Uderzono mnie w twarz...
Różne poczynania obecnych władz albo wprawiały mnie w zdumienie, albo budziły mój głęboki sprzeciw. To, co zdarzyło się obecnie, może tylko oburzać. Aż trudno uwierzyć, że ktoś wpadł na pomysł wysunięcia kandydatur pani Krystyny Pawłowicz i pana Stanisława Piotrowicza na stanowiska sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Przecież Trybunał Konstytucyjny to – obok Sądu Najwyższego – najważniejszy sąd w Rzeczypospolitej! Zdaję sobie sprawę z tego, że już wcześniej sędziami tego organu zostało wielu nominatów Prawa i Sprawiedliwości, którzy nie zasłużyli na to ani swoją wiedzą prawniczą, ani postawą etyczną. Tym razem jednak przekroczone zostały wszelkie granice.
Pani Krystyna Pawłowicz dała się poznać jako osoba o prostackim, ordynarnym, wręcz chamskim zachowaniu. Jej wypowiedzi znacznie wykraczały poza to, co można by określić mianem „dosadne”. Żadnych innych wartości nigdy nie ujawniła. Bezczelny i złośliwy uśmieszek pana Stanisława Piotrowicza, z jakim ten były prokurator stanu wojennego rozstrzygał wiele ważnych spraw w komisji parlamentarnej, wiele mówi o jego poglądach i charakterze. Propozycja zaliczenia tych osób w poczet najważniejszych i najdostojniejszych polskich sędziów to policzek z premedytacją wymierzony każdemu, komu droga jest opinia Polski i Polaków w oczach świata. To hańba! Można by zapewne spekulować, kto i jaki ma interes w tak prowokacyjnym postępowaniu. Za mało się znam na kulisach polityki, by próbować to czynić. Odbieram to tak, jakby ktoś dał mi w twarz jako w miarę inteligentnemu i wrażliwemu obywatelowi Rzeczypospolitej Polskiej. Mam wrażenie, że przebrała się miara nieprawości. Nie zdziwiłbym się, gdyby postępek ten wywołał powszechny protest o sile nie mniejszej niż wczesne manifestacje KOD-u czy protest czarnych parasolek. Trzeba coś zrobić, by rządzący opamiętali się i zrozumieli, że nie wszystkich da się kupić czy otumanić.