Masakra na morzu
Do przerażającej zbrodni doszło na pokładzie północnokoreańskiego kutra. Trzej rybacy zabili swego kapitana i piętnastu członków załogi. Ciała ofiar wyrzucili za burtę. Dwaj sprawcy próbowali uzyskać azyl w Korei Południowej, ale władze tego kraju deportowały ich na Północ.
O tym dramacie poinformowały 7 listopada władze w Seulu. Kuter o wyporności 17 ton wyszedł w połowie sierpnia z portu Kimch’aek nad Morzem Japońskim. Rybacy poławiali kałamarnice na wodach rosyjskich. Rejs był długi i nużący. Zabójcy zeznali później, że kapitan bił ich i maltretował. Uknuli więc spisek na jego życie. Pod koniec października rzucili się na kapitana i go uśmiercili. Gdy inni członkowie załogi zaczęli protestować, zamordowali także ich wszystkich. Jak mówili – „jednego po drugim”. Po dokonaniu tego krwawego czynu wrócili do Kimch’aek i zamierzali sprzedać kałamarnice, by zdobyć pieniądze na ucieczkę na wyspę Jagang. To wyspa należąca do Korei Północnej, na której mieszka tylko garstka ludzi. Sprawcy liczyli, że na tym małym lądzie się ukryją, ale kiedy rybak, który zszedł na ląd, został aresztowany, dwaj jego kompani wpadli w popłoch i wyprowadzili kuter na pełne morze.
U wschodniego wybrzeża Półwyspu Koreańskiego przekroczyli Northern Limit Line, linię demarkacyjną na Morzu Żółtym stanowiącą de facto granicę pomiędzy państwami koreańskimi.
Okręt patrolowy marynarki wojennej Południa zbliżył się do kutra. Zbrodniarze bali się kary i podjęli próbę ucieczki.
Pościg trwał dwa dni. Patrolowiec oddał strzały ostrzegawcze. W końcu rybacy zabójcy zostali schwytani i sprowadzeni do najbliższego portu w Korei Południowej. Zostali przesłuchani. Obaj przyznali się do swego czynu i poprosili o azyl. Jednak władze w Seulu stwierdziły, że zabójcy stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. „Rząd zdecydował się pozbyć tych ludzi, ponieważ uznał, że nie zasługują oni na ochronę wynikającą z ustawy o uchodźcach z Korei Północnej. Popełnili bowiem poważne, niemające tła politycznego zbrodnie, takie jak morderstwo” – oświadczył Lee Sang-min, rzecznik południowokoreańskiego ministerstwa zjednoczenia. Postanowiono, że zabójcy zostaną wydani Korei Północnej, choć oba kraje nie mają umowy o ekstradycji. Rybaków przekazano 5 listopada w miejscowości Panmundżom w Koreańskiej Strefie Zdemilitaryzowanej, na linii demarkacyjnej między obydwoma państwami. To pierwsza taka ekstradycja obywateli KRLD dokonana przez Koreę Południową od czasu zakończenia wojny koreańskiej w 1953 roku. W Seulu panuje opinia, że rybacy zostaną na Północy skazani na karę śmierci za zabójstwo 16 osób, a także za ucieczkę z „socjalistycznej ojczyzny”.
Publicyści przypominają, że liczni mieszkańcy Korei Północnej mają dosyć życia w tym głodowym państwie Kim Dzong Una i chcą wyrwać się na wolność. Jak poinformowały 6 listopada władze w Seulu, w bieżącym roku azyl w Korei Południowej uzyskało już 828 zbiegów z Północy. (KK)