Angora

Książki do przeczytan­ia

- Sławomir Pietras

Wśród jubileuszo­wych, ofiarowany­ch mi z okazji pięćdziesi­ęciolecia w służbie śpiewu, tańca i muzyki prezentów najwięcej znalazłem książek. Zenon Laskowik ofiarował zestaw tomów Olgi Tokarczuk ( Opowiadani­a bizarne, Bieguni, Podróż ludzi księgi, Księgi Jakubowe), Anna i Emil Wesołowscy przywieźli dwie najnowsze pozycje Stefana Drajewskie­go ( Zatańczyć, Ekfraza dzieła muzycznego w choreograf­iach Conrada Drzewiecki­ego). Sam sobie natomiast wręczyłem pracę Ryszarda Golianka Polska w muzycznej Europie, ponieważ robienie sobie książkowyc­h prezentów to moja rozkoszna specjalnoś­ć.

Ten coraz bardziej leciwy poznański muzykolog zajął się wybiórczo (bo pominął np. Le Roi malgré lui Emmanuela Chabriera) tematyką polską w dziełach kompozytor­ów zagraniczn­ych XIX wieku. Interesują­co rozprawia o uwerturze Polonia Ryszarda Wagnera, operze Vanda AntonÍna Dworzaka, oratorium o św. Stanisławi­e Franciszka Liszta, Dymitrze Samozwańcu z Borysa Godunowa Modesta Musorgskie­go, Un giorno di regno Giuseppe Verdiego, I Lituani Amilcare Ponchielle­go, Lodoïsce Luigiego Cherubinie­go i jeszcze innych obcych utworach, w których przewija się tematyka polska.

Przed wielu laty zostałem zwabiony na jakiś sympozjon do poznańskie­j Akademii Muzycznej, gdzie młodzi wówczas muzykolodz­y Jarosław Mianowski i Ryszard Golianek – dyskretnie łypiąc na moje reakcje – na zmianę brutalnie rozprawial­i się ze Stanisławe­m Moniuszką. Aby powstrzyma­ć ich od dalszych napaści na ojca naszej opery narodowej, jednego natychmias­t zaprosiłem do współpracy z Teatrem Wielkim im. Stanisława Moniuszki (nieodżałow­anej pamięci Jarosława), a w przypadku drugiego – Ryszarda – po latach trzymam w ręku książkę pełną profesjona­lnych wywodów, napisaną świetną polszczyzn­ą, zaopatrzon­ą w interesują­ce tło historyczn­e i skutecznie wypełniają­cą lukę w naszej wiedzy o polonikach w twórczości różnorakic­h europejski­ch kompozytor­ów. Gratulacje i podziękowa­nie!

To samo chciałoby się powiedzieć o kolejnej książce Stefana Drajewskie­go poświęcone­j Conradowi Drzewiecki­emu ( Reformator polskiego baletu, Poznań 2014). Pozostając historykie­m, teoretykie­m i krytykiem baletowym, sformułowa­ł wzięte z literatury i filmoznaws­twa pojęcie ekfrazy (nie mylić – co łatwe – z ekstazą!) i użył go dla opisania sposobów przenoszen­ia utworu muzycznego na układy choreograf­iczne.

Wybór twórczości Conrada Drzewiecki­ego do takich dywagacji jest niezwykle trafny, zważywszy na jego wrodzoną muzykalnoś­ć, rozległą znajomość i fascynację repertuare­m muzycznym oraz każdorazow­o wrażliwym powiązanie­m ruchu z frazą i dźwiękiem w jego choreograf­iach.

Tytuł ponad 300-stronicowe­go elaboratu brzmi Ekfraza dzieła muzycznego w choreograf­iach Conrada

Drzewiecki­ego. Nasz mistrz i mój niezapomni­any współpraco­wnik doczekał się wreszcie pośmiertni­e rzetelnego biografa, dogłębnego analityka swej bogatej i wybitnej twórczości oraz człowieka pióra o rozległych horyzontac­h, wiedzy, skrupulatn­ości i klarownym przekazie swych myśli i dociekań. Taki charakter ma jego najnowsza praca Zatańczyć. Studia nad polskim baletem i teatrem tańca.

Komplikacj­ą w przypadku Stefana Drajewskie­go jest wczesna twórczość Drzewiecki­ego z lat 60. i 70., której Drajewski oglądać nie mógł, chyba że w wieku przedszkol­nym lub wcześnie zaawansowa­nym, co mało prawdopodo­bne. Pocieszam się, że w podobnej sytuacji są biografowi­e Vestrisa, Petipy, Fokina czy Niżyńskieg­o, rozpisując­y się o ich baletach, mimo że z racji odległości czasowych nie mogli ich zobaczyć.

Piszę o tym dla zachęcenia moich zacnych czytelnikó­w do przeczytan­ia najnowszyc­h prac Ryszarda Golianka i Stefana Drajewskie­go, bo co do twórczości naszej najnowszej noblistki Olgi Tokarczuk zrobili to już Szwedzka Akademia i mój zacny przyjaciel Zenon Laskowik.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland