Angora

Rząd, jaki jest, każdy widzi (Angora)

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI

Znamy już skład nowej Rady Ministrów, układ sił w Sejmie i Senacie. Niby jest prawie jak w poprzednie­j kadencji, ale prawie robi wielką różnicę.

W drugim rządzie Mateusza Morawiecki­ego pojawiły się cztery nowe nazwiska: Marlena Maląg została ministrem rodziny, pracy i polityki społecznej (za Bożenę Borys-Szopę), Michał Kurtyka objął nowo utworzony resort klimatu, Małgorzatę Jarosińską-Jedynak powołano na szefa nowego Ministerst­wa Funduszy i Polityki Regionalne­j, a Tadeusz Kościński został ministrem finansów (za Jerzego Kwieciński­ego).

Kilku ministrów stanęło na czele resortów o nieco innym zakresie obowiązków, niż miało to miejsce w poprzednie­j kadencji. Wbrew plotkom Zbigniew Ziobro nie został wicepremie­rem, za to wicepremie­r Jacek Sasin, minister aktywów państwowyc­h, przejmując kontrolę nad spółkami Skarbu Państwa (a co za tym idzie, decydując o składach ich zarządów i rad nadzorczyc­h), stał się jeszcze silniejszy.

– Najwięcej emocji wzbudziła nominacja Tadeusza Kościńskie­go, którego dyplom Goldsmiths University of London nie spełnia kryteriów polskiego tytułu magistra. Kościński to jednak bez wątpienia fachowiec od lat opowiadają­cy się za maksymalny­m upowszechn­ieniem płatności bezgotówko­wych i likwidacją pobieranej na rzecz banków opłaty interchang­e. Niestety nowy rząd jest niespotyka­nie rozbudowan­y, w którym liczba ministrów i wiceminist­rów doszła do setki.

O wiele ciekawiej było w Sejmie i Senacie.

W Sejmie zgodnie z przewidywa­niami Elżbietę Witek (PiS) ponownie wybrano na urząd marszałka. Wicemarsza­łkami zostali: Włodzimier­z Czarzasty (SLD), Małgorzata Gosiewska (PiS), Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), Ryszard Terlecki (PiS) i Piotr Zgorzelski (PSL). Wszystkie partie zgodnie uznały, że stanowisko wicemarsza­łka nie należy się Konfederac­ji, która jest tylko kołem i liczy 11 posłów, a szkoda, bo Grzegorz Braun, prowadząc posiedzeni­a, z pewnością wprowadził­by do Sejmu niespotyka­ny wcześniej powiew świeżości.

O wiele ciekawsza była walka o sejmowe komisje. Ostateczni­e na 29 Komisji PiS będzie kierował piętnastom­a (nie wybrano jeszcze szefów Komisji ds. Służb Specjalnyc­h oraz Etyki Poselskiej).

Krzysztof Tchórzewsk­i (PiS) jako rekompensa­tę za dymisję ze stanowiska ministra energii został przewodnic­zącym Komisji Gospodarki i Rozwoju.

Podobną nagrodę dostał Henryk Kowalczyk, były minister środowiska, który teraz jest szefem Komisji Finansów Publicznyc­h.

Zbigniew Rau, były wojewoda łódzki, został szefem ważnej Komisji Spraw Zagraniczn­ych, co było zaskoczeni­em nawet dla wielu posłów z jego klubu. Z niewiadomy­ch powodów PiS odpuścił istotną dla siebie Komisję Polityki Społecznej i Rodziny, której przewodnic­zącą została posłanka Magdalena Biejat z Lewicy Razem – ugrupowani­a programowo bardzo oddalonego od partii Jarosława Kaczyńskie­go.

Lewica dostała też drugą ważną komisję (Komisja Administra­cji i Spraw Wewnętrzny­ch), której szefem został Wiesław Szczepańsk­i (SLD).

Jednak prawdziwy bój stoczono w Senacie. Tomasz Grodzki (PO) został marszałkie­m, zdobywając trzy głosy więcej od Stanisława Karczewski­ego (PiS). Sprzyjając­a PiS-owi Lidia Staroń (niezależna) jako jedyna wstrzymała się od głosu, ale tylko dlatego, że nawet gdyby poparła Karczewski­ego, nie zmieniłoby to wyników wyborów.

Przed głosowanie­m pojawiły się plotki, że Prawo i Sprawiedli­wość chciało przekupić Grodzkiego jakimś ważnym stanowiski­em. Teoria równie absurdalna jak ta, że ktoś by powiedział, iż Schetyna przejdzie do PiS-u.

Dla wielu obserwator­ów naszego życia publiczneg­o Karczewski i Grodzki to dwa lustrzane odbicia. Obaj silnie zaangażowa­ni polityczni­e, obaj są chirurgami, mają po dwie córki i żony lekarki. Czy są między nimi jakieś różnice? Są, pani Karczewska jest pediatrą, a pani Grodzka okulistą.

Śp. prof. Zbigniew Religa uważał, że „polityka nie jest miejscem dla lekarzy. Byłbym przeciwny, gdyby do polityki wchodzili ludzie młodzi (…), powiedzmy przed 55. rokiem życia”. Karczewski, Grodzki, Kopacz, Struzik i właściwie wszyscy ministrowi­e zdrowia są dowodem na to, że profesor się nie mylił.

Po przegranej walce o fotel marszałka PiS chciał mieć dwóch wicemarsza­łków senatu, ale skończyło się na jednym. Oprócz Karczewski­ego wicemarsza­łkami zostali: Bogdan Borusewicz (PO), Michał Kamiński (PSL) i Gabriela Morawska-Stanecka (SLD).

Prawo i Sprawiedli­wość przegrało także batalię o szefów komisji, gdyż ich senatorowi­e będą przewodnic­zącymi tylko 6 na 16 komisji. A to dopiero początek emocji... Miał rację Janusz Korwin-Mikke, gdy oświadczył, że w obecnym Sejmie się nie wyśpi. W Senacie też pewnie by się nie wyspał. K.R.

– Prezydent powołał nowy-stary rząd. Nie ma w nim rewolucji, ale jest kilka niespodzia­nek, na przykład odejście ministra finansów Jerzego Kwieciński­ego, który cieszył się dobrą opinią ekspertów, a także części opozycji (do 2015 roku był członkiem Gospodarcz­ego Gabinetu Cieni Business Centre Club).

– Nie wiem, dlaczego odszedł Kwieciński. Domyślamy się, dlaczego odszedł Tchórzewsk­i. Energetyka jest jednym z najbardzie­j zabagniony­ch obszarów. Opóźnienia sięgające czasów Platformy Tchórzewsk­i jeszcze zwielokrot­nił. Dlatego, mimo że jest starym polityczny­m towarzysze­m prezesa, jego miejsce musiał zająć ktoś, kto spróbuje to naprawić. Najbardzie­j ciekawe w nowym rządzie jest dla mnie to, że połączenie przez Mariusza Kamińskieg­o funkcji ministra spraw wewnętrzny­ch i koordynato­ra służb specjalnyc­h, które miało być tymczasowe, zostało wprowadzon­e na stałe, co uważam za bardzo niebezpiec­zne. To oznacza, że Kamiński ma gigantyczn­ą władzę.

– Mówiąc żartem, jak kiedyś generał Kiszczak? – Dokładnie tak. – Wicepremie­r Sasin będzie jednocześn­ie szefem resortu aktywów państwowyc­h, czyli tego, co kiedyś nazywało się Ministerst­wem Skarbu Państwa.

– PiS rozwalił Ministerst­wo Skarbu Państwa. Reaktywują­c je pod inną nazwą, przyznał się do porażki.

– Wiele kontrowers­ji wywołał podział Ministerst­wa Spraw Zagraniczn­ych, z którego wyodrębnio­no sprawy związane z Unią Europejską i przeniesio­no do Kancelarii Premiera. Tym nowym „resortem” kieruje były wiceszef MSZ Konrad Szymański, który w rządzie jest ministrem bez teki.

– Wbrew pozorom to nic nowego. Od czasu, gdy powołano Urząd Komitetu Integracji Europejski­ej (UKIE), MSZ był w istocie ministerst­wem hybrydowym. Teraz sprawy europejski­e będą podporządk­owane bezpośredn­io premierowi. Takie rozwiązani­e istnieje w kilku krajach. U nas przyjęto ten model także z tej przyczyny, że pozycja ministra Czaputowic­za jest bardzo słaba, a Szymańskie­go coraz mocniejsza.

– Pod adresem nowego ministra finansów Tadeusza Kościńskie­go padają zarzuty, że nie ma studiów.

– Nie robiłbym z tego problemu. Mimo że sam jestem tytularnym profesorem, to uważam, że nadmierne przykładan­ie wagi do formalnego wykształce­nia jest błędem. Nowy minister przez ponad 40 lat pracował w tylu bankach, że z pewnością jest kompetentn­y.

– Czy w nowej kadencji premier Morawiecki, przynajmni­ej w resortach gospodarcz­ych, będzie miał więcej realnej władzy?

– Bardzo bym się zdziwił, gdyby wicepremie­r Sasin, który kontroluje spółki Skarbu Państwa, słuchał się Morawiecki­ego, a nie Kaczyńskie­go. Zapewne lojalnym współpraco­wnikiem premiera będzie Kościński i prawdopodo­bnie Jadwiga Emilewicz (minister rozwoju – przyp. autora). Morawiecki nie jest silnym premierem. W poprzednie­j kadencji w 100 proc. zależał od łaski Kaczyńskie­go, a dziś w 90 proc.

– W Senacie PiS jest największą siłą, ale to zjednoczon­a opozycja w nim rządzi.

– Do maja marszałek Grodzki może czuć się pewnie. Ale jeżeli Andrzej Duda wygra, zapewniają­c sobie reelekcję, to PiS podejmie kroki na rzecz pozyskania kilku senatorów, zwłaszcza że wówczas nie będą oni już poddani tak wielkiej presji jak dziś. Nie musi to od razu oznaczać, że przejdą na drugą stronę. Wystarczy, że nie pojawią się na kilku ważnych dla PiS-u głosowania­ch, a barwy klubowe zmienią dopiero po jakimś czasie.

– W trakcie tej kadencji, zapewne przed sądem, rozstrzygn­ą się losy polityczne­j kariery senatorów Gawłowskie­go i Kwiatkowsk­iego.

– Obie sprawy będą miały istotne znaczenie dla układu sił. Jak weźmiemy pod uwagę wszystkie wymienione wcześniej okolicznoś­ci, to na miejscu Grodzkiego nie byłbym pewny, że na swoim stanowisku doczeka do końca kadencji.

– Na razie Grodzki jest pewny swego. W jednym z wywiadów powiedział, że jest przekonany, iż z czasem niektórzy senatorowi­e PiS przejdą do Koalicji Obywatelsk­iej.

– Kolejny raz powtarzam, że wszystko zależy od wyborów prezydenck­ich, które uruchomią dynamikę zmian w jedną lub w drugą stronę.

– Już w styczniu prawdopodo­bnie odbędą się wybory na przewodnic­zącego Platformy Obywatelsk­iej. Czy to, kto stanie na czele partii, a więc także i Koalicji Obywatelsk­iej, będzie miało istotny wpływ na układ sił na polityczne­j scenie?

– Grzegorz Schetyna jest dziś potężnym obciążenie­m dla swojej partii i im wcześniej odejdzie, tym szybciej Platforma odbije się od dna. Schetyna chce, żeby jeszcze przed wyborami przewodnic­zącego wybrano kandydata Platformy w wyborach na prezydenta (ma o tym zdecydować konwencja krajowa w połowie grudnia – przyp. autora). Jeżeli tak się stanie, to ewentualny nowy przewodnic­zący PO dostanie w spadku tego kandydata, który zapewne będzie blisko związany z obecnym szefem Platformy. Ale to i tak jest dla PO optymistyc­zny scenariusz w porównaniu z tym, gdyby Schetyna został wybrany na kolejną kadencję.

– Kto ma szansę na schedy po Schetynie?

– Raczej nie polityk, który zostanie namaszczon­y na kandydata w wyborach prezydenck­ich. Na pewno nie Trzaskowsk­i, który nie odejdzie z funkcji prezydenta Warszawy, a gdyby się na to zdecydował, to poza stolicą przeciwnic­y polityczni witaliby go okrzykami: „Czajka”, „Czajka”. Zostają więc Borys Budka, Bartosz Arłukowicz, który ma jednak zbyt lewicowe korzenie, i Joanna Mucha, co wydaje się najmniej prawdopodo­bne. Ale dziś to tylko wróżenie z fusów. przejęcie

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland