Poszedł do salonu po nowego mercedesa. Gorzko tego pożałował
Nowy samochód kupiony w autoryzowanym salonie wcale nie musi być... nowy. Przekonał się o tym Piotr Mierwiński (50 l.), który w stołecznym salonie Mercedes-Benz Polska kupił wymarzonego czarnego SUV-a wartego 600 tys. zł. Szczęście właściciela nie trwało długo. Wkrótce okazało się, że całe auto było malowane drugi raz. I to bynajmniej nie w fabryce!
– To auto to szmelc! Samochód miał być nowy, a wyszło, że był naprawiany i do tego nieudolnie – mówi wściekły pan Piotr. Mercedes GLE 300D, którego kupił, to tzw. demo car, czyli auto wystawowe. – Wiedziałem o tym, ale nikt mi nie powiedział, że to auto miało jakąś kraksę. Na żadnym elemencie nie ma oryginalnego lakieru – opowiada pan Piotr.
Sprawa wyszła na jaw, kiedy pojechał do serwisu, żeby naprawić drobną rysę na masce. Mechanik przecierał oczy ze zdumienia. Tam, gdzie grubość lakieru powinna wynosić najwyżej 130 – 160 mikronów, wskaźnik pokazywał nawet 400!
To, że auto nie ma oryginalnego lakieru, potwierdza również w swojej opinii rzeczoznawca z PZM. A salon problemu nie widzi. – Pojazd został wydany jako fabrycznie nowy i wolny od wad, co potwierdza protokół podpisany przez klienta – mówi Tomasz Mucha z Mercedes-Benz Polska. – Samochód przeszedł fabryczną kontrolę jakości i został dopuszczony do sprzedaży. Reklamacja klienta nie jest zasadna – dodaje.
– Wmawiają mi, że sam go pomalowałem. Przecież bym wiedział, gdybym miał wypadek. Zgłosiłem już sprawę na policję i do prokuratury. To jest po prostu zwykłe oszustwo! – grzmi pan Piotr.
Na co należy uważać?
Kupując używany samochód, także u dilera, należy zachować ostrożność i dokładnie oglądać go przed kupnem. Także prawie nowe samochody demonstracyjne ulegają wypadkom i drobnym kolizjom, a standardy ich napraw – także w autoryzowanych stacjach obsługi – bywają różne, przy czym w praktyce nie ma możliwości naprawy poważnie rozbitego samochodu w taki sposób, żeby przywrócić jego fabryczne właściwości.
– W teorii kupującego chronią przepisy o rękojmi za wady towaru, ale jeśli o tym, że samochód jest powypadkowy, dowiemy się wiele miesięcy po kupnie, diler może się bronić, twierdząc, że do wypadku i naprawy powypadkowej doszło już po sprzedaży. Nie zawsze da się udowodnić, że było inaczej. Miernik grubości lakieru podczas zakupów w salonie? Czemu nie! – mówi red. Maciej Brzeziński z tygodnika „Auto Świat”.