Zebra, czyli... biały tygrys
(Wróżka) Zwierzęta szybko uczą się naszego języka.
Małpy, słonie, psy i delfiny mogłyby nam sporo powiedzieć. Niestety, niewiele jeszcze rozumiemy z ich języka. One za to szybko uczą się naszego.
Gorylica Koko rozumiała dwa tysiące słów. Używała języka migowego. Potrafiła powiedzieć, że chce jej się pić lub jeść, że coś ją smuci lub cieszy. A kiedy brakowało jej gestów w języku migowym, używała książek i kart z obrazkami lub tworzyła własne wyrazy, np. pierścionek był „bransoletką na palec”, szczotka – „drapiącym grzebieniem”, swoją lalkę z długim nosem nazwała „słoniowym dzieckiem”, a widzianą po raz pierwszy w życiu zebrę – „białym tygrysem”.
Gestem to powiem
Michael, pierwszy partner Koko, rozumiał 500 znaków języka migowego. Pewnego dnia pokazał opiekunom niepokojącą sekwencję gestów: „płacz, głośny hałas”, „zła myśl, twarz” i „poderżnięta szyja”. Naukowcy podejrzewają, że opowiadał im o traumie przeżytej w dzieciństwie. Prawdopodobnie był świadkiem zabicia swoich rodziców przez kłusowników.
Orangutan Chantek tak dobrze rozumiał język migowy, że raz zabawił się nawet w tłumacza i przełożył na ten język usłyszane w radiu słowo „kot”. Szympansica Washoe nauczyła się 350 znaków angielskiego języka migowego i doskonale rozumiała ich znaczenie. Wiedziała, że psem jest zarówno maleńki ratlerek, jak i wielki owczarek. A kiedy po raz pierwszy w życiu zobaczyła łabędzia, nazwała go wodnym ptakiem.
Inna samica szympansa, Lana, nauczyła się sztucznego języka złożonego z symboli wyświetlanych na ekranie komputera. Bezbłędnie nazywała przedmioty i je opisywała – podawała ich kształt oraz barwę. A gdy brakowało jej słów, tworzyła własne – jak gorylica Koko. Pomarańczę nazwała „jabłkiem w kolorze pomarańczowym”. Inna szympansica, Lucy, rzodkiewkę określiła „płacząco-bolącym jedzeniem”.
Podpatrzone słowa
Zwierzęta naczelne przyswajają sobie niektóre słowa nie tylko wtedy, kiedy się je uczy. Korzystają także z lekcji swoich kolegów i koleżanek. Tak właśnie opanował pierwsze trzydzieści gestów bonobo Kanzi. Potem przyswoił sobie około 200 słów. Rozumiał polecenia wydawane językiem migowym, ale też poszczególne słowa. Podczas serii eksperymentów wydano mu 600 różnych poleceń, np. gdy poproszono, by zrobił psu zastrzyk, wziął strzykawkę, zdjął osłonę z igły i wbił ją w pluszowego psa zabawkę. Radził sobie nawet z dziwnymi zadaniami, np. bez problemu zrozumiał prośbę, by włożyć klucz do lodówki.
Bezbłędnie wykonał trzy czwarte poleceń, a to oznaczało, że rozumie język mówiony równie dobrze jak 2,5- letnie dziecko. Natomiast gdy on sam chciał coś przekazać opiekunom, korzystał ze specjalnej elektronicznej konsoli z przyciskami, na których narysowane były różne symbole. Kanzi rozumiał też podstawowe zasady gramatyki i właściwie reagował na zmianę szyku zdania. Polecenie: „połóż gruszkę na stole, a banana na ziemi” oznaczało także dla niego coś innego niż
„połóż banana na stole, a gruszkę na ziemi”.
Tylko w swoim języku
Uczeni zauważyli, że każda grupa naczelnych ma swój własny język. Szympansy w holenderskim parku safari i w ogrodzie zoologicznym w Edynburgu miały inne określenia na jabłko. W inny sposób pomrukiwały, gdy zobaczyły swój ulubiony owoc i chciały o tym poinformować innych. Kiedy jednak szympansy z Holandii zostały przewiezione do Szkocji, zaczęły wydawać odgłosy inne niż dotychczas. Z czasem coraz bardziej przypominały one dźwięki wydawane przez ich szkockich krewniaków. Zupełnie jakby uczyły się nowego języka. Po trzech latach życia wszystkie „mówiły” tak samo.
Na słowo z psem
Nasze gesty i mowę rozumieją też psy – co znaczy słowo „siad”, a co „spacer”. Większość rozpoznaje kilkanaście słów, ale bywają psi geniusze. Border collie o imieniu Rico poznał znaczenie ponad dwustu słów. Dzięki temu spośród wielu zabawek bezbłędnie wyjmował tę, o którą został poproszony. Potrafił też domyślić się znaczenia nowego słowa. Kiedy położono przed nim siedem zabawek, spośród których nie znał nazwy jednej, i kazano mu ją przynieść, rozejrzał się i po chwili wziął do pyska właściwą.
Chaser, suczka border collie, rozumiała znaczenie ponad tysiąca pojedynczych słów, a nawet krótkich zdań. Na przykład co oznacza „przynieś patyk”, a co „siądź przy patyku”.
Niezwykły talent miał też labrador Endal, towarzysz niepełnosprawnego Allena Partona. Umiał wykonać ponad sto poleceń: włączał i wyłączał światło i telewizor, robił zakupy, napełniał pralkę i ją uruchamiał, wkładał kartę do bankomatu. A gdy mężczyzna zaczął mieć kłopoty z mówieniem, pies odczytywał polecenia, obserwując gesty i mimikę jego twarzy.
Po co słoniowi koreański?
Słoń Koshik z ogrodu zoologicznego w Korei Południowej nauczył się naśladować ludzką mowę. Potrafił powiedzieć – albo raczej wygwizdać – pięć słów po koreańsku: „dzień dobry”, „usiądź”, „nie”, „połóż się” i „dobre”. Zaskoczył tym uczonych, bo żaden słoń dotychczas z ludźmi nie rozmawiał.
Zwierzęta te świetnie dogadują się tylko ze sobą. Wydają dźwięki o niskiej częstotliwości, zazwyczaj niesłyszalne dla ludzkiego ucha, które rozchodzą się na wiele kilometrów. W ten sposób ostrzegają inne słonie przed niebezpieczeństwem lub informują o nowym wodopoju. Koshik tych odgłosów nigdy nie słyszał, bo urodził się w niewoli. Nie miał więc kontaktu z innymi słoniami, za to nieustannie z ludźmi. Po pewnym czasie zaczął naśladować język opiekunów – wkładał do pyska czubek trąby i wydawał dźwięki przypominające ludzką mowę.
Dr Angela Stöeger z wiedeńskiego uniwersytetu uważa, że Koshik nie wypowiadał tych słów świadomie. Co prawda wykonywał polecenia opiekunów, ale gdy sam mówił do nich, nie interesowało go, czy i jak oni zareagują. Po co zatem nauczył się koreańskich słów? „Zapewne chciał zacieśnić więzi z opiekunami” – przekonuje uczona.
Delfina nie namówisz na głupoty
Polecenia ludzi doskonale rozumieją także delfiny. Potrafią jednak odmówić wykonania zadania, gdy uznają, że jest pozbawione sensu. Na przykład, gdy przeszkoda została ustawiona tak wysoko, że żaden z nich nie był w stanie jej przeskoczyć.
Do komunikowania się między sobą delfiny mają własny język. To różne piski ledwo słyszalne dla ludzkiego ucha lub odgłosy, których w ogóle nie odbieramy. Dźwięki te są niezwykle różnorodne i układają się w całe sekwencje. Uczeni uważają, że język delfinów ma bardzo zaawansowaną strukturę. Mogą one przekazać sobie wiele różnych informacji, a do tego zwracają się do siebie po imieniu. Co ciekawe, młodemu delfinowi nadawane jest imię dopiero w wieku 4 – 12 miesięcy.
Niestety, o ile zwierzęta mają spore osiągnięcia w poznawaniu języka ludzi, o tyle nam przychodzi to o wiele trudniej. Naukowcy od kilku lat próbują zrozumieć, o czym te delfiny ze sobą rozmawiają. Na razie udało im się przetłumaczyć tylko jedno ich słowo – gwizd określający rodzaj wodorostów.
Delfiny przekazują sobie wiadomości także za pomocą sygnałów elektrycznych. Na ich ciele naukowcy znaleźli receptory, które pozwalają odbierać delikatne impulsy elektryczne generowane przez inne zwierzęta. O czym tak rozmawiają bez dźwięków? To pozostaje jeszcze tajemnicą.