Rozpala bardziej niż „365 dni” (NaTemat.pl)
Rozmowa z 20-letnią NATASZĄ PARZYMIES, studentką Warszawskiej Szkoły Filmowej i reżyserką „Kontroli”
...reklamuje swój serial „Kontrola” autorka, 20-letnia Natasza Parzymies.
„Kontrola” to nieoczekiwany hit YouTube’a – liczba wyświetleń powoli dobija do 30 milionów. Głównym wątkiem filmu jest romans dwóch kobiet. Historia tylko w teorii wydaje się banalna. W praktyce została opowiedziana i zagrana (hipnotyzujące role Adrianny Chlebickiej jako Natalii i Eweliny Pankowskiej jako Majki) w taki sposób, że trudno odkleić się od ekranu. Nie ma w nim praktycznie nagości, ale serial jest bardziej erotyczny niż słynne „365 dni”. Niektórzy określają „Kontrolę” mianem polskiego „Skamu”, następcą „Skinsów”, a pod względem świateł i kolorów może kojarzyć się z „Euforią”, choć wyszedł o wiele wcześniej. 7-odcinkowy pierwszy sezon jest dostępny w całości bezpłatnie na YouTubie.
– Napotkaliście na jakiekolwiek przeszkody przy kręceniu „Kontroli” w Polsce?
– Większych nie, bo na naszej drodze trafiliśmy na mnóstwo życzliwych osób. Jedyne problemy pojawiły się przy szukaniu lokacji. Niektóre miejsca nam odmówiły, bo np. nie chciały być kojarzone z tą tematyką. Nawet przed obejrzeniem jakiegokolwiek odcinka. A przecież „Kontrola” nie opowiada się po żadnej stronie politycznej. Nie chcemy, by była tak postrzegana.
– Jedną z najbardziej intrygujących lokacji jest podwarszawska stacja benzynowa. Jak wyglądało w praktyce poproszenie o możliwość realizacji zdjęć?
– To była najtrudniejsza lokacja do znalezienia, bo mieliśmy minimalny budżet, więc potrzebowaliśmy stacji „za darmo”. Ta konkretna zgodziła się, bo spodobał jej się sam projekt. Zdradzę, że normalnie działała, kiedy dziewczyny odgrywały sceny zakochiwania się, a za nimi wchodziło czterech facetów po małpki. Kompletnie nie wiedzieli, co się dzieje. Kluby „Metropolis” i „Jasna”, „Stalownia” na Pradze oraz kawiarnia „Kawa Łyk Sztuki” zgodziły się bez problemu. Lotnisko z kolei zagrał budynek stojący na kampusie Politechniki Warszawskiej. To duża zasługa kierowniczek produkcji, które „wychodziły” te lokalizacje.
– Może właśnie w tym tkwi sukces serialu: skupia się przede wszystkim na miłości, a nie na orientacji.
– Zawsze powtarzam, że to serial o miłości, która jest jedną z najbardziej uniwersalnych rzeczy na świecie. Każdy kiedyś był zakochany, więc każdy zna to uczucie. „Kontrola” pokazuje, że to nieważne, między kim jest miłość, bo problemy i rozterki są zawsze takie same. Złamane serce też tak samo boli. To największy atut tej produkcji. Opowiadamy historię, która się podoba wszystkim. Dostajemy dużo komentarzy w stylu: „Nie popieram tego całego LGBT, ale super to robicie, czekam na więcej”. Dla twórców takiej serii to najlepszy komplement, jaki możemy dostać. Najtrudniej jest właśnie przekonać osoby sceptyczne, a to było też jedno z założeń projektu.
– Projektu, który oryginalnie był kolejnym projektem na zaliczenie.
– Tak, pierwszy odcinek powstał dwa lata temu i był etiudą na moim pierwszym roku studiów. Miałam wtedy 18 lat. Dostaliśmy zadanie nakręcenia dwuminutowej etiudy, której tematem była erotyka. Stwierdziłam, że musimy zrobić coś nieoczywistego, „sensualno-zmysłowego”, kiedy większość stawiała przede wszystkim na nagość.
– I właśnie ten pierwszy odcinek ma już ponad 12 milionów wyświetleń na YouTubie. Podejrzewam, że jesteś zaskoczona.
– Kiedyś sobie żartowałam, że jak będzie milion, to pijemy. A teraz jest już 12 milionów. Trochę się już do tego przyzwyczajamy, ale nie przestaje nas to szokować. Pamiętam, jak ta liczba zaczęła rosnąć i nikt nie wiedział, co się dzieje. To są kosmiczne liczby, a dla nas najwspanialsza rzecz na świecie. – I jaką ocenę dostałaś? – 4+, ale uwierz mi, że u nas w szkole nikt nie stawia piątek. Dodam, że kolejne odcinki już nie powstawały na zaliczenie, ale jako odrębny projekt pod patronatem uczelni. Wszystkie osoby, które brały w tym udział, pracowały pro bono, a większość to moi znajomi z roku.
– A z jakich krajów są widzowie serialu?
– Najwięcej osób ogląda nas w Brazylii, Stanach i Indiach. Oczywiście Polsce też, ale jesteśmy mniejszym państwem, więc jest niżej na liście. Widać to też po komentarzach w innych językach, ale teraz zauważamy wzrost zainteresowania właśnie wśród polskich widzów.
– Na sukces „Kontroli” mają wpływ też główne bohaterki. Jak udało ci się wytworzyć między aktorkami taką chemię?
– Adę, która gra Natalię, poznałam w mojej szkole. Była dwa lata wyżej i już jest absolwentką. Ewelinę, która gra Majkę, widziałam wcześniej w teatrze. Okazało się, że mój operator ma do niej kontakt. Od razu się zgodziła. Casting był robiony praktycznie w ciemno. To był przecież pierwszy rok studiów, więc jak miałeś obsadę, to ruszałeś z produkcją. Dziewczyny więc poznały się na planie etiudy. Kiedy pojawił się pomysł na kontynuację, nie mieliśmy pojęcia, czy wytworzy się między nimi chemia. Okazały się świetnymi aktorkami, które wkładają w projekt mnóstwo serca. Mieliśmy ogromne szczęście, że są między nimi, jak ja to mówię, iskry.
– Czym się inspirowałaś przy „Kontroli”?
– Jednym z moich ulubionych filmów jest „Carol” Todda Haynesa z Cate Blanchett i Rooney Marą. Napięcie jest tam właśnie zbudowane na spojrzeniach i ciszy. Wizualnie inspirowałam się też produkcjami Netflixa, ze „Stranger Things” na czele.
– I na koniec pytanie, które zadają pewnie wszyscy fani serialu: kiedy drugi sezon? A może to już skończona historia?
– Nie zapowiedziałabym drugiego sezonu w tak oczywisty sposób, jak na koniec finałowego odcinka, gdzie jest to powiedziane wprost, gdybym nie miała planów na kontynuację. Plany są, ale nie wiadomo, jak szybko się to potoczy. Historia też jest, ale chcielibyśmy ją poszerzyć o wątki innych postaci. W drugim sezonie Majka i Natalia dalej będą głównymi bohaterkami, którym wszyscy kibicują. Na razie tyle mogę powiedzieć, bo prowadzimy dużo rozmów i nie mogę nic oficjalnie powiedzieć.