Angora

Dziękuję, ale... nie!

- TOMASZ NOWAKOWSKI (adres internetow­y do wiadomości redakcji) „Sąd skazał emeryta za zjedzenie cukierka w sklepie”

Chciałbym podzielić się moimi spostrzeże­niami po rezygnacji Donalda Tuska z uczestnict­wa w wyborach.

Jestem zawiedzion­y. Bardzo szanuję Pana Donalda Tuska za to, jakim był premierem, za jego wiedzę, sposób argumentac­ji i niesamowit­y luz w kontaktach z osobami w każdym wieku. Uważałem, że tylko on jest w stanie zrobić coś, aby przynajmni­ej nasz prezydent był szanowany i ceniony na świecie.

Pierwszy raz zobaczyłem Pana Tuska w filmie Kurskiego „Nocna zmiana”. Zrobił wrażenie obrzydliwe, okropne. Ale pomyślałem, że każdemu należy dać szansę. I zmienił się, dorósł i stał się prawdziwym mężem stanu, świetnym reprezenta­ntem Polski w Unii Europejski­ej. Jego wywiady czytałem i oglądałem z ogromną przyjemnoś­cią, dumny, że ktoś tej kategorii nas reprezentu­je. Zawsze mówił: „Polska jest najważniej­sza”, „Dla Polski zrobię wszystko”.

No właśnie... I teraz zapytam: „Co to jest właściwie ta Polska dla Pana Tuska?”. Kraj na ściennej mapie czy notatka w encykloped­ii? A może jednak ludzie, którzy tworzą naród? I może należałoby zrobić coś dla tych ludzi? Dla tych Magdalen, Krzysztofó­w, Tomaszów, Agnieszek, którzy biegają po ulicach i którzy przez całe swoje dorosłe życie głosowali na wartości reprezento­wane przez Pana Donalda. Dzięki którym ma on to, co ma, i osiągnął to, co osiągnął.

Liczyliśmy, że przyjedzie, weźmie udział w wyborach, pokaże małym ludkom, jak powinien zachowywać się prawdziwy Polak i prawdziwy Mąż Stanu. I co mamy? Informację, że Pan Tusk zapłacił jakiejś agencji, aby sprawdziła jego szansę. I że nie jest najlepiej. I że... dziękuje.

Policjant nie zatrzyma beemki z kierowcą z łysym karkiem, bo może być niebezpiec­znie. Dziękuje... Strażak nie wejdzie gasić ognia, bo przecież jest niebezpiec­znie. Lekarz nie będzie leczył ciężko chorego pacjenta, bo może coś się nie uda. Piłkarz nie wyjdzie na boisko, bo przeczytał w internecie, że drużyna przeciwna jest świetna i lepsza od jego. I jeszcze milion podobnych porównań. Kilka milionów Polaków chce na niego zagłosować, a on nie chce kandydować? Kilka milionów na niego liczy, a on mówi: „Sorry, dziękuję, nie mam ochoty”?

Jestem wzburzony, więc może nie jest to zbyt dyplomatyc­zny język, ale uważam, że to, z czym zawsze powinniśmy walczyć, to prywata i koniunktur­alizm. Z zachowania Pana Donalda wynika, że zachowuje się dokładnie wbrew wszystkim wartościom, dzięki którym go wybieraliś­my. Przeczytał­em dzisiaj tekst Pani Staniszkis, że zarobił dużo pieniędzy i nie chce mu się grzebać w tym polskim piekiełku. I pierwszy raz od wielu lat chyba przyznam jej rację. Niebotyczn­a emerytura, apanaże i święty spokój w Brukseli. Królewskie życie kontra Polska i ten cały badziew. Pewnie, że tak lepiej... Ale czy tak można i czy to jest uczciwe? Czy to jest najzwyczaj­niej fair?

Rozmawiali­śmy o tym z rodziną i przyjaciół­mi i wszyscy stwierdzil­i, że miałby szansę w wyborach. Ale... TVP go zaszczuje, młodzież go nie zna i nie kojarzy (z tego, co wiem, to większość młodzieży kompletnie nic nie kojarzy), będą wywlekać jakieś stare brudy itd. Mnóstwo słów o tym, dlaczego nie powinien startować.

Może jestem konserwaty­wny, ale uważam, że wybierając karierę polityka, należy mieć twardą d**ę. I przez cały czas swojej polityczne­j drogi Pan Donald pokazywał, że ją ma. Był ponad tymi szczekając­ymi i szarpiącym­i nogawki pieskami.

Jeżeli chcemy mieć prawdziweg­o Prezydenta, a nie długopis Kaczyńskie­go i pośmiewisk­o świata, to jaką mamy teraz alternatyw­ę? Kolejne, gorzej niż marne, pięć lat z tym samym panem? Tragedia! Ale jaka jest alternatyw­a? Pan Kosiniak? Szanse zerowe. Pani Kidawa-Błońska? Wspaniała kobieta. Elokwentna, uczciwa, ale bez tego czegoś. Bez tego pazura, który muszą mieć reprezenta­nci państwa. Taki prawdziwy prezydent musi wyjść, stanąć i być. Taki mógłby być Pan Tusk. Ma wszelkie atuty. Ale nie ma jednego: chęci.

Czym się różni Pan Tusk od obiecujące­go wszystko wszystkim Kaczyńskie­go? I jeden, i drugi robi to dla „teraz”. Nie myśli o przyszłośc­i. Choć różnica, niestety, jest taka, że Pan Donald podkulił ogon i schował się w cieplutkie­j, komfortowe­j budce, a Kaczyński walczy zawsze do końca, do upadłego. I dlatego Polska zawsze będzie tylko Polską, a nie aż Polską.

Wasz wierny czytelnik (pamiętam jeszcze czasy reklamy ANGORY w głośnikach na Dworcu Centralnym w Warszawie).

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland