7. CiakPolska Film Festival
Między nowościami a klasyką
W Rzymie od 8 do 17 listopada trwa polski festiwal filmowy. Zaczął się od Bożego Ciała. W tym roku szczególnie uhonorowany został – wystawą w Instytucie Polskim i projekcjami – liczący ponad 80 filmów dorobek Józefa Natansona: malarza surrealisty, mistrza efektów wizualnych i specjalnych, który współpracował z Fellinim przy Satyriconie i Mankiewiczem przy najdroższej wersji Kleopatry, tej z Elizabeth Taylor w roli głównej.
To już siódmy raz, kiedy rzymskim widzom za darmo serwowane są najsmaczniejsze filmowe kąski z Polski. Mogą oglądać polskie filmy w oryginale, z włoskimi napisami. Struktura festiwalu jest bardzo klarowna. Przez cztery dni w położonym w niezwykłej urody rzymskim parku Villa Borghese przybytku kina Casa del Cinema króluje współczesność, a potem już starsze pokolenie reżyserów przejmuje ekran w Palazzo delle Esposizioni.
Z najświeższych propozycji w programie znalazły się animowana koprodukcja na bazie prozy Kapuścińskiego Jeszcze dzień życia (wersja w jęz. wł.) i sprawdzone gdyńskie sukcesy: 7 uczuć Marka Koterskiego (powrót Adama Miauczyńskiego do dzieciństwa i konfrontacja z radością, gniewem, smutkiem, strachem, samotnością, wstydem i poczuciem winy), Fuga Agnieszki Smoczyńskiej oraz Wilkołak Adriana Panka. Nie zabrakło polsko-włoskiego dania dla miłośników słowa recytowanego: teatr Trastevere wystawił monodram Marka Koterskiego z Małgorzatą Bogdańską wcielającą się w Giuliettę Masinę pt. Nie lubię pana, panie Fellini.
Spojrzenie w przeszłość w tej edycji zatrzymało się na kinie zakleszczonym przez komunistyczną cenzurę. W tej sekcji znalazły się obrazy, jakie wymknęły się obowiązującej propagandzie: Ręce do góry Skolimowskiego, Elementarz Wiszniewskiego, Ósmy dzień tygodnia Forda, Suita warszawska Makarczyńskiego, Przy torze kolejowym Brzozowskiego, Słońce wschodzi raz na dzień Kluby, Spokój Kieślowskiego i Kobieta samotna Agnieszki Holland, a także Rejs Piwowskiego, Przesłuchanie Bugajskiego i Diabeł Żuławskiego.
W tym roku przypomniano w Rzymie zasłużonego dla kina włoskiego polskiego malarza. To kulturalny strzał w dziesiątkę. Józef Natanson jest kultową postacią dla tych, którzy wiedzą, czym i z kim się zajmował. Urodził się w Krakowie, jeszcze pod zaborem austriackim, a zmarł w Rzymie, mając 94 lata. Studiował malarstwo w Warszawie i Paryżu, walczył w bitwie o Narwik, potem znalazł się w Londynie i tam zaczął przygodę z kinem, robiąc efekty specjalne do nominowanych do pięciu Oscarów Czerwonych trzewików Emerica Pressburgera i Michaela Powella.
W latach 50. XX wieku przeniósł się do Włoch; przyciągnęła go rzymska fabryka snów: Cinecittà. Artyści, z którymi pracował, to wielkie nazwiska: Vittorio de Sica, Nanni Loy, Marco Ferreri, Sergio Leone. Melomani powinni go kochać za filmy operowe, jakie kreował z reżyserem Carminem Gallonem, przede wszystkim za Casta
Diva (remake z 1954 roku). Wykonał też ilustracje dla Karola Zbyszewskiego, przez cztery dekady redaktora londyńskiego „Dziennika Polskiego” (i, jak Natanson, uczestnika bitwy o Narwik), do jego Bitwy o Narwik: impresji z polskiej kampanii w Norwegii.
CiakPolska wystartował w 2013 roku. Pierwszą edycją zawładnęło kino Andrzeja Żuławskiego, jego osoba i literatura, bo w tamtym czasie przetłumaczono akurat jego książkę Był sad (wyd. Alpine Studio) i podczas spotkania z reżyserem i autorem w Cinema Trevi odbyła się jej prezentacja. W tamtej edycji wyświetlano też W sypialni Tomasza Wasilewskiego, Różę Wojciecha Smarzowskiego i Baby Blues Kasi Rosłaniec. Na kolejnych festiwalach proponowano dzieła Krzysztofa Zanussiego, Andrzeja Wajdy, pokazywano obrazy Macieja Pieprzycy, Małgorzaty Szumowskiej, Pawła Pawlikowskiego, Macieja Sobieszczańskiego, Mariusza Grzegorzka, Borysa Lankosza, Kingi Dębskiej, Marcina Koszałki oraz wielu innych twórców. Tak wielu, że łatwiej wyliczyć, kogo nad Tybrem jeszcze nie było... (ANS)