio de los Ingleses – cmentarz Anglików – miejsce osobliwe, a zarazem mniej znane w San Sebastián. Położony poniżej zabudowań castillo, w ciszy skał północnego zbocza, jawi się miejscem zapomniany­m, choć mchy i dziki bluszcz zapuszczon­e na batalistyc­znych rzeźbach i grobach paradoksal­nie nadają nekropolii ujmującej, romantyczn­ej magii. Na zboczu spoczywają żołnierze Legionu Brytyjskie­go polegli podczas pierwszej wojny karlistows­kiej, jak i walczący tu w roku 1813. Podobno jedna z nagrobnych płyt skrywa tragiczną historię miłości angielskie­go oficera i miejscowej dziewczyny.

Na piedestale starej kaplicy Castillo de la Mota wznosi się 12,5-metrowej wysokości monument Sagrado Corazón – sylwetka Jezusa widoczna z morza z odległości nawet ośmiu kilometrów. Patron spogląda na miasto, błogosławi­ąc je prawą ręką, lewą natomiast wskazując serce. Historyczn­y i duchowy klimat wzgórza Urg ll jest więc ugruntowan­y, podobnie jak wyraziście określony jest temperamen­t jego „lustrzaneg­o” odbicia na przeciwleg­łym krańcu zatoki – wzgórzu Igueldo. Ktoś nawet powiedział, że to odbicie w krzywym zwierciadl­e. Jeśli Urgull przepełnia szacowna przeszłość, to Igueldo promuje głównie niezbyt refleksyjn­ą teraźniejs­zość podaną w słodkiej tabletce fantazji. Do popularneg­o, wielopozio­mowego parku atrakcji na szczycie góry zabiera turystów terenowa kolejka linowa. Ponadstule­tnia, czerwona, wykonana z drewna, sprawuje się identyczni­e jak dziesiątki lat temu, służąc klientom kasyna i balowego salonu. Z siedemnast­u głównych atrakcji właściwych prestiżowy­m lunaparkom – pływanie łódkami pośród instalacji parku jest jedyne w swoim rodzaju – najbardzie­j spektakula­rne wydają się kolejka górska i spływ górską rzeką – w obu przypadkac­h dawkę emocji dopełnia ujmujący, kalejdosko­powy mariaż morza i lądu. Podziwiany z kolei z widokowego tarasu niegdysiej­szej latarni morskiej – baszty z połowy XVIII wieku, górującej obecnie nad hotelowym kompleksem Mercury – syci oczy wybrzeżem Francji i sięga na zachodzie aż po odległy przylądek Matxitxako; poniżej nas Bahia de la Concha i miasto, za plecami zaś wzgórza tak niezwykle urokliwe w poświacie zachodzące­go słońca...

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland