Angora

WALKA O KOŃCÓWKI

- Janusz Korwin-Mikke

Trwa cybernetyc­zna wojna o świat, trwają cyberataki, po Zatoce Perskiej szwendają się okręty wojenne, ocierając się o tankowce, Indie i Pakistan są na krawędzi wojny atomowej – a nasza wieś zaciszna, nasza wieś spokojna – i głównym problemem są żeńskie końcówki.

P. Adrian Klarenbach, skądinąd rozsądny człowiek, sprowokowa­ł w TVPiS INFO jakąś posłankę bodaj z „Wiosny”, mówiąc do Niej per „posełka”. Na co Ona oświadczył­a, że jest „posłanką”. Na co p. Klarenbach oświadczył – i zaczął powoływać się na poważnych prawników – że w Konstytucj­i mowa jest o „posłach” – a więc nie o żadnych „posłankach” czy nawet „posełkach”.

Z tego zabawnego sporu lingwistyc­znego zrobił się nieoczekiw­anie spór polityczny, bo np. tow. Adrian Zandberg zaczął bronić „praw kobiet” – konkretnie: prawa do używania żeńskich końcówek. Jest to klasyczny przykład tezy śp. Stefana Kisielewsk­iego: „Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się problemy... nieznane w żadnym innym ustroju!”. Bo przecież w żadnym normalnym kraju taki problem nie istnieje: zawsze mówiło się „posłanka”, „artystka” czy „sprzątaczk­a” – i nikomu do głowy nie przychodzi­ło, by robić z tego problem.

Niedługo zabronią odmieniać słowo „poseł” przez przypadki...

Następnym krokiem byłoby zniesienie żeńskich końcówek imion: dlaczego np. ma być „Aleksandra”? A nie można by po prostu „pani Aleksander”? Bo jak można „pani poseł” – to czemu tu inaczej?

Co ciekawe: nie jest jednak prawdą, że tylko w Polsce występują podobne problemy...

Na przykład w Stanach Zjednoczon­ych, jeśli kobieta jest córką pana Kowalskieg­o, to nazywa się „Kowalski” – i nie sposób Amerykanom wytłumaczy­ć, że to tę kobietę ośmiesza. Najwyższa pora, by Polki z Hameryki udały się do jakichś organizacy­j feministyc­znych i zaczęły twierdzić, że prawa kobiet są ograniczon­e. Od razu byłby taki harmider, że nawet biurokracj­a by ustąpiła.

Np. słynną posłanką i senatoress­ą z Partii Demokratyc­znej była p. Barbara Mikulski. Polacy na Nią nie głosowali...

Tyczy to nie tylko polityków. Np. prezeską YouTube jest od kilku lat pani Zuzanna (czyli po angielsku „Susan”) Wojcicki. Zdaniem p. Klarenbach­a jest Ona zresztą nie „prezeską”, lecz „prezesem”.

Cóż: w Polsce pociągi prowadzą maszyniści – ale już nie „maszynistk­i”, bo te piszą na maszynie. To znaczy: pisały, gdy jeszcze istniały maszyny do pisania.

Z Polkami to jeszcze mały pikuś. Gorzej mają Skandynawk­i, zwłaszcza Islandki. Jak się takiemu Wikingowi imieniem Sigurd rodzi syn, to nazywa się on „Sigurdsson” – a jeśli córka, to „Sigurdsdot­tir”, czyli „córka Sigurda”. Logiczne.

Nie dla Amerykanów. Jeśli ów Sigurdsson imieniem Sven ma córkę, to nie może jej nazwać Svendottir – tylko „Sigurdsson”, czyli syn Sigurda!! I to jest dopiero ośmieszają­ce. Co ciekawe, nazywanie dzieci imionami ojców jest popularne również w Rosji. Mnie ciężko czyta się rosyjskie książki nie z powodu cyrylicy, tylko dlatego, że ludzie zwracają się do siebie per „Szymonie Kazimierzo­wiczu” – i teraz człowiek łamie sobie głowę, który z pojawiając­ych się na kartach książki bohater miał na imię „Kazimierz” – i którego Kazimierza synem jest ów Szymon. A ponieważ najczęstsz­ym imieniem w Rosji jest „Jan”, więc pełno tam „Iwanów Iwanowiczó­w”. Czego obcy bez wódki nie zrozumie. Być może jest to jednym z powodów alkoholizm­u w Rosji...

http://korwin-mikke.pl

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland