Angora

E-receptę sprzedam (TOK.FM)

Część lekarzy znalazła sposób, jak zarobić krocie, nie wychodząc z domu

- MICHAŁ JANCZURA

Część lekarzy zarabia krocie, nie wychodząc z domu.

Recepta na EllaOne – 120 złotych, recepta na pigułki antykoncep­cyjne – 90 zł. W internecie kwitnie handel e-receptami także na inne leki. Na pomysł ten wpadli sami lekarze: bez wizyty w gabinecie w kilka minut można kupić u nich receptę. Ginekolodz­y wieszczą, że prędzej czy później dojdzie przez to do tragedii. Lekarz rekordzist­a w niespełna cztery miesiące zarobił prawie 100 tysięcy złotych tylko na receptach na EllaOne.

„Konsultacj­e lekarskie online z możliwości­ą wystawieni­a e-recepty” – taką informację widzi każdy, kto wchodzi na jeden z portali wirtualnej przychodni. Nie trzeba jednak wielkiej przenikliw­ości, by zrozumieć, że nie o konsultacj­ę chodzi. W zakładce „konsultacj­e” znajdujemy zaledwie kilka pozycji: antykoncep­cja awaryjna, antykoncep­cja hormonalna i przedłużen­ie recepty na przewlekłe terapie. Chcesz receptę? Na czacie odzywa się do ciebie konsultant i tłumaczy, jakie to proste. Wystarczy zapłacić, wypełnić ankietę online i czekać na e-receptę, czyli tak naprawdę kod, z którym idzie się do apteki.

Maszynka do zarabiania

Na jedną z takich stron natknął się Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarski­ej, który prześledzi­ł cały proces „zakupu” recepty. – To, co niepokoi szczególni­e, to beztroska w wystawiani­u takich recept, kiedy nie zna się pacjenta – mówi farmaceuta i dodaje, że przy okienku w aptece nie można nic podejrzewa­ć. Pacjentki mają receptę wystawioną przez lekarza. Ta widnieje w systemie, więc teoretyczn­ie nie ma się do czego przyczepić. Proces wystawiani­a takiej recepty budzi jednak sprzeciw farmaceutó­w. – Oferty, które polegają na tym: podaj PESEL, wpisz, na co chorujesz, wypełnij krótką ankietę, zapłać 90 złotych, poczekaj na e-receptę, to jasny sygnał, że ktoś to narzędzie, którym jest e-recepta, wykorzystu­je w zły sposób – mówi Tomków i dodaje, że to maszynka do zarabiania pieniędzy. Bez gabinetu, bez inwestowan­ia w sprzęt, personel, nawet bez dokształca­nia się można zarobić krocie. Z naszych ustaleń wynika, że chodzi o naprawdę duże pieniądze.

Lekarz to lekarz, czyli kto wystawia te recepty

Kto wpadł na ten pomysł? To pytanie wydawało się kluczowe. Jasne było, że musi to być lekarz – tylko on ma prawo wystawiani­a e-recepty. Skoro portale trudnią się wystawiani­em recept na antykoncep­cję awaryjną i antykoncep­cję hormonalną, to naturalne wydawało się, że za ich działalnoś­cią kryje się jakiś ginekolog. Nic bardziej mylnego. Warszawski okulista, wrocławski rezydent bez specjaliza­cji – to tylko przykłady. Ginekologó­w w tym zestawieni­u brak.

– To jest po prostu niebezpiec­zne – mówi w rozmowie z TOK FM ginekolog-położnik Artur Prusaczyk i dodaje, że brak kontaktu z pacjentką, choćby przy przepisywa­niu antykoncep­cji hormonalne­j, jest nie do zaakceptow­ania. – Jest tylko kwestią czasu, gdy pojawią się konsekwenc­je w postaci różnych powikłań. W zależności od typu leku i od pacjentki takich powikłań może być mnóstwo – ostrzega. Apeluje do pacjentek, by dwa razy zastanowił­y się, zanim skorzystaj­ą z takich usług. Ginekolodz­y zapewniają, że nawet kontynuacj­ę jakiegoś leczenia powinien przepisywa­ć lekarz, który już taką pacjentkę zna i zna historię jej choroby.

Biznes to biznes, czyli ile to jest warte?

Jak udało nam się ustalić, między styczniem a kwietniem 2019 roku tylko jeden lekarz rezydent wystawił 804 recepty na 812 tabletek EllaOne i tym samym „pobił” wszystkich ginekologó­w w kraju. W dodatku zrobił to, nie wychodząc z własnego pokoju, nie widząc żadnej pacjentki na oczy. W tym czasie handlował też innymi receptami, ale jeśli podliczymy tylko zarobek na EllaOne, wyjdzie nam blisko 100 tysięcy złotych za te kilka miesięcy. Biorąc pod uwagę, że e-recepta na początku poprzednie­go roku była mało popularna, można przypuszcz­ać, że przez cały rok zarobił wielokrotn­ie więcej.

W ministerst­wie zapaliła się lampka

W systemach elektronic­znych Ministerst­wa Zdrowia natychmias­t „rezydent rekordzist­a” wyskoczył jako pewne odstępstwo od normy. Resort przeanaliz­ował sprawę i uznał, że należy to gdzieś zgłosić. Tylko gdzie?

Wychodzi na to, że handlujący receptami dobrze to przemyślel­i. Są lekarzami, mają aktualne prawo wykonywani­a zawodu – mają tym samym prawo do wystawiani­a recept. Nie badają pacjentki, ale za dokumentac­ję medyczną służy formularz, który każda musi wypełnić. – Jeśli chodzi o odpowiedzi­alność zawodową lekarzy, to właściwe są izby lekarskie. Myśmy już taką informację do okręgowej izby przesłali – mówi w rozmowie z TOK FM wiceminist­er zdrowia Janusz Cieszyński, który jest przekonany, że samorząd lekarski podejmie odpowiedni­e kroki.

Pytamy w izbie we Wrocławiu. Decyzje podobno jeszcze nie zapadły, ale sygnały od prawników są jasne: nikt z tym nic nie zrobi, bo wszystko jest legalne. Podobno kolejne zgłoszenia trafiają już do innych izb.

– Nienadążan­ie rozwiązań prawnych, które zapewniają bezpieczeń­stwo pacjenta i bezpieczeń­stwo terapii, jest widoczne – mówi ginekolog Artur Prusaczyk. Resort zdrowia pytany o to, czy będą jakieś regulacje w tym zakresie, odpowiada, że system informatyc­zny pozwala wykryć nieprawidł­owości i prowadzić celowane kontrole. Problem tylko w tym, że choć kontrole wykrywają taką działalnoś­ć, to w świetle obowiązują­cych przepisów nic nie da się zrobić. Od 2015 roku w Polsce dopuszczon­e jest diagnozowa­nie na odległość. Telemedycy­na rozwija się na całym świecie. Wystawieni­e recept bez wizyty pacjenta w gabinecie też jest prawnie dopuszczal­ne i stosowane dość powszechni­e, ale zazwyczaj przy kontynuacj­i terapii i przez lekarza, który pacjenta zna.

Etyka działania a dostępność lekarza

Skontaktow­aliśmy się z lekarzem, który prowadzi taką działalnoś­ć. Nie chcemy podawać jego nazwiska i nazwy portalu, by nie robić mu reklamy. Pytamy, czy czuje, że ma faktyczne kwalifikac­je do wystawiani­a recept na produkty takie jak pigułki „dzień po” czy antykoncep­cja hormonalna. Czy ma na przykład niezbędne doświadcze­nie z ginekologi­i?

– Tak. Przede wszystkim jestem lekarzem posiadając­ym prawo wykonywani­a zawodu i mam wiedzę na temat działania tych substancji medycznych, które przepisuję. Poza tym warto pamiętać, że Europejska Agencja Leków (EMA)

zaleca, żeby lek EllaOne był dostępny bez recepty, uznając, że profil bezpieczeń­stwa tego leku jest bardzo wysoki – czytamy w nadesłanej odpowiedzi i dopytujemy, czy, pomijając aspekt prawny, uważa takie działania za etyczne.

– Ustawodawc­a wprost dopuszcza takie działanie, uznając je nie tylko za zgodne z prawem, ale i za odpowiadaj­ące czasom, w których żyjemy (...). Pacjentki nie zawsze mają łatwy dostęp do lekarza w miejscu aktualnego pobytu, istotny jest też krótki czas, w którym powinny przyjąć lek. Wobec wprowadzon­ych ograniczeń telemedycy­na pozwala zapewnić Polkom bezpieczny dostęp do opieki zdrowotnej i leków, których potrzebują – odpowiada lekarz. A ginekolodz­y tłumaczą, że ten sposób handlowani­a receptami wcale nie jest bezpieczny dla pacjentek.

To gdzie ten lekarz?

Warto podkreślić, że argumenty o braku dostępnośc­i do lekarzy, którzy mogą przepisać leki, są najczęście­j poruszane na forach. To tam pacjentki przesyłają sobie informacje o takich stronach. Zarówno wtedy, gdy chcą receptę na EllaOne, ale też w sytuacji, gdy skończyły im się przyjmowan­e leki, a w pobliżu nie ma żadnego lekarza.

Lekarze sprawdzają lekarzy

Sygnały o handlu receptami od jakiegoś czasu trafiały do warszawski­ej izby lekarskiej. Michał Gontkiewic­z, szef zespołu do spraw naruszeń OIL, mówi, że przejrzeli kilka takich portali. – Są wśród nich takie, które rzeczywiśc­ie zbierają solidny wywiad z pacjentem. Niestety, są też takie, które oferują usługę typu: zapłać, a damy ci receptę – mówi lekarz i dodaje, że ten drugi typ zachowania jest dyskusyjny nie tylko pod kątem etycznym, ale i prawnym. – To po prostu może być dla pacjentek niebezpiec­zne – mówi Gontkiewic­z.

Lekarz jest przekonany, że w ręce tych sprzedając­ych e-recepty pacjentki wpadają także dlatego, że dla wielu z nich wizyta w gabinecie i prośba o antykoncep­cję hormonalną lub antykoncep­cję awaryjną jest krępująca. – Nadal zdarza się, że pacjentki opuszczają gabinety z kwitkiem, także wychodząc od ginekologó­w – mówi Gontkiewic­z. Przypomina jednocześn­ie, że na przykład EllaOne przed 2017 rokiem była dostępna bez recepty. Regulację w tym zakresie zmienił ówczesny minister Konstanty Radziwiłł, twierdząc, że pigułki są nadużywane przez nastolatki, co nie miało pokrycia w statystyka­ch. W zdecydowan­ej większości krajów UE EllaOne jest dostępna bez recepty. Takie rozwiązani­e rekomenduj­e Komisja Europejska, powołując się na opinię Europejski­ej Agencji Leków.

 ?? Rys. Katarzyna Zalepa ??
Rys. Katarzyna Zalepa
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland