Dach spadł na grupę osób na Rusińskim Wierchu
Tragedia w Bukowinie Tatrzańskiej
Do wypadku doszło w rejonie stacji narciarskiej na Rusińskim Wierchu w Bukowinie Tatrzańskiej. Silny wiatr zerwał z wypożyczalni narciarskiej dach, który przeleciał w powietrzu kilkadziesiąt metrów, przygniótł kilka osób, uszkodził jeden z samochodów i oparł się na wyciągu.
– W wypadku poszkodowane zostały cztery osoby. Niestety, trzy z nich – matka (52 l.) z dwiema córkami (15, 21 l.) nie przeżyły wypadku – relacjonowała Agnieszka Szopińska z zakopiańskiej policji. Młody mężczyzna został przetransportowany do szpitala.
Na miejsce poleciał śmigłowiec TOPR. Jedna z karetek nie mogła się tam dostać, bo na Olczańskim Wierchu na drogę spadło drzewo. Przypomnijmy, że od paru dni pojawiały się ostrzeżenia o bardzo silnym wietrze. Jeszcze wczoraj Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysyłało SMS-y, w których można było przeczytać: „Jutro w ciągu dnia bardzo silny wiatr. Możliwe przerwy w dostawie prądu. Jeśli możesz, zostań w domu”.
Zostało wszczęte śledztwo w tej sprawie, wstępnie z art. 155 kk, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci.
– Będziemy badać wszelkie okoliczności tego zdarzenia, także to, czy budynek, z którego zerwany został dach, był postawiony legalnie, czy był odpowiednio zabezpieczony. Rozważymy też, czy nie doszło tu do katastrofy budowlanej – mówi „Tygodnikowi” Barbara Bogdanowicz, prokurator rejonowa w Zakopanem.
Wypożyczalnia narciarska, z której wiatr zerwał dach, to po prostu sklecony naprędce wóz na kółkach obity drzewem, z zardzewiałymi mocowaniami.
Jak mówi prokurator Jacek Dyka, ustalił on, kto jest dzierżawcą działki, na której postawiona była buda wypożyczalni narciarskiej. Ze względu na dobro postępowania nie może ujawnić danych tej osoby.
Prokurator nazwał konstrukcję „wątłym wozem Drzymały”. Dach najpierw uderzył w cztery samochody i rozbił się na kilka części. Jego główna część przeleciała w powietrzu ok. 130 m.
– Wiatromierze w miejscu zdarzenia zatrzymały się na prędkości 120 km na godz. – tłumaczy na miejscu prokurator Jacek Dyka.
Gdy dach oderwał się od wozu, jedna z osób zdążyła krzyknąć i jeden z przechodzących zdołał się uchylić. Niestety dach uderzył w cztery inne osoby. Poszkodowani w sobotę przyjechali do Bukowiny. Pierwszy raz jeździli na nartach i przed wypadkiem skończyli jazdę. Wyciąg został wyłączony kilka minut przed zdarzeniem.
Na profilu stacji Rusiń-Ski zarząd umieścił oświadczenie, w którym składa kondolencje i wyrazy współczucia z powodu śmiertelnego wypadku.
Władze stacji wyjaśniają też, że wypożyczalnia, z której wiatr zerwał dach, nie należy do Rusiń-Ski. „Została ona wzniesiona na prywatnym gruncie poza administrowanym przez Stację Narciarską terenem” – czytamy w oświadczeniu. Zarząd zapewnia, że kolej 6-osobowa w momencie wypadku była nieczynna.
Właściciel wypożyczalni nart na stoku w Bukowinie usłyszał zarzut popełnienia samowoli budowlanej. – Na tym etapie śledztwa istnieją podstawy do postawienia inwestorowi zarzutu popełnienia przestępstwa z art. 90 prawa budowlanego, czyli popełnienia samowoli budowlanej – poinformowała szefowa Prokuratury Rejonowej w Zakopanem Barbara Bogdanowicz. Właściciel wypożyczalni posadowił obiekt budowlany bez jakiegokolwiek zgłoszenia do odpowiedniego organu administracji architektoniczno-budowlanej. Inwestor zgłosił się do prokuratury dobrowolnie. Nie wnioskowano o areszt, ale zastosowano wobec niego środki zapobiegawcze – dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju i poręczenie majątkowe. – Złożył wyjaśnienia, teraz będziemy je weryfikować – powiedziała prokurator.