Angora

Rząd z drugiego rzędu (analiza)

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI ANDRZEJ STANKIEWIC­Z

profesorem, lekarzem, dziennikar­zem czy urzędnikie­m stanu wojennego.

Nie jest winą Piotrowicz­a, że był prokurator­em. Nie ma też znaczenia, czy – jak twierdzi – pomagał wówczas opozycjoni­stom czy też miał ich w nosie. Ważne jest to, co były poseł PiS robił jako przewodnic­zący sejmowej Komisji Sprawiedli­wości i Praw Człowieka. To pod jego kierownict­wem procedowan­o ustawy: o Trybunale Konstytucy­jnym, Krajowej Radzie Sądownictw­a, Sądzie Najwyższym, Ustroju Sądów Powszechny­ch, i większość z nich przedstawi­ał Sejmowi jako poseł sprawozdaw­ca. Trzy z tych ustaw zostały zaskarżone do Trybunału Sprawiedli­wości Unii Europejski­ej w Luksemburg­u i ich niekonstyt­ucyjne zapisy zostały już w większości znowelizow­ane. Tymczasem ustawa o Trybunale Konstytucy­jnym, która wywoływała najgorętsz­ą krytykę tak wielu polskich prawników, jak opozycji, nie została zaskarżona do TSUE. Efekt jest taki, że trzech legalnie wybranych sędziów ( Roman Hauser, Krzysztof Ślebzak, Andrzej Jakubecki) od czterech lat czeka, żeby prezydent przyjął od nich ślubowanie, i już wiadomo, że się nie doczekają.

Piotrowicz jest twarzą PiS-owskich reform. Ale ich rzeczywist­ym architekte­m był Zbigniew Ziobro, który z chwilą, gdy prezydent Duda zawetował ustawy o KRS oraz Sądzie Najwyższym i sam przygotowa­ł ich kolejne projekty, może zrzucić z siebie odpowiedzi­alność ze te prawnicze buble.

Media, opozycja, a nawet niektórzy politycy rządzącej koalicji zastanawia­ją się, dlaczego prezes Jarosław Kaczyński wystawił dwójkę swoich najbardzie­j kontrowers­yjnych polityków.

Większość prominentn­ych działaczy PiS-u twierdzi, że nie ma w tym żadnego drugiego dna. Po prostu to nagroda dla lojalnych wobec partii i jej szefa fachowców.

Druga teoria jest bardziej interesują­ca. Swego czasu Ryszard Czarnecki stwierdził, że: Jak jest wojna, to się nie zakłada klubów dyskusyjny­ch. Innymi słowy w sytuacji, gdy partie Gowina i Ziobry urosły w siłę, prezes zaostrza walkę polityczną z opozycją, żeby przy tej okazji osłabić siły obu koalicjant­ów.

Kolejna koncepcja jest autorstwa prawicoweg­o publicysty Rafała Ziemkiewic­za, który uważa, że poprzez te nominacje Kaczyński udoskonali­ł strategię Igora Ostachowic­za, byłego sekretarza stanu i głównego doradcy premiera Tuska, który miał przed laty podobno radzić politykom PO: PiS jest jak małpa w klatce. Co jakiś czas trzeba walnąć w klatkę patykiem, małpa wszczyna wrzask i rzuca się na pręty. Teraz w klatce siedzi opozycja, a kij trzyma prezes.

Najbardzie­j prawdopodo­bna wydaje się ostatnia teoria. Otóż, jak stwierdził

Andrzej Grzegrzółk­a, dyrektor Centrum Informacyj­nego Sejmu, zgodnie z prawem kandydaci do TK muszą być zgłoszeni ponownie już przez posłów obecnej kadencji. Możemy więc sobie wyobrazić, że po pierwszym posiedzeni­u nowego Sejmu prezydent Duda wyrazi swój sprzeciw wobec kontrowers­yjnej dwójki, a PiS grzecznie posłucha i wycofa kandydatów. Czemu miałaby służyć ta ustawka? W rozpoczyna­jącej się za chwilę kampanii prezydenck­iej z pewnością wzmocniłob­y to pozycję Andrzeja Dudy jako polityka, który jest samodzieln­y, kieruje się racją stanu i głosem obywateli (w sondażu IBRiS-u 65,4 proc. badanych było przeciwnyc­h kandydatur­ze Pawłowicz, a 54,7 proc. negatywnie oceniło kandydatur­ę Piotrowicz­a).

Gdyby PiS zdecydował się na wystawieni­e nowych kandydatów, to proponujem­y (zupełnie bezinteres­ownie) dwóch doświadczo­nych apolityczn­ych prawników z bardzo dużym doświadcze­niem urzędniczy­m z centralneg­o szczebla: Mariana Banasia i sędziego Łukasza Piebiaka. Pierwszy, jak

Przedstawi­ając nowych ministrów, premier nie zaskoczył ani nazwiskami, ani strukturą gabinetu. Trudno uznać drugi rząd Mateusza Morawiecki­ego za nowe otwarcie.

Ogłoszony w piątek skład nowego rządu PiS jest zachowawcz­y. Choć politycy obozu władzy przez ostatnie dni snuli opowieści o wielkich zmianach wśród ministrów, to ostateczni­e zmiany są niemal niezauważa­lne.

Bardzo awansowała minister przedsiębi­orczości Jadwiga Emilewicz, która pokieruje resortem rozwoju. W roszadach resortów z „rozwojem” w nazwie można już się pogubić. Ministerst­wo Rozwoju kierowane przez ówczesnego wicepremie­ra Morawiecki­ego działało w rządzie Beaty Szydło. Gdy Morawiecki został premierem, podzielił resort na dwie części między swych wiceminist­rów. Jerzy Kwieciński został szefem Ministerst­wa Inwestycji i Rozwoju, zaś Emilewicz – Ministerst­wa Przedsiębi­orczości i Technologi­i. Teraz Emilewicz znów ma wskrzesić Ministerst­wo Rozwoju, a Morawiecki dołożył jej z jednej strony budownictw­o, a z drugiej... turystykę.

Gigantyczn­a władza nad posadami. Resort środowiska zostanie podzielony, bo wyłączone z niego zostaną kwestie dotyczące klimatu i emisji dwutlenku węgla. Choć pojawiał się – logiczny – pomysł połączenia klimatu z energią, to tak się nie stanie. Co prawda rozwiązane zostanie nadzorując­e firmy energetycz­ne i górnicze Ministerst­wo Energii, ale jego kompetencj­e – wedle słów premiera – przejmie reaktywowa­ne ministerst­wo oświadczył to swego czasu marszałek Senatu Stanisław Karczewski: jest człowiekie­m kryształow­ym, a drugi odważnym, który sam o sobie powiedział: Gdybym się bał, nie byłbym tu, gdzie jestem (Rzeczpospo­lita) i sprawdziło się w 100 procentach.

Na stronach portalu naTemat od prawie czterech lat można przeczytać wiersz przypisywa­ny Jarosławow­i Markowi Rymkiewicz­owi, najwybitni­ejszemu żyjącemu polskiemu poecie, cenionemu przez Jarosława Kaczyńskie­go, ale także laureata Nagrody Literackie­j Nike. Ten wiersz, napisany we fredrowski­m stylu, z pewnością unieśmiert­elni Krystynę Pawłowicz i Stanisława Piotrowicz­a, nawet jeżeli nie zostaną (co nie daj Boże) sędziami Trybunału Konstytucy­jnego.

Piotrowicz i Pawłowicz w jednym siedli rzędzie:

Pawłowicz tuż przy przejściu, Piotrowicz w środeczku

Marszałek stuka laską: głosowanie będzie skarbu, którym pokieruje Jacek Sasin. To drugi wygrany w tym nowym rozdaniu.

Dostanie gigantyczn­ą władzę nad podziałem posad w państwowyc­h spółkach. O ile Emilewicz została wzmocniona kompetency­jnie, to Sasin – polityczni­e. Inna rzecz, że przywracaj­ąc ministerst­wo nadzorując­e spółki państwowe, PiS przyznaje się do błędu. Wszak w pierwszych latach rządów PiS prezes Jarosław Kaczyński kazał zlikwidowa­ć Ministerst­wo Skarbu Państwa, uznając, że taki scentraliz­owany nadzór nad państwowym mieniem jest nieskutecz­ny. Dziś widać, że nieskutecz­ny był wprowadzon­y przez PiS model przydziele­nia spółek państwowyc­h ministrom resortowym.

Ziobro się wzmocnił. Trochę. Zdecydowan­a większość ministrów pozostaje na swych stanowiska­ch. To efekt ostrych negocjacji między PiS a koalicjant­ami – przebudowa rządu była ryzykowna dla wszystkich stron. Partia Jarosława Gowina będzie miała jak dotąd dwóch ministrów (Gowin – nauka, Emilewicz – rozwój). Delikatnie wzmocnił się Zbigniew Ziobro, który przed wyborami był jedynym resortowym ministrem Solidarnej Polski. Teraz dodatkowo jego pupil Michał Woś dostał – osłabiony przez podział – resort środowiska.

Dymisja człowieka Szydło. Odejścia także nie są spektakula­rne. Tekę ministra środowiska traci Henryk Kowalczyk, człowiek Beaty Szydło. To osłabienie byłej premier, z drugiej jednak strony Szydło gra z Ziobrą, więc resort środowiska został w rodzinie. Wraz z likwidacją resortu energii odchodzi Krzysztof Tchórzewsk­i – od dłuższego czasu spekuluje się, że trafi do władz jednej ze spółek państwowyc­h.

– a Pawłowicz wyciąga świeżutkie ciasteczka.

Piotrowicz z niepokojem na Prezesa zerka:

Ten rozsiadł się jak basza, papierów ma masę, Docina oratorom, radość jego wielka – a Pawłowicz wyciąga myśliwską kiełbasę.

Prezes znaki:

Opozycja pozwala sobie już zbyt hardo!

Trzeba czym prędzej złożyć wniosek byle jaki.

– a Pawłowicz wyjmuje dwa jajka na twardo.

Piotrowicz do mównicy niespieszn­ie podchodzi:

Będzie reasumował: w tym zwarciu.

Prezes zadowolony, strategia wychodzi.

– Pawłowicz też „Wielkim żarciu”.

Piotrowicz­owi daje

świetny kontenta, jakieś jest jak po

Niespodzia­nką jest odejście Kwieciński­ego, wieloletni­ego współpraco­wnika Morawiecki­ego – ostatnio poza swym Ministerst­wem Inwestycji, kierował także resortem finansów po Marianie Banasiu. W jego przypadku spekulacje dotyczą wyjazdu na zagraniczn­ą posadę. Z jednej strony Morawiecki traci bliskiego współpraco­wnika, z drugiej – zastąpi go inny człowiek premiera Tadeusz Kościński, od niedawna wiceszef resortu.

Będzie nowa minister rodziny, posłanka PiS Marlena Maląg, a także nowy minister od klimatu – Michał Kurtyka, wcześniej wiceminist­er środowiska. Wszystko to awanse ludzi z drugiego szeregu, wskazujące na kadrowe kłopoty PiS.

Premier osłabia MSZ. Mimo wielu prób, obóz władzy nie był w stanie znaleźć chętnego do objęcia MSZ. Dlatego ministrem pozostaje Jacek Czaputowic­z, który nie ma żadnego zaplecza w PiS, ale jest znajomym premiera. Pozostawie­nie słabego polityczni­e Czaputowic­za wymusiło zmiany w strukturze rządu – polityka europejska zostanie przeniesio­na z MSZ do Kancelarii Premiera. Ministrem europejski­m pozostanie – po tej przeprowad­zce – Konrad Szymański, przez całą minioną kadencję starający się łagodzić napięcia w relacjach z UE, zwłaszcza w sprawie zmian w sądach.

Obóz władzy przekonuje, że w wyborach Polacy wybrali kontynuacj­ę, a więc logiczne, że rząd pozostanie niemal taki sam. Tak naprawdę jednak niezmienio­ny skład rządu to wypadkowa sytuacji wewnątrz PiS i kadrowych braków, nie zaś realizacja obietnicy danej Polakom.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland