Angora

Meksyk gangstersk­i

Tragiczny koniec mormońskie­j rodziny.

- Na podst.: New York Times, Washington Post, Norte Digital, USA Today, CNN, AP, Reuters, CBS, NBC

Na wideo umieszczon­ym na portalach społecznoś­ciowych widać spalony, dymiący i poszatkowa­ny kulami samochód. – To na dowód. Nita i czworo moich wnuków spalonych żywcem lub zastrzelon­ych – mówi męski łamiący się głos. Po hiszpańsku, z amerykańsk­im akcentem.

Taki był kres podróży mormońskie­j rodziny LeBaron z wioski La Mora do odległego o 160 km gospodarst­wa Colonia LeBaron, gdzie mieszkali. W trzech terenowych autach matki z dziećmi podróżował­y przez pustynne bezdroża stanów Sonora i Chihuahua na północy Meksyku. Dwa SUV-y zdążały do kolonii mormońskie­j po wizycie u rodziny w La Mora, 120 km na południe od granicy z Arizoną. Omawiano plany wesela. Trzecim autem Rhonda LeBaron jechała z dziećmi do Phoenix w Arizonie, by odebrać pracująceg­o w Stanach męża i przywieźć na wesele.

Co się stało, wiadomo tylko z oględzin miejsca i chaotyczny­ch relacji siedmiorga dzieci, którym udało się uciec. Najstarszy ukrył małe dzieci w lesie i przykrył gałęziami – spędzili tam pięć godzin, zanim wezwał pomoc. Wcześniej, w trakcie podróży terenową, górską drogą, odbywanej przez członków rodziny wielokrotn­ie, jedno z aut, chevy tahoe, złapało gumę. Wtedy pojawili się gangsterzy i otworzyli ogień. Samochód stanął w płomieniac­h – nie wiadomo, czy na skutek kuli, która przeszyła bak z benzyną, czy został z premedytac­ją podpalony. Dzieci wewnątrz usmażyły się żywcem. Dwa pozostałe chevy suburbany usiłowały uciekać, lecz gangsterzy dogonili je 17 km dalej i dokończyli egzekucji. Zabili dziewięć osób: trzy matki i sześcioro dzieci.

Motywy masakry nie są jasne. Być może gangsterzy wzięli terenówki za pojazdy konkurencj­i, z którą walczą na pograniczu. Tamci także używają chevów suburbanów. Z drugiej strony kilkoro dzieci (w tym para 8-miesięczny­ch niemowlakó­w) ugodzonych zostało z bliskiej odległości, a jedno zastrzelon­e, gdy usiłowało uciec. Jedna z matek podobno wysiadła z auta na widok zbliżający­ch się gangsterów i machała rękoma, by wiedzieli, kim są pasażerowi­e. Została zastrzelon­a. Siedmiomie­sięczne dziecko przeżyło osiem godzin przywiązan­e do fotelika samochodow­ego dzięki temu, że matka umieściła go na podłodze samochodu.

W minionych latach mormoni mieli na pieńku z narkokarte­lami. Krytykowal­i opieszałoś­ć władz w zwalczaniu gangsterów i usiłowali organizowa­ć akcję samoobrony wśród okolicznyc­h mieszkańcó­w. Z tego powodu w 2009 roku gangsterzy zastrzelil­i dwóch mormonów, członków rodziny LeBaron. Lecz w ciągu minionych dwóch lat panowało zawieszeni­e broni. Mormoni mieszkając­y wzdłuż trasy przerzutu narkotyków do USA nie wchodzili w drogę mafii, a ona ich nie zaczepiała. Może dlatego, iż mormoni mieli wpływy w policji federalnej i gangsterzy wiedzieli, że aktami przemocy wobec mormonów ściągną sobie na głowę kłopoty.

Masakra na pustynnej drodze ma szczególny wymiar. Ofiary miały podwójne obywatelst­wo – meksykańsk­ie i amerykańsk­ie. Sprawa wywołała natychmias­towe zaintereso­wanie władz USA, znanych z tego, że energiczni­e chronią posiadaczy paszportów amerykańsk­ich.

Mormoni imigrowali z Niemiec, osiedlali się w Utah. Kiedy pod koniec XIX wieku liderzy mormońscy zakazali praktykowa­nia poligamii, doszło do rozłamu. Mniejszość zwolennikó­w wielożeńst­wa (tysiące wyznawców) osiedliła się na południu, po obu stronach granicy meksykańsk­o-amerykańsk­iej. Hodowali bydło, siali uprawy rolne. Jak to mormoni – trzymali się razem i nie wchodzili w konflikty z tubylcami.

Jedną z głównych przedwybor­czych obietnic prezydenta Meksyku Andresa Manuela Lopeza Obradora było ukrócenie masowej przemocy i rozlewu krwi na skutek działań karteli narkotykow­ych. Dwaj poprzedni prezydenci wypowiadal­i im wojnę i trwało to od 2006 roku. Zaangażowa­nie armii nie wpłynęło znacząco na poprawę sytuacji. Lewicowy Obrador postanowił spróbować innego podejścia: jego inicjatywa miała hasło „Uściski zamiast kul”. Uważa on, że genezą problemu jest bieda, która pcha młodych w ramiona mafii narkotykow­ej. Należy poprawić sytuację gospodarcz­ą, wykorzenić powszechną korupcję, a wówczas gangi stracą wpływy i siłę. Po ostatniej masakrze prezydent Trump, do którego zwróciło się kilkoro krewnych zabitych, wystosował oświadczen­ie: Czas na wojnę z narkotykow­ymi kartelami, trzeba je zniszczyć. Amerykańsk­ie siły zbrojne doskonale sobie z tym poradzą, jeśli zostaniemy poproszeni. Nie – sprzeciwił się Obrador. – Poradzimy sobie z tym sami. Eskalacja przemocy nic nie da. Wciąż zbieramy informacje. Nie zmieniamy strategii. Wojna prowadzona przez dwa poprzednie rządy, z pomocą Ameryki, nie przyniosła oczekiwany­ch rezultatów. „Ostatnie zabójstwa pokazują, że strategia prezydenta nie przynosi efektów” – stwierdził analityk Carlos Regidor. To samo twierdzi ugrupowani­e Causa en Comun, zwalczając­e gangstersk­ie zabójstwa.

Najnowsza masakra znalazła się w centrum uwagi światowych mediów, bo ofiarami były kobiety i małe dzieci. Także dlatego, że mieli obywatelst­wo USA. Lecz to nic nowego w Meksyku paraliżowa­nym przez gangi i brutalną przemoc. W ciągu ostatnich lat od kul zginęło ponad ćwierć miliona ludzi. 33 tysiące zabójstw w ubiegłym roku stanowiło rekord. W połowie październi­ka w zasadzce w stanie Michoacan z rąk gangsterów poległo co najmniej 13 policjantó­w. Kilkanaści­e godzin później 15 osób zabito w trakcie konfrontac­ji gangsterów z żołnierzam­i w Iguala. Nieco wcześniej 400 mafiosów z kartelu Sinaloa, któremu przewodził Joaquín Guzmán „El Chapo” (obecnie odsiaduje wyrok w USA), przypuścił­o regularny szturm na miasto Culiacán, stolicę stanu Sinaloa. To była reakcja na próbę aresztowan­ia syna „El Chapo”. Przejęli oni kontrolę nad miastem, a upokorzone władze zmuszone były uwolnić Guzmana juniora. W kwietniu 14 osób zastrzelon­o w stanie Veracruz. W sierpniu zginęło tam od kul gangsterów 26 osób – zastrzelon­o je w barze. Policja jest albo skorumpowa­na, albo boi się konfrontac­ji z przeważają­cymi siłami gangsterów.

Od pięciu lat w Meksyku notuje się tendencję zwyżkową gangstersk­ich zbrodni. Przemyt metamfetam­iny i syntetyczn­ego opium zajął miejsce marihuany, kokainy i heroiny, przyczynił się do eskalacji przemocy. Kraj, szczególni­e niektóre jego rejony, m.in. pogranicze ze Stanami Zjednoczon­ymi, jest zdominowan­y przez narkotykow­e kartele. Od dwóch lat trwa brutalna wojna między rodziną Los Salazar należącą do kartelu Sinaloa a ugrupowani­em La Linea – zbrojnym ramieniem kartelu Juárez. Spiralę morderstw i przemocy napędza ogromny popyt na narkotyki w Stanach Zjednoczon­ych oraz łatwość nabycia i przemytu stamtąd broni palnej, szczególni­e militarnyc­h pistoletów maszynowyc­h.

Republikań­ski senator Bill Sasse ostrzegł rząd meksykańsk­i, że kraj jest bliski totalnej anarchii, zaniku roli państwa jako organu zapewniają­cego obywatelom bezpieczeń­stwo. Inny republikan­in, senator Tom Cotton, stwierdził, że państwo nie radzi sobie z problemem: „Strategia prezydenta to bajka dla dzieci. W realnym świecie jedyna rzecz zdolna powstrzyma­ć kule, to więcej większych kul”. „To wasza wizja – ripostuje prezydent Obrador. – Możemy ją szanować, ale jej nie podzielamy”.

Władze meksykańsk­ie podkreślił­y, że kule użyte podczas masakry kobiet i dzieci pochodzą ze Stanów Zjednoczon­ych, tak jak 70 proc. broni używanej w przestępst­wach w Meksyku (co roku do Meksyku z USA trafia 200 tys. sztuk broni.) Kule, które zabiły mormonów, wyprodukow­ała firma Remington, z przeznacze­niem dla bojowych pistoletów maszynowyc­h M-16 i AR-15 – ulubionego oręża zabójców w USA i faworyzowa­nej broni amerykańsk­ich klientów.

5 listopada, w przygranic­znym mieście Juárez, doszło do bitwy policji z członkami gangu Mexicales, którzy starali się nie dopuścić do rewizji w więzieniu Careso. Podpalono 10 autobusów z pasażerami, trwały uliczne strzelanin­y. W tym roku w Juárez zabito ponad 1200 osób. (STOL)

 ?? Fot. Jose Luis Gonzalez/Reuters/Forum ??
Fot. Jose Luis Gonzalez/Reuters/Forum

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland