Antysemici są wśród nas
Rozmowa z dr. JACKIEM WALICKIM z Centrum Badań Żydowskich Uniwersytetu Łódzkiego
– Czy ambasador Izraela w wywiadzie prasowym powinien tak bezceremonialnie krytykować Konfederację, która przecież jest częścią polskiego Sejmu?
– Nie zajmuję się bieżącą polityką, lecz polsko-żydowskimi relacjami w okresie międzywojnia. Mogę tylko powiedzieć, że według norm obowiązujących w dyplomacji tamtego okresu takie zachowanie byłoby bardzo źle ocenione.
– W Polsce lewica często oskarża prawicę o antysemityzm czy nawet faszyzm. Jako pierwszy na dużą skalę tej retoryki użył Józef Stalin. Czy jednak w XXI wieku można mówić o faszyzmie, skoro Konfederacja jest najbardziej liberalnym gospodarczo polskim, a może nawet europejskim ugrupowaniem?
– Co innego kwestie doktrynalne, a co innego dotyczące obrzędowości i agitacji. Niewątpliwie są w Polsce – jak w innych krajach – osoby wyznające ideologie skrajnie prawicowe, podziwiające i naśladujące faszyzm. Nie da się też zaprzeczyć, że mamy w Polsce antysemitów. Natomiast trzeba pamiętać, że klasyczny faszyzm włoski nie był antysemicki – stał się nim dopiero pod wpływem hitleryzmu.
– W Izraelu, Stanach Zjednoczonych, a nawet w Niemczech w mediach wiele mówi się i pisze, że w Polsce coraz bardziej żywy staje się antysemityzm.
– Antysemityzm to bardzo płynne pojęcie. Ta sama wypowiedź w zależności od kontekstu może być antysemicka, neutralna, a nawet filosemicka.
Żydzi są czynnikiem osłabiającym i hamującym normalny rozwój polskich sił narodowych i państwowych. W strukturze naszego gospodarstwa stanowią element wysoce niepożądany, utrudniający usamodzielnienie gospodarcze polskiej ludności. – Jest to interpelacja Stanisława Skwarczyńskiego i 116 innych posłów z 1939 r. (generał brygady, prezes koła parlamentarnego Obozu Zjednoczenia Narodowego – przyp. autora), którą także i dzisiaj bez wątpienia można uznać za antysemicką. Pokazuje ona, jak wielką siłę oddziaływania miała ta ideologia w Polsce przed wojną.
– Wielu polskich prawicowych polityków na zarzuty o niechęć do Żydów odpowiada, że antysemitą jest ten, kogo nie lubią Żydzi.
– Nie ulega wątpliwości, że interesy niektórych środowisk żydowskich nie są zgodne z interesami niektórych polskich ugrupowań. I w tej bieżącej walce politycznej jedna strona mówi o antysemityzmie, a druga o antypolonizmie. Ale, jak już mówiłem,
antysemityzm w Polsce dawniej, a i dzisiaj, jest zjawiskiem realnym, przejawiającym się także w sferze czynów, antysemickich ekscesów: malowania swastyk na synagogach czy skandowania na stadionach okrzyków w rodzaju: „Widzew-Żydzew”.
– Robią to ludzie, którzy nie mają elementarnej wiedzy na temat Żydów, ich religii czy polityki Izraela, więc jak mogą być antysemitami?
– Dla nich Żyd jest symbolem czegoś złego, obcego, godnego poniżenia, i to jest bardzo niepokojące.
– W Polsce żyje niewielu Żydów, ale przed wojną, gdy było ich 3 miliony, niechęć Polaków nie wynikała chyba z biologicznego rasizmu, tylko z ekonomicznej rywalizacji, a także wyznawania innej religii.
– Niestety, w wielu przypadkach był to także antysemityzm biologiczny, i mam na myśli nie tylko przedwojenną polską prawicę (wystarczy poczytać artykuły w „Warszawskim Dzienniku Narodowym” czy poznańskim „Orędowniku”), ale i polski Kościół, że wspomnę ks. Stanisława Trzeciaka. Przypomnę, że były także projekty pozbawienia polskich Żydów ich majątków. Oczywiście w okresie międzywojennym nie było tak, że tylko Polacy atakowali Żydów, a ci jedynie się bronili. Ale nie ulega wątpliwości, że w tym konflikcie Żydzi byli stroną słabszą, jako pozbawiona swej państwowości mniejszość.
– Prawdopodobnie najbardziej ostry spór między naszymi narodami będzie się toczył wokół kwestii odszkodowań za mienie zabitych podczas Holocaustu obywateli polskich żydowskiego pochodzenia, którzy nie pozostawili żadnych spadkobierców.
– Płacenie odszkodowań za tzw. mienie bezspadkowe jest sprzeczne z normami prawnymi w całym cywilizowanym świecie i przedstawiciele organizacji żydowskich, którzy domagają się takich roszczeń, doskonale zdają sobie z tego sprawę. Jedynym moralnym obowiązkiem wypływającym z tego dziedzictwa dla państwa polskiego jest opieka nad miejscami pamięci i kultury żydowskiej, a tu jest jeszcze wiele do zrobienia.
– Interpretacja polsko-żydowskich relacji, zwłaszcza tych w XX wieku, przeprowadzona przez izraelskich historyków bardzo różni się od interpretacji historyków polskich. To dwa różne światy, odmienne narracje, które mają jednak ogromny wpływ na nasze współczesne stosunki. Czy pana zdaniem możliwa jest rzetelna merytoryczna debata i zbliżenie stanowisk?
– Tak się wydawało pod koniec lat osiemdziesiątych. Jednak dziś polska historiografia jest bardzo podzielona. Mamy historiografię prof. Barbary Engelking, prof. Pawła Śpiewaka i mamy historiografię IPN-u. Po stronie żydowskiej, tak amerykańskiej, jak i izraelskiej, także istnieją duże podziały, więc na razie nie ma na to wielkich szans.