Kto z nas robi idiotów?
Czy ktoś jeszcze pamięta tłumaczenia posła PiS Łukasza Szrajbera, jak należy wpisać znak X po dokonanej w styczniu 2018 r. zmianie w Kodeksie wyborczym? Pewnie niewiele osób. Ta zmiana to „co najmniej dwie linie, które przecinają się w obrębie kratki”. Były też pomysły, co zrobić, aby „ktoś” z X nie zrobił hasztaga, np. zamazywać flamastrem pozostałe kratki. Dlaczego tak? Poseł tłumaczył to tak: „Jak ktoś się pomylił i postawił parę kresek niedbale przy nazwisku, a potem postawił X w innej kratce, to ten głos jest ważny, a nie ten zamazany kilkoma kreskami”.
Kolejny rympał PiS-u po tygodniu nieudanych prób przekupstwa senatorów jest skutkiem ślepego posłuszeństwa akolitów posła z Nowogrodzkiej po jego słowach „wygraliśmy, ale mogło być lepiej”. No i wystawili do mieszania w głowach wyborcom niezbyt rozgarniętego posła, który w piśmie uzasadniającym „coś tam, coś tam” wstawił punkt z Kodeksu wyborczego dotyczący wyborów do... Sejmu, a nie Senatu.
Jeśli ktoś lubi, jak władza już jawnie robi z ludzi idiotów, to jego (jej) sprawa i (póki co) ma do tego prawo. Trzyosobowa „neo Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych wybrana przez neo KRS przez Z. Ziobrę” – jak określił to jeden z konstytucjonalistów – cokolwiek by teraz zrobiła, to zrobi źle. Jeśli oddali wszystkie protesty wyborcze, narazi się władzy i trafi piętro niżej do „neo Izby Dyscyplinarnej SN”. Jeśli zdecyduje o powtórce wyborów nawet w jednym z okręgów, narazi PiS na pewną przegraną. Dlaczego? Ponieważ wydaje się, że większość (ponad 70 proc.) niezakreślonych kart jest od osób, które być może poprzednio głosowały na PiS, a przy powtórce już na PiS nie zagłosują na pewno.
Ale PiS symbolicznie napluł w twarz tysiącom osób, które pracowały w obwodowych komisjach wyborczych, w których każda – mało kto o tym wie – ma do przeliczenia MNIEJ NIŻ 1000 kart wyborczych. Żaden lokal takiej komisji nie ma ukrytych zakamarków do robienia szwindli. Wszyscy pracują razem, razem liczą głosy i jeden drugiemu patrzy na ręce. Karty się liczy wcześniej, a liczba podpisów na listach z nazwiskami musi się zgadzać z liczbą wydanych kart – to świętość, a odstępstwo to więzienie. Liczenie na to, że w kilku takich komisjach są jacyś umówieni spiskowcy, jest utopią. To nosiłoby znamiona mafii, a w Polsce (póki co) mafia głosów nie liczy.
Ale jest coś, czego chyba nie unikniemy. Po pierwsze – prezes PiS nie będzie miał wyjścia po niekorzystnym dla Polski wyroku TSUE w odpowiedzi na pytania prejudycjalne sędziów w sprawie KRS i – już w listopadzie – Izby Dyscyplinarnej SN. Zanegowanie wyroku może spowodować zamieszki uliczne. Po drugie – obawiam się, że ludzie i tak mogą wyjść na ulice, ponieważ nie uwierzą już w prawdziwość wydanego jakiegokolwiek wyroku tej nowej pisowskiej Izby. Dlaczego? Po ewentualnym liczeniu wszystkich głosów w tych sześciu okręgach cała trójka sędziów z IKN i SP plus Z. Ziobro zbierają się na posiedzeniu tajnym. Co ustalą? Zobaczymy. Przewodnicząca tej Izby, spychając liczenie głosów „w dół”, daje jakby sygnał posłowi z Nowogrodzkiej: „Nie tylko my, ale i ci na dole niech podlegają weryfikacji lojalności władzy”. Z pozdrowieniami dla zagranicznych rodaków głosujących na PiS.