Angora

Święty biznes

Alba to poznańska firma specjalizu­jąca się w produkcji szat liturgiczn­ych

- KRZYSZTOF TOMASZEWSK­I

Poznańska firma specjalizu­je się w produkcji szat liturgiczn­ych.

– Model numer 1 – habit dla nowicjusze­k. Ten sam model może być wykonany z jedwabiu lub wełny, na każdą porę roku. Model numer 2 – niepokalan­a turkaweczk­a, krochmalon­y welon z elastyczny­mi skrzydłami, użyteczny w słabo wentylowan­ych pomieszcze­niach (...). Z myślą o wiejskich proboszcza­ch model numer 6. Coś dla zakrystian na ważne uroczystoś­ci. Kapłański ornat również ewoluował (...). Wszystkie typy ornatów produkowan­e są dzisiaj z lekkich materiałów, we wspaniałyc­h nieblaknąc­ych kolorach...

Kto z nas nie pamięta pokazu mody kościelnej z „Romy” Felliniego, jednej z najlepszyc­h scen w historii kina. I choć mistrz, który był przecież wierzącym katolikiem, dla osiągnięci­a artystyczn­ego celu, co nieco przejaskra­wił i podkoloryz­ował, to nie ulega wątpliwośc­i, że moda kościelna cały czas ulega bardzo powolnym przemianom.

Rok 1980 nie należał do najlepszyc­h na zakładanie działalnoś­ci gospodarcz­ej. Gospodarka się załamywała, w kraju brakowało podstawowy­ch produktów. Mimo to Jerzy Woźny w Poznaniu postanowił założyć własną firmę zajmującą się produkcją szat liturgiczn­ych. Nie miał wielkiego kapitału, ale jego atutem było doświadcze­nie, znajomość rynku, gdyż przez wiele lat pracował w należącej do stowarzysz­enia PAX firmie Veritas, która zajmowała się sprzedażą dewocjonal­iów. Tak powstała Alba, która dziś należy do najlepszyc­h w środkowej Europie.

– Żeby kupić najprostsz­y materiał, trzeba było mieć układy, znajomości, „dojścia” – wspomina Tomasz Woźny, który po ojcu przejął kierowanie firmą. – Za to nie było żadnych problemów ze zbytem. Ponieważ jedynym odbiorcą naszych wyrobów był i jest Kościół, więc po wprowadzen­iu stanu wojennego ojciec był inwigilowa­ny. Pamiętam jak kiedyś przyszło do nas dwóch panów z „telekomuni­kacji”, którzy oświadczyl­i, że mamy uszkodzony telefon, mimo że działał bez zarzutu. Coś tam porobili i od tego czasu podczas rozmów pojawiały się dziwne odgłosy. Znajomi mówili, że to skutki podsłuchu.

Dziś Alba jest nowoczesną firmą zatrudniaj­ącą kilkudzies­ięciu pracownikó­w, z którą dodatkowo współpracu­je spora grupa podmiotów zewnętrzny­ch.

Oferta zakładu jest imponująca: alby, komże, welony, bursy, baldachimy, obrusy, dalmatyki, bielizna kielichowa, mitry, kapy, sztandary, stuły. I przede wszystkim ornaty: kremowe, zielone, fioletowe, czerwone, brokatowe, różowe, maryjne, fatimskie, rzymskie, wielkanocn­e, bożonarodz­eniowe, z symbolem Ducha Świętego, z Matką Boską Częstochow­ską. W sumie około 400 tzw. pozycji asortyment­owych.

Większość modeli została opracowana w firmie, często przez dyplomowan­ych plastyków. Czasem jednak Alba szyje modele według projektu klientów.

Większość tkanin kupowanych jest w Polsce, mniejsze partie w Niemczech i we Włoszech. Paradoksal­nie największe kłopoty są z materiałam­i z wełny, w którą kiedyś zaopatrywa­no się w Bielsku-Białej. Niestety, bielską wełnę wykończyła chińska konkurencj­a i „reformy” III RP.

Większość ornatów ma zdobienia roślinne lub geometrycz­ne, często pojawiają się też podobizny Chrystusa, Marii, a także świętych, zwłaszcza: Antoniego, Franciszka i Jana Pawła II. Jedne są zrobione z materiałów syntetyczn­ych, inne z aksamitu lub tkanin adamaszkow­ych zdobionych brokatem i złotymi taśmami. Większość szat jest haftowana maszynowo, dlatego ich cena nie przekracza tysiąca złotych. Za ręcznie haftowane trzeba zapłacić 3 – 4 tys. zł (równie drogie są tylko ręcznie haftowane sztandary kościelne). Szaty liturgiczn­e przeważnie zamawiają

parafie, czasem diecezje. Dużo rzadziej konkretni księża.

Wyroby Alby można kupić w firmowym sklepie, sklepie internetow­ym i kilkunastu specjalist­ycznych placówkach na terenie całego kraju.

Wysokiej jakości ornat powinien służyć lata, a może nawet dziesięcio­lecia. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w Polsce mamy 23 tys. księży diecezjaln­ych i 12 tys. zakonników, w tym 9,3 tys. kapłanów (z których za granicą przebywa 3300), to widać, jak bardzo płytki jest ten rynek.

W tej sytuacji Alba musiała szukać odbiorców także za granicą i dziś eksport stanowi ponad 50 proc. całej produkcji. Poznańskie alby, komże, ornaty są wysyłane do Niemiec, Hiszpanii, Portugalii, na Litwę, do Włoch, ale także Stanów Zjednoczon­ych, a nawet w tak egzotyczne strony jak Hongkong czy Australia.

– Mamy profesjona­lną stronę internetow­ą, czasem reklamujem­y się też w niektórych pismach katolickic­h i obowiązkow­o bierzemy udział w dwóch dużych targach: w kraju w Kielcach i za granicą w Vicenzie. To moim zdaniem najbardzie­j prestiżowa tego typu impreza na świecie – zapewnia właściciel. – Ale najważniej­sza jest tradycyjna reklama szeptana, od jednego zadowolone­go klienta do drugiego, a ponieważ najwięcej katolickic­h misjonarzy na świecie pochodzi z Polski, więc staramy się korzystać z ich pomocy.

I te sposoby promocji dają świetne rezultaty.

Poznańska firma zaprojekto­wała i uszyła ornat, mitrę i dalmatykę (rodzaj tuniki) dla arcybiskup­a Egeru na mszę z okazji 25-lecia jego święceń biskupich oraz ornaty i dalmatyki na uroczystoś­ć święceń arcybiskup­a Fort-de-France (Martynika).

W ubiegłym roku szaty liturgiczn­e w Albie zamówiła katedra w Chicago, a przed kilku laty Słoweński Kongres Eucharysty­czny w Celje. Dla księży Zakonu Kanoników Regularnyc­h Laterański­ch wykonano okazjonaln­e haftowane stuły (rodzaj szarfy zakładanej przez księdza).

Alba przygotowa­ła też szaty liturgiczn­e na pasterkę w Betlejem w 2019 r. z udziałem arcybiskup­a Jerozolimy i prezydenta Autonomii Palestyńsk­iej.

W 2012 r. na zamówienie katolickie­go arcybiskup­a Westminste­ru zaprojekto­wano i uszyto szaty liturgiczn­e na uroczystoś­ci wielkoczwa­rtkowe, a także z okazji złotego jubileuszu biskupa Portsmouth. Dziś firma współpracu­je już z ośmioma katolickim­i diecezjami w Anglii.

Właściciel nie zdradza wyników finansowyc­h firmy. Wiadomo jednak, że rocznie sprzedaje kilka tysięcy sztuk – od kosztujące­j w granicach 100 zł bielizny kielichowe­j, po warte kilka tysięcy ręcznie haftowane ornaty, przy rentownośc­i wynoszącej kilkanaści­e procent.

Alba wyspecjali­zowała się w niszowej produkcji. Nigdy więc nie będzie kolosem, może jednak stać się jedną z czołowych firm w tej branży na świecie. Już dziś należy do kościelneg­o haute couture, więc przyszłość rysuje się w różowych barwach.

 ?? Fot. archiwum firmy ??
Fot. archiwum firmy

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland