Angora

Irańska miss koczuje na lotnisku

- Na podst.: The Guardian, CNN, BBC News, Arab News

Od trzech tygodni dysydencka Miss Iranu jest przetrzymy­wana na lotnisku w Manili. – Przez ten ciągły stres jestem chora – powiedział­a 6 listopada Bahareh Zare Bahari, która nie może opuścić międzynaro­dowego lotniska imienia Ninoy Aquino.

Władze Iranu, z którego pochodzi, żądają od Filipin deportacji 31-latki. Dziennikar­zom brytyjskie­go „The Guardian” kobieta powiedział­a, że w ojczyźnie grozi jej w najlepszym razie 25 lat więzienia, a w najgorszym wyrok śmierci. Pożaliła się też na warunki, w których przebywa: – Od 17 październi­ka trzymają mnie w pokoju bez drzwi, nie mam żadnej prywatnośc­i. Myję się w toalecie publicznej. Tu ciągle pali się światło, nie wiem już, kiedy jest noc, a kiedy dzień. Wykańcza mnie niepewność, czy otrzymam azyl, włosy wypadają mi garściami.

Bahari studiuje stomatolog­ię na Filipinach i ma wizę studencką ważną do stycznia 2020 roku. Ostatnio pojechała na wycieczkę do Dubaju, ale gdy chciała wrócić, urzędnicy zatrzymali ją na lotnisku w Manili, gdyż jest poszukiwan­a przez Interpol. Według irańskich władz 31-latka napadła na Filipinach obywatela Iranu oraz rok temu popełniła w Iranie przestępst­wo. Zwłaszcza ten drugi zarzut jest mało prawdopodo­bny. – Jak mogłam w 2018 roku cokolwiek przeskroba­ć w ojczyźnie, skoro od 2014 roku żyję jedynie na Filipinach? – tłumaczyła dziennikar­zom CNN w rozmowie telefonicz­nej. Według Bahari ajatollaho­wie nie mogą znieść, że ich publicznie krytykuje: – Ten reżim występuje przeciwko wszystkim polityczny­m aktywistom, a zwłaszcza kobietom. Myślą, że jak mnie uciszą, to zastraszą inne Iranki. Teraz żyjemy jak w więzieniu. Musimy uważać na to, co wkładamy na siebie, bo w każdej chwili może nas na ulicy zatrzymać policja obyczajowa i wsadzić do aresztu.

W Iranie była modelką i aktorką, została miss tego kraju. W ubiegłym roku reprezento­wała ojczyznę na konkursie Miss Interconti­nental, którego finał odbył się w Manili. Wystąpiła wtedy owinięta we flagę irańskiej monarchii, a do tego ze zdjęciem Cyrusa Rezy Pahlawiego. To przebywają­cy na emigracji w USA najstarszy syn ostatniego króla Iranu. Za rządów Muhammada Rezy Pahlawiego przyznano Irankom prawo wyborcze. W 1979 roku obaliła go irańska rewolucja islamska. Na wygnaniu w Kairze przeżył niecały rok. Po jego śmierci Cyrus ogłosił się dziedzicem perskiego tronu.

Bahari poprosiła władze w Manili o azyl polityczny. Zaznaczyła, że nie potrzebuje pomocy finansowej, bo sama sobie radzi i chce jedynie pozwolenia na pobyt w tym spokojnym kraju. Na jej problem zareagował­a też organizacj­a pozarządow­a zajmująca się ochroną praw człowieka. Human Rights Watch ( HRW) poinformow­ała, że kraje Bliskiego Wschodu często wykorzystu­ją Interpol do ściągania swoich dysydentów. Phil Robertson z HRW przypomnia­ł jednak, że nakaz Interpolu staje się nieważny, jeśli dotyczy uchodźcy proszącego o ochronę przed władzami kraju, który go ściga.

Ministerst­wo sprawiedli­wości Filipin zapewniło, że rozpatrzy wniosek Iranki... „w terminie”. Z kolei urzędnicy ds. imigracji narzekali, że nie są do końca pewni zachowania 31-latki. Gdy 17 październi­ka przekazali jej, dlaczego nie może przekroczy­ć filipiński­ej granicy, Bahari miała im grozić. Na lotnisku wykrzyczał­a bowiem: „Jeśli mnie deportujec­ie, Jezus ukarze wszystkich Filipińczy­ków”. 31-latka przyznała, że zrobiła scenę ze strachu, aby zwrócić uwagę pasażerów. Bała się, że urzędnicy od razu wsadzą ją do samolotu lecącego do Teheranu. (PKU)

 ?? Fot. East News ??
Fot. East News

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland