Chcę oczyścić kraj!”
Rodowity Niemiec zastrzelił w Hanau dziewięciu Kurdów, wrócił do domu, zabił matkę i popełnił samobójstwo
Zbiorowe morderstwo w Hanau.
Hanau to 96-tysięczne miasto nad Menem. Leży 20 km nad wschód od 750-tysięcznego Frankfurtu. Jak w większości zachodnioniemieckich miast, także w Hanau mieszka wielu potomków Turków i Kurdów pielęgnujących swoje zwyczaje.
Jednym z nich jest wieczorne przesiadywanie w barach, w których gawędząc w męskim gronie, popijają czarną mocną herbatę oraz palą smakowy tytoń z fajek wodnych, zwanych przez Turków i Kurdów nargilą, a przez Egipcjan sziszą. Okolice uliczki Heumarkt leżącej w centrum Hanau są ich ulubionym miejscem spędzania wolnego czasu, znajdują się tu bowiem knajpy z tureckim kebabem, pizzą „Istanbul”, sale gier oraz herbaciarnie, w których można właśnie w spokoju zapalić nargilę.
W środę 19 lutego około godziny 22 do herbaciarni przy Heumarkt 22 wszedł mężczyzna z bronią i otworzył ogień do siedzących przy nargili i herbacie Kurdów. Trzech zginęło na miejscu, trzech zostało ciężko rannych. Po oddaniu strzałów mężczyzna odjechał czarnym autem. Kilkanaście minut później wszedł do podobnego baru w dzielnicy Kesselstadt. Miejsca zamachów dzieli raptem 2,5 km. Druga strzelanina miała miejsce w „Arena Bar & Café”, którą ulokowano na parterze wieżowca mieszkalnego przy placu Kurta Schumachera. Ze względu na raczej nocny tryb życia odwiedzających bar jest otwarty 24 godziny na dobę siedem dni w tygodniu. Na placu przed kawiarnią stał zaparkowany srebrny mercedes. Kule roztrzaskały także jego przednią szybę.
W „Arena Bar & Café” zginęło pięciu Kurdów, a kolejnych pięciu zostało ciężko rannych. Po kilku godzinach w szpitalu umarł jeden z rannych. Sprawca miał więc już w tym momencie dziewięć ofiar na sumieniu. Niemieckie media opublikowały krótki wywiad z 24-letnim synem właściciela „Arena Bar & Café”. – Byłem w domu, gdy usłyszałem w telewizji, że w naszym barze doszło do strzelaniny. Natychmiast zadzwoniłem do taty, ale na szczęście on także był poza barem. Od razu tam pojechaliśmy. Na podłodze zobaczyłem ciała dwóch współpracowników taty oraz zwłoki mojego kolegi, z którym się wychowywałem. Jesteśmy w szoku, nie rozumiemy, co się stało. Nie mieliśmy żadnych wrogów. Nie dociera jeszcze do nas, co tu się wydarzyło – mówił łamiącym się głosem 24-latek.
W środę wieczorem policja nie chciała podać nazwisk ofiar ani ich przynależności etnicznej. Media same dotarły do tych informacji. W tym czasie policja zamknęła ulice oraz wyjazd z miasta. Do Hanau zostali ściągnięci antyterroryści, a nad miastem latał policyjny śmigłowiec.
W czwartek rano 20 lutego policja wyważyła drzwi do mieszkania podejrzanego. Odnalazła tam zwłoki 72-letniej kobiety i 43-letniego mężczyzny oraz broń, którą zabito obie osoby. Po sprawdzeniu personaliów wszystko stało się jasne: obywatel Niemiec Tobias
R. po powrocie do domu zastrzelił własną matkę i popełnił samobójstwo.
Szef MSW Hesji Peter Beuth poinformował, że sprawca nie był wcześniej znany policji. Nie był karany i miał pozwolenie na broń myśliwską oraz sportową. W bagażniku jego samochodu policja znalazła dużą ilość amunicji. Prokuratura generalna wszczęła śledztwo w związku podejrzeniem o terroryzm. Niemieckie media sugerują zaś, że zabójstwa miały podłoże ksenofobiczne. Policja zablokowała już stronę internetową sprawcy, na której umieszczał treści wrogie obcokrajowcom. Usunięto także film, w którym wygłaszał teorie spiskowe i głosił skrajnie prawicowe hasła. Wygląda na to, że działał sam. Na razie nie ma żadnych dowodów na to, że ktoś pomagał mu w przygotowaniu i wykonaniu zamachu.
Z powodu prowadzonych w Hanau działań śledczych w czwartek zamknięto pobliską szkołę im. Heinricha Heinego oraz dwa przedszkola. W Wiesbaden odwołano posiedzenia heskiego Landtagu, czyli sejmu kraju związkowego Hesja. Posłowie spotkali się w sali plenarnej jedynie po to, aby uczcić pomordowanych minutą ciszy. (PKU)