I urok, i przemarsz wojsk
Zadziwiającej wskazówki udzielił w wywiadzie dla tygodnika Sieci „szef Gabinetu Politycznego Prezesa Rady Ministrów” o nazwisku, które Państwu nic nie powie, więc sobie je darujmy. Zdradza, że kiedy prezydentowi Macronowi zepsuł się w Warszawie samochód, „nie chciał niemieckiej limuzyny, z której korzysta nasz SOP (cokolwiek by to było, tłumaczenie sobie darujmy – przyp. MO), ale jasno stwierdził, że jest przywiązany do francuskiej marki (...). Widać, że dla Francuzów czy Niemców jasne jest, że interes narodowy jest bardzo istotny. Trzeba iść tą ścieżką i wzmacniać to poczucie w Polsce”.
Jak bystro zauważył szef gabinetu, w Polsce w takiej sytuacji trzeba dalej „iść ścieżką”, ponieważ gdyby się chciało przesiąść w polski samochód, to takiego nie ma. Premier, SOP i wszyscy w służbowych samochodach jeżdżą wozami niemieckimi i jeśli w jakiś sposób wzmacniają tym interes narodowy, to niemiecki. Aby być zgodny z polskim interesem, gabinet dalej musiałby „iść ścieżką”.
Jeśli koniecznie chciałby wsiąść w coś polskiego, to mógłby ewentualnie do wagonu kolejowego. Niestety, wkrótce nie będzie to takie łatwe. Właśnie rząd w osobie ministra obrony wystosował apel „ do rodaków, aby w kwietniu i maju nie stresowali się tym, że wojska będą przerzucane z jednego krańca Polski na drugi”, bo będą manewry wojsk NATO. Dlaczego rodacy mieliby się z tego powodu stresować? Bo jeśli pojadą cudzoziemskie wojska, to już nie oni. „Ponieważ polska sieć drogowo-kolejowa jeszcze nie spełnia wymogów nowoczesnego państwa” – informują Sieci – „przemieszczanie się wojsk w tę i z powrotem stanowi jedno z poważniejszych wyzwań stojących przed NATO”.
Jest tym poważniejsze, że ćwiczenia będą polegały wyłącznie na przemieszczaniu.
Jedno zdanie, a jaki arsenał informacji. Pomińmy założenie, że nowoczesne państwo to jest takie, po którym mogą się przemieszczać wojska. Pomińmy wątpliwości, dlaczego te wojska mają przemieszczać się po naszym kraju „w tę i z powrotem”, choć trudno nie przypomnieć sobie w tym miejscu dawnych życzeń z PRL-u, aby wojska chińskie przyszły do Polski dwa razy, bo wtedy dwa razy przejdą przez Związek Radziecki. Zostawmy już interpretację, że polska sieć drogowo-kolejowa nie jest problemem dla nas, ale dla NATO.
No, ale prawdziwą bombą jest wiadomość, że nie jesteśmy gotowi nawet nie na udział w jakiejś prawdziwej operacji wojskowej, ale na sam przejazd! Już samo dotarcie przekracza nasze możliwości.
„W związku z tym apel ministra (żebyśmy się nie stresowali – przyp. MO) powinien spotkać się z życzliwym przyjęciem” – dość nieoczekiwanie wnioskują Sieci. Teraz NATO będzie jeździć po polskich torach i zobaczy, jak to jest. I niech oni się stresują.
Ciągle na torach ważniejszy jest ktoś od człowieka i to nie tylko na przejeździe kolejowym bez szlabanu. Oto w relacji z II Kongresu Rozwoju Kolei w tygodniku Do Rzeczy pod nadtytułem „Najważniejszy jest człowiek” widnieje od razu dopowiedzenie, o kogo chodzi: „Kolejarz XXI wieku”. Po to, aby się dowiedzieć, że kolejarz jest najważniejszym człowiekiem na kolei, nie trzeba jednak urządzać kongresów, to wiedzą wszyscy, którzy nią kiedykolwiek podróżowali.
Z relacji dowiadujemy się, że konduktorzy są określani w spółce PKP jako „pracownicy frontowi”: „swoim pracownikom frontowym zapewniamy szkolenia językowe, ponieważ chcemy, aby potrafili posługiwać się językiem obcym, gdziekolwiek tego potrzeba”. Na przewóz obcych wojsk konduktorzy frontowi są przygotowani lepiej niż na polskich pasażerów.
Dowiadujemy się też, że wojska NATO nie będą miały tak źle. „Tylko w 2019 roku PLK udostępniły ponad 300 komfortowych peronów, a to dopiero początek” i„ 18 nowych przystanków, które zapewniają dostęp do kolei”. Zmniejsza się więc w kraju liczba przystanków, które dostępu do kolei nie zapewniają i wojska NATO może się jakoś przedrą.
Tym samym odnotować trzeba zmianę naszej strategii obronnej, która przez wieki polegała na tym, aby obce wojska naszego kraju przebyć nie mogły i był to jedyny przed nimi ratunek. Z tego punktu widzenia tak cenne strategicznie było Polesie, gdzie bagna przez większość roku stanowiły zabezpieczenie; obecnie podmokłe Polesie znalazło się poza granicami naszego kraju i stanowi ochronę – przez nami – Białorusi.
Nie wiadomo, jak damy sobie radę z sytuacją obronną, w której doprowadzimy do tego, że przez nasz kraj będzie można wojskiem przejechać przez komfortowe perony. Likwidacja wykluczenia komunikacyjnego, jedna ze sztandarowych propozycji PiS, której jednak partia ta dłużej niż do wyborów nie dowiozła, teraz polegać ma na likwidacji wykluczenia komunikacyjnego NATO w naszym kraju.
Z kolei temu, że i autobusem donikąd się nie dojedzie, postanowił zaradzić prezydent Duda, uruchamiając na czas kampanii specjalne połączenie Dudobus, którym będzie się po kraju poruszał on sam. Skoro ludność nigdzie się nie wydostanie, to będzie miała chociaż prezydenta na miejscu.
PS W Sieciach ponadto rozmowa z przedstawicielem branży spirytusowej pt. „Branża spożywcza jest w Polsce dyskryminowana”, po której odbyciu dziennikarz był w stanie podpisać się już tylko „Szsz”.